Nelle Trio: Jesteśmy w stanie poradzić sobie wszędzie

Nelle Trio – trójka emigrantów, która odnalazła się w Danii. Dwoje Polaków – Karolina Śmietana i Radek Wośko oraz Norweg – Stian Swensson. Połączyło ich podobne odczuwanie muzyki oraz życie poza ojczyzną. Właśnie wydali pierwszy album w tym składzie – „Tribe”.   

 

 

 

Kilka lat temu wylądowaliście w Danii – dlaczego akurat ten kraj wybraliście do życia?

Przeprowadzka do Danii to nie przypadek. Wybraliśmy Danię jako kraj, w którym koncepcja edukacji muzycznej jest dość wyjątkowa, oparta przede wszystkim na doświadczaniu i poszukiwaniu. Cała nasza trójka przyjechała do Danii na studia muzyczne, z Polski i z Norwegii. Tutaj rozwijaliśmy nasze umiejętności jako muzycy i poszukiwaliśmy indywidualnego języka jako artyści. I myślę, że nam się to udało.

Jakie były wasze początki w Danii? Mówicie o emigracji jako “twardym resecie” – czy to oznacza, że pierwsze lata były bardzo trudne?

Trzeba przyznać, że emigracja to nie tylko fascynacja nowym miejscem, ludźmi, kulturą, ale to również próba umiejscowienia siebie w nowym środowisku. I to jest zawsze trudne. Przyjechaliśmy z pewnym bagażem doświadczeń, przekonaniami, przyzwyczajeniami i okazało się, że ten „nowy świat” funkcjonuje inaczej i aby go lepiej zrozumieć musieliśmy włożyć dużo pracy i wysiłku. Samo poznanie języka, który jest kluczem do zrozumienia kultury, wymagał poświęceń i wielu godzin nauki. Do tego dochodzą pragmatyczne rzeczy, jak zarabianie pieniędzy, poszukiwanie mieszkania i studia. Początek był bardzo trudny, ale z czasem każdy z nas odnalazł swoją przestrzeń i swoją indywidualną drogę do bycia szczęśliwym w tym „nowym domu”.

Jakie marzenia, plany wiązały się z emigracją?

Marzeń mieliśmy dużo i wciąż mamy, czego przykładem jest nasz nowy album TRIBE. Jak wspomnieliśmy, dla nas emigracja wiązała się z rozwojem i ze studiami. Chcieliśmy zainwestować w naszą karierę muzyczną, doświadczać i chłonąć świeże podejście do muzyki jaką prezentowali duńscy artyści. Chcieliśmy po prostu być muzykami, móc tworzyć, nagrywać z najlepszymi, coraz lepiej wyrażać siebie jako artyści. Większość planów, jak dotąd, udało się zrealizować. Po drodze pojawiły się nowe marzenia, jak mieszkanie i studia w Nowym Jorku, podróżowanie po świecie, obcowanie z najlepszymi muzykami jazzowymi na świecie, co również miało swoje miejsce.

Jak przyjęło was środowisko muzyczne w Danii? I jakie widzicie różnice w funkcjonowaniu muzyków w Danii i Polsce?

Nie licząc Nowego Jorku i Berlina, czyli dużych, kosmopolitycznych środowisk muzycznych, praktycznie każde inne miejsce na świecie naznaczone jest silnym wpływem przede wszystkim lokalnych artystów. Duńczycy są bardzo otwarci na innych ludzi, inne kultury czy innych muzyków, ale jednocześnie przywiązani do swojej kultury i przede wszystkim relacji międzyludzkich, które sięgają często czasów szkolnych. Dlatego zbudowanie trwałych relacji, które są niezbędne w procesie funkcjonowania w danym środowisku, trwa zdecydowanie dłużej. Chociaż warto zaznaczyć, że nie jest to niemożliwe i w tym lokalnym środowisku powoli coraz mocniej funkcjonujemy. Naturalną konsekwencją tego jest fakt, że znaczna część naszej pracy muzycznej odbywa się poza granicami Danii, w tym szczególnie w Polsce.

W Danii muzycy na pewno mają więcej spokoju i nie muszą walczyć o przetrwanie, co wynika ze struktury społeczeństwa i siatki bezpieczeństwa socjalnego. Jest też cała masa programów grantowych, które wspierają wydawanie płyt czy pisanie muzyki, dzięki temu startujący artyści (i nie tylko) mogą skupić się na tworzeniu muzyki, która spełnia ich ambicje artystyczne. Z drugiej strony w Polsce rynek jest wciąż dużo mniej wysycony i można w ogóle nie funkcjonować w mediach a mieć całkiem fajną karierę w branży muzycznej grając swoją muzykę.

Doświadczenie emigracji stało się też dla was inspiracją do stworzenia płyty “Tribe”. Przebija z niej nostalgia – to wynik tęsknoty za Polską?

Kompozycje na płycie zostały zainspirowane wspólnym dla naszej trójki doświadczeniem przeprowadzki do innego kraju. I poza wieloma tematami, które oscylują wokół procesu emigracji, podjęliśmy również temat tęsknoty za ojczyzną.

Do utworu zatytułowanego „Intro” zaprosiliśmy czterech Polaków, aby opowiedzieli o swoim życiu w nowym miejscu, z dala od domu rodzinnego. W tych wypowiedziach czuć tęsknotę, podobnie zresztą jak w utworze „Tam gdzie nas nie ma”. Zdecydowanie nostalgia jest obecna w naszej muzyce i jest czymś naturalnym z punktu widzenia emigranta. Pytanie tylko, czy tęsknimy za Polską czy za jej wyidealizowanym obrazem?

Do singla “Forgotten women” zaprosiliście aż 30 emigrantek, które szepczą ważne dla nich zdania: Jesteś silniejsza niż myślisz (…). Życie składa się z pięknych i trudnych chwil. Chcieliście tym singlem zwrócić uwagę na to z czym muszą się borykać emigrantki?

Chcieliśmy przede wszystkim opowiedzieć historię kobiety, która musi pokonać długą drogę, aby odnaleźć siebie na nowo w nowej rzeczywistości. To utwór, który nie tyle ma zwrócić uwagę na trudności pojawiające się na drodze kobiety na emigracji, ale przede wszystkim ma podkreślić jej siłę i niezwykłą wytrwałość. Szepczące głosy to głosy dodające otuchy, nadziei i wiary, że jako kobiety jesteśmy w stanie przezwyciężyć każdą przeszkodę. To trochę taki utwór od nas Kobiet dla nas Kobiet.

https://www.youtube.com/watch?v=7LRAWWxeFm 

Wydaliście płytę w bardzo specyficznym roku – trudnym dla kultury. Jakie emocje wam towarzyszą w związku ze skutkami pandemii? W Polsce branża muzyczna przechodzi ciężkie chwile – jak jest u Was?

Pandemia jest trudnym czasem dla nas wszystkich, nie tylko ze względu na fakt, że choćby branża artystyczna w dużej mierze utraciła możliwości zarobku, ale również ze względu na brak możliwości spotykania się, doświadczania siebie nawzajem, budowania bliższej relacji z innymi, a w naszym przypadku z publicznością.

Natomiast rzeczywistość jest inspiracją dla wielu artystów, również dla nas, na początku pandemii powstała jedna z kompozycji na płycie zatytułowana „HOME”.

Jest to czas do refleksji, przyglądnięcia się sobie, wbrew pozorom bardzo twórczy czas.
Jesteśmy obecnie bardziej rozpoznawalni w Polsce, niż w Danii, a więc sytuacja w Polsce dotknęła również bezpośrednio nas, gdyż nasza trasa promująca album została przesunięta na przyszły rok. W Danii sytuacja wydaje się być opanowana, pewne ograniczenia zostały wprowadzone, Kopenhaski Jazz Festiwal (największy w Europie) został w tym roku odwołany. Natomiast teatry, sale koncertowe działają choć wiadomo wydarzenia kulturalne obostrzone są konkretnymi regułami. Nasz koncert w Kopenhadze promujący album zapowiedziany jest na styczeń. Kultura w Danii działa, choć w mniejszym zakresie, wprowadzone zostały również różnego rodzaju pomoce finansowe dla artystów.

Patrząc wstecz na wasze decyzje: wyjazd, studia w Danii, budowanie swoich karier poza ojczystym krajem – gdybyście musieli jeszcze raz podjąć decyzję o wyjeździe, zrobilibyście to? A jak tak, to dlaczego? 

Zdecydowanie tak. Ten wyjazd to momentami trudne, ale niezwykle rozwijające doświadczenie. Dania dała nam nowe możliwości, pozwoliła na całkowitą niezależność jako artystów, niejednokrotnie nasze projekty były również wspierane finansowo przez duńskie organizacje jako wyraz wsparcia. Jesteśmy wdzięczni za ten czas spędzony poza krajem i wszystko to, czego doświadczyliśmy. Emigracja to niełatwa decyzja, wiąże się często z tęsknotą za tym, co pozostawiliśmy w ojczyźnie, za rodziną, znajomymi, ale dodaje również wiary i siły, że teraz jesteśmy w stanie poradzić sobie wszędzie.

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: