Mój język muzyczny to wypadkowa wielu stylistyk połączona z własnymi neologizmami. Rozmowa z Magdaleną Hanausek

Magdalena Hanausek to wokalistka pochodząca z Krakowa. Współpracuje z wieloma muzykami zarówno z obszarów muzyki blues rockowej, jak i jazzowej. W ostatnim czasie rozpoczęła realizację dwóch równoległych projektów z T.Dayem i Grzegorzem Grybosiem, które poszerzyły dodatkowo spectrum jej muzycznej działalności. Pierwszy z nich doczekał się niedawno pierwszego singla pt. ”For A.”, do którego powstał również teledysk. O swojej drodze artystycznej, realizacji obu projektów, ich założeniach i planach z nimi związanymi Magdalena opowiedziała nam w poniższej rozmowie.

 

 

MM: Mówisz, że najlepiej czujesz się w stylistyce blues-rockowej, tymczasem ta smutna ballada, jaką jest “For A.” ma raczej implikacje popowe. Jak to się ma do siebie?

MH: Autorem muzyki jest Tomasz Dzień – T.Day. Do mnie należała warstwa tekstowa oraz interpretacja. Jestem otwarta na różne stylistyki, a ten utwór, a właściwie jego szkic, przemówił do mnie. Nie lubię się zamykać w jednej szufladce

MM: Kim jest tytułowy/tytułowa A.?

MH: Tytułowa A. jest osobą, która była mi bardzo droga. Kochałam ja całym sercem i do dziś nie mogę pogodzić się z jej odejściem. Ta A. dla każdego z słuchaczy może stać się kimś innym, ponieważ tęsknota jest niestety nieodłącznym elementem życia i wszelkich relacji. Co do danych osobowych A. – wolałabym ich nie zdradzać. Nie mam jak zapytać, czy mogę ujawnić jej tożsamość.

MM: Nagraliście z Tomkiem 10 utworów. Wszystkie są w podobnej stylistyce, co “For A.”?

MH: Pozostałe utwory nieco odbiegają od stylistyki “For A.”, chociaż nie wychodzą bardzo daleko poza pewne ramy. Kawałki są różne, ale tworzą – przynajmniej w moim przekonaniu – spójną całość. Na tą całość składa się trochę popu i rocka.

MM: A to jest po prostu zbiór piosenek, czy jakiś koncept?

MH: Nie wiem, jak widzi to Tomek, ale dla mnie piosenka w momencie, kiedy piszę do niej tekst, staje się osobista. Te piosenki opowiadają moją historię, a więc raczej nie nazwałabym ich po prostu zbiorem. Stanowią raczej podtytuły określonego rozdziału.

MM: Ta opowieść ma już swój tytuł?

MH: Owszem, ale ujrzy on światło dzienne dopiero w momencie wydania płyty (śmiech).

MM: Tworzysz też osobny projekt z Grzegorzem Grybosiem. W nim sięgacie do brzmień nieco bardziej analogowych.

MH: Grzesia poznałam kilka lat temu i od razu zakochałam się w brzmieniu jego gitary. Bardzo dobrze nam się razem pracuj. Mamy podobne podejście do muzyki, podobają nam się te same rzeczy. Kiedy usłyszałam jak Grześ gra, postanowiłam właśnie z nim pokazać światu moje własne kompozycje. Grześ podobnie – swoje kompozycje pozwolił mi ubrać w teksty. Skupiamy się na szczegółach, bez pośpiechu tworzymy naszą muzykę.

MM: Projekt z Grzegorzem rozwijasz równolegle do tego z Tomkiem?

MH: Dokładnie, to trochę tak jakbym była w dwóch miejscach naraz (śmiech). Z każdym z Panów pracuje się inaczej – inna jest metodologia pracy nad utworami itd. Oba projekty są dla mnie bardzo ważne i mam nadzieję, że ich owoce zasmakują słuchaczom.

MM: Na przestrzeni lat wykonywałaś też mnóstwo coverów. Wnioskuję, że one także wpłynęły na Twój styl?

MH: Z całą pewnością zwłaszcza, że przeważnie coveruje piosenki, które czymś mnie ujęły, a więc idąc dalej tym tropem – u podstaw stoi fascynacja ich autorem lub wykonawcą. Niezależnie od tego, jak bardzo podoba mi się czyjś styl, zawsze bardzo pilnuję, by nie kopiować innych artystów, bo to jest ślepa uliczka. Można powiedzieć, że każda piosenka niesie z sobą inne wartości. Od każdego wolno się uczyć, ale niestety wiele osób wpada w pułapkę naśladownictwa i na to trzeba uważać. Ciężko mi powiedzieć, jakie wpływy słyszy w mojej twórczości ktoś z zewnątrz, ale lista moich ukochanych muzycznych autorytetów jest długa.

MM: Jak zatem znajdujesz własny język muzyczny?

MH: To jest bardzo ciekawa kwestia, bo ja jako samouk, zwłaszcza na początku mojej muzycznej drogi,  musiałam “jakoś sobie radzić”. Przyjęłam strategię może ryzykowną, ale według mnie skuteczną. Trzymałam się blisko dobrych muzyków, brałam na warsztat piosenki trudne, bardzo dużo słuchałam różnej muzyki. Po przesłuchaniu jednej z płyt Allana Holdswortha ‘zaciągnęłam się’ do zespołu jazzowego, nie mając pojęcia, w co się pakuję (śmiech). Miałam 20 lat, pamiętam, że do koncertu był miesiąc, a ja uczyłam się standardów. Jazz był taką niezdobytą twierdzą, więc musiałam spróbować. Teraz z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, że blues rock to mój ukochany nurt. Nadal śpiewam jazz m.in. z zespołem Hot Swing, już wiem czym się to je (śmiech). Mój język muzyczny to wypadkowa wielu stylistyk połączona z własnymi neologizmami.

MM: A będzie można zobaczyć Cię w którymś z nich na żywo w najbliższym czasie?

MH: Na ten moment udało się wypuścić w świat “For A.”,  a wciąż trwa praca nad utworami (dotyczy to obu projektów) ich miksowanie i mastering. Już niedługo ukażą się kolejne single oraz ep-ka. Na żywo można zobaczyć mnie bardzo często, ponieważ muzyka to nie tylko moja pasja, ale również praca. Myślę, że już niedługo będę mogła zaprosić Ciebie i wszystkich czytelników na koncert, ale muszę mieć pewność, że wszystko jest dokładnie tak, jakbym sobie tego życzyła. Co nagle, to po diable (śmiech).

Rozmawiał: Maciej Majewski

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: