– Moim celem jest dawać ludziom radość i szczęście poprzez swoją twórczość. To piękne słyszeć od odbiorców komunikaty, że moja muzyka przypomina im jakieś piękne chwile z życia, ponieważ towarzyszyła im w tychże chwilach. – mówi w rozmowie z Imperium Kobiet wokalista Paweł Tur.
Jaką rolę odgrywa w Twoim życiu optymizm i jak go w sobie znajdujesz obecnie?
Optymizm jest bardzo ważny! Oczywiście nie ślepy – stąpam po ziemi twardo, jednak zdaję sobie sprawę z tego, że nie warto się dołować. Z każdej sytuacji znajdziemy wyjście, a zmiany, które często wydają się nam przerażające mogą okazać się najwspanialszą rzeczą w naszym życiu! Warto dużo się uśmiechać, być dobrym człowiekiem i wierzyć w siebie i swoje możliwości. Kropka
Wydałeś swój pierwszy album solowy w roku pełnym niepewności – szczególnie dla artystów. Wiele projektów wstrzymano, przełożono, odwołano. Ty idziesz do przodu. Co daje Ci odwagę do działania na przekór wszystkiemu?
Życie prowadzi mnie w taki, a nie inny sposób Nie chcę wspominać tu o wypadku, regeneracji, rehabilitacji itd., ale po ciężkim wypadku myśli się inaczej – chwytam dzień, nie siedzę w miejscu, nie tracę żadnej chwili.
A miewasz chwilę zwątpienia?
Chwila EWENTUALNEGO zwątpienia trwa u mnie 2 sekundy – tak jak mówiłem, chwytam dzień z uśmiechem.
Twój najnowszy singiel „Wiosna” nawiązuje do wydarzeń z ubiegłego roku. Myślisz, że bliskie relacje są remedium na to, co nam doskwiera w związku z pandemią?
Myślę, że bliskość jest czymś czego szukamy zawsze. Od nas samych jednak zależy jakie bliskie relacje są nam niezbędne. Każdy szuka czegoś innego, musi tylko wiedzieć czego
„Nadzieja na lepsze jutro” mocno wybrzmiewa ze słów wyśpiewanych przez Ciebie. Na co masz nadzieję w 2021 roku?
Na koncerty! Wierzę, że branża muzyczna na nowo odżyje i wraz z kolegami będziemy mogli dzielić się z publicznością pozytywną energią. Bardzo za tym tęsknię.
Koncerty i kontakt z publicznością to sól pracy muzyka, jak radzisz sobie bez możliwości grania na żywo?
Tak jak powiedziałem – tęsknię, ale praca muzyka to nie tylko koncerty. To szukanie inspiracji, pisanie tekstów, tworzenie melodii, szukanie inspiracji, nagrywki w studio, spotykanie się z innymi artystami i wiele, wiele innych! Bardzo dużą część swojego czasu poświęcam właśnie nowemu materiałowi.
Na czym Ci najbardziej zależy jako muzykowi, który staje na scenie przed publicznością?
Kluczowe są dwie sprawy, pierwsza z nich to przygotowanie moje i mojego zespołu, dzięki któremu możemy dowieść jakość wymaganą przez publiczność. Druga z nich to wspomniana już wielokrotnie publiczność i energia, każdy muzyk kocha widzieć roześmiane twarze śpiewające równocześnie z nim oraz poruszające głową w rytm muzyki i satysfakcja osób, które koncert finalnie opuszczają. Zadowolony odbiorca to usatysfakcjonowany muzyk.
Jaka muzyka Cię ukształtowała?
Mocne, gitarowe brzmienia i niezwykle przyjemne ballady. Moimi inspiracjami muzycznymi są takie postacie jak Frank Sinatra, Tadeusz Nalepa, Andrzej Zaucha, Klaus Mittfoch czy popularne zespoły: The Cure, Pink Floyd czy Rolling Stones
Z zespołem Centrala57 grałeś inaczej. Twoje pierwsze solowe numery różnią się od tego, co słyszymy dzisiaj. W jaką stronę podążasz w rozwoju muzycznym?
Granie z Centralą 57 to była piękna przygoda. Nic dziwnego, że utwory się różnią, ponieważ podczas procesu twórczego istotne są dla mnie emocje – nie zawsze odczuwam to samo, zatem specyfika piosenek jest inna. Staram się nieustannie rozwijać, więc tutaj również znajdziemy powód zmiany brzmienia
W jednym z wywiadów mówiłeś, że stawiasz przed sobą cele. Co jest dla Ciebie najważniejsze teraz?
Dawać ludziom radość i szczęście poprzez swoją twórczość. To piękne słyszeć od odbiorców komunikaty, że moja muzyka przypomina im jakieś piękne chwile z życia, ponieważ towarzyszyła im w tychże chwilach.