U kobiet najważniejszy jest wdzięk i inteligencja – Magazyn Kobiet Spełnionych.

U kobiet najważniejszy jest wdzięk i inteligencja

Prof. Jerzy Bralczyk o kobietach

Nie spotkałem w swoim życiu kobiety, która miałaby wdzięk, a nie charakteryzowałaby się inteligencją, ani nie spotkałem inteligentnej kobiety, która nie miałaby wdzięku. – mówi w rozmowie z Iloną Adamską prof. Jerzy Bralczyk.

U kobiet najważniejszy jest wdzięk i inteligencja
Najważniejsza jest rodzina. Tak się składa, że często rodzinę buduje kobieta. Kiedy myślę „rodzina”, od razu do głowy przychodzi mi „kobieta”. Moja babcia, która zajmowała się w głównej mierze moim wychowaniem i prowadziła nam dom do czasu, kiedy poszedłem do szkoły średniej. Moja mama, bez której nie wyobrażałem sobie życia, która była dla mnie bardzo ważna i której ręki podobno, gdy byłem mały, nigdy nie puszczałem. Moja siostra, z którą do tej pory wiążą mnie szczególnie bliskie więzi; trudno mi znaleźć osobę, która by mnie rozumiała tak jak ona. Moja cudowna żona, z którą nigdy się nie nudzę. Moje wnuczki. To są te najważniejsze kobiety mojego życia, które muszę wymienić w pierwszej kolejności; nawet nie dając żadnej z nich pierwszeństwa, co najwyżej czasowe (od najstarszej do najmłodszej).

Dużą rolę odegrały w moim życiu panie, które mnie ukształtowały, ale które nie należały do rodziny. Np. moja opiekunka naukowa, u której najpierw pisałem pracę magisterską, później doktorat, i z którą rozmowy na temat języka były najważniejsze, czyli prof. Halina Kurkowska z polonistyki warszawskiej. To są kobiety, osobne, ale oprócz tego kobieta w mojej świadomości i w moim życiu funkcjonuje jako zjawisko.

Słowo kobieta ma rozległe konotacje, które się od razu pojawiają, kiedy się słyszy to słowo, a zwłaszcza, gdy się je wypowiada. Każdy z nas ma inny system skojarzeń. Np. kobieta jako wytłumaczenie czyjegoś postępowania: „Przecież to kobieta, nie możemy się niczego innego po niej spodziewać”. Wydźwięk niezbyt pochlebny. Ale to może być też słowo, które brzmi dumnie. Kobieta to ktoś, do kogo warto mieć szczególny, specjalny stosunek. Samo słowo kobieta nie ma u nas najlepszej historii, etymologia nie jest do końca jasna. W przeszłości miało raczej wydźwięk negatywny, było słowem poniżającym. Jeszcze w XVII w. traktowano je jako określenie obraźliwe, stosowane jako wyzwisko, głównie w środowisku mieszczańskim. W zachowanych tekstach białogłowy skarżyły się: dla większego zelżenia kobietami nas zową (M. Bielski, Sejm niewieści, 1586 r.).

O pejoratywnym zabarwieniu słowa kobieta w XVI i XVII w. świadczy też fakt, że występowało ono często z takimi epitetami, jak wszeteczna, plugawa, nikczemna, szpetna. Od połowy XVIII w. wyraz kobieta zaczął być używany w znaczeniu neutralnym. W tym znaczeniu tego słowa występowały w języku staropolskim wyrazy takie jak: żona, białogłowa, niewiasta, później wyparte przez słowo kobieta. W staropolskich tekstach powszechnie używane były wyrazy białogłowa i niewiasta – dzisiaj mające charakter archaiczny. Wyraz niewiasta zachował się zresztą w języku religijnym, w tłumaczeniach Biblii, w których niezwykle rzadko stosuje się słowo kobieta. Natomiast wyraz żona stosunkowo wcześnie nabrał w polszczyźnie znaczenia „kobieta zamężna”, chociaż w wielu innych językach słowiańskich utrzymał się w swojej pierwotnej funkcji semantycznej: żena, „kobieta, osoba płci żeńskiej’. Żona, niewiasta, białogłowa nie mają żadnego wspólnego rdzenia, nie mają ze sobą nic wspólnego. A jednak były one w różnych okresach, na różnych etapach podstawowymi słowami określającymi osobę płci żeńskiej. Zresztą „żeński” to też osobna historia.

Mój stosunek do kobiet to także mój stosunek do słowa kobieta. Nigdy nie pretendowałem do tego, co inni nazywali “byciem prawdziwym mężczyzną”. Czułem się pod tym względem trochę gorszy, byłem zawsze najsłabszy, najniższy w klasie. Dlatego też mój stosunek do płci pięknej odznaczał się powściągliwym dystansem, wynikającym z moich innych uwartościowań. Nie uważałem siebie za dość wartościowego w sferze relacji damsko-męskich, czy w innych sferach bycia prawdziwym mężczyzną (sporty, polowania). Czułem się trochę obco. Bardzo późno uwierzyłem w siebie i w swoje możliwości bycia w relacjach z kobietami. Moje kontakty z kobietami były raczej przyjacielskie. Nie mam takich doświadczeń z młodości jak opowieści o kobietach wynikające z tej sfery trochę erotycznej, która tworzy się i kształtuje w wieku kilkunastu lat i która spełnia też swoją rolę społeczną. Wtedy bowiem mężczyzna sytuuje siebie w świecie; usytuowałem siebie trochę inaczej. Mało miałem przyjaciół z którymi mogłem na podobnym mojemu poziomie intelektualnym, artystycznym porozmawiać. Później się to wszystko na szczęście zmieniło.

Mój stosunek do kobiet, ponieważ powstawał na fundamencie stosunków rodzinnych, wiązał się także z poczuciem bezpieczeństwa. Wyobrażałem sobie swoje przyszłe życie rodzinne jako coś, co będzie na stałe, związane będzie ze stabilnością. Dlatego też moje pierwsze doświadczenie małżeńskie było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, związek rozpadł się po kilku latach. Myślałam, że będzie na zawsze, nagle okazało się, że tylko na trochę.

Stosunek do kobiety to także stosunek do wizerunku kobiety. Obraz pięknej kobiety jest dla mnie zawsze czymś najwyżej estetycznie usytuowanym. Nie ma nic piękniejszego od widoku pięknej kobiety! To są także wizerunki kulturowe, literackie, obecne z jednej strony w literaturze kobiecej, z drugiej strony w literaturze, która ma kobietę za przedmiot opisu. Dwie największe powieści świata: „Anna Karenina” i „Pani Bovary” to wizerunki kobiet. Natomiast obecna w polskiej literaturze męska perspektywa trochę na nas zaciążyła, np. w romantyzmie kobieta była głównie obiektem. Ani u Mickiewicza, ani u Sienkiewicza ani u Prusa nie mieliśmy postaci kobiecej tej miary co choćby u Tołstoja. Prus Łęckiej chyba nie rozumiał. Nawet w późniejsze literaturze dwudziestowiecznej trudno znaleźć sylwetki kobiet, które wryłyby się w naszą pamięć. Próbowały to robić same kobiety: Maria Dąbrowska w „Nocach i dniach” (postać Barbary Niechcic), czy Maria Kuncewiczowa w „Cudzoziemce”. To są postaci wyraziste, ale raczej ze względu na swoje wady niż zalety; kobiety, z którymi żyć byłoby bardzo trudno. Ciekawe, że dzisiaj literatura przeszła na „jasną stronę mocy”, na stronę kobiet. Dziś literatura to sztuka tworzona przez kobiety dla kobiet.

Mój stosunek do kobiet to również stosunek do obcych kobiet, które spotykam po raz pierwszy. Zdecydowanie wolę spotkania z nimi niż z mężczyznami. Zawsze tak było. Jeżeli np. przechodzę przez wagon kolejowy i widzę, że w przedziale siedzi sama kobieta, w drugim sam mężczyzna, to zawsze przysiądę się do kobiety. Niezwykle interesujące są starsze panie takie, które jednocześnie dbają o swój wygląd, strój, sposób zachowania.

U kobiet najważniejszy jest wdzięk i inteligencja. W zasadzie nie spotkałem nigdy w swoim życiu kobiety, która miałaby wdzięk, a nie charakteryzowałby się inteligencją, ani nie spotkałem inteligentnej kobiety, która nie miałaby wdzięku. Dla mnie to rodzaj połączenia stałego. Poczucie humoru też jest ważne. Kiedyś inteligencja to był dowcip. Wspólne postrzeganie świata to również poczucie humoru, które nie musi być czymś radosnym, może być także gorzkie.

Wysłuchała: Ilona Adamska
Rozmowa pochodzi z książki Ona w jego oczach. Znani mężczyźni o kobietach
fot. Glinka Agency

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: