Kompleksy nie rosną na drzewach

Często słyszymy, że wygląd nie jest najważniejszy. Jednak wiele kobiet, kiedy ogląda program o niezwykłych metamorfozach, wzdycha z zachwytu. Marzy po cichu, by znaleźć się na miejscu jednej z tych szczęśliwie odmienionych, pięknych, odmłodzonych. Przeprowadziłam anonimową ankietę wśród 350 kobiet, w wieku 20-55 lat. Jedno z pytań brzmiało: Czy jesteś zadowolona ze swojego wyglądu? 73 procent odpowiedziało – nie. I nie chodziło o sytuację, kiedy raz na jakiś czas, każda z nas ma swój gorszy dzień.

 

Jak to się dzieje, że w kraju tylu ciekawych, ładnych kobiet, nie lubimy swojego odbicia w lustrze? Ilekroć jestem w Londynie, zadziwia mnie samozachwyt niekoniecznie najatrakcyjniejszych Angielek. I tu się kłania psychologia wyglądu.

Jedna z moich klientek zwróciła się do mnie z prośbą o pomoc w doborze optymalnej dla niej spódnicy – jaka długość, jaki fason. Była bardzo atrakcyjną czterdziestolatką. Nosiła prawie wyłącznie spodnie, które dawały zarys jej zgrabnych nóg, będących zdecydowanym atutem w sylwetce o zaokrąglonych kształtach. Przymierzyła wiele spódnic, jednak w żadnej z nich – mimo że w kilku wyglądała naprawdę zjawiskowo – nie czuła się komfortowo. Dlaczego?

Dało mi to jasny sygnał, że problem tkwi w głowie. Rozmawiałyśmy. Okazało się, że mężczyzna, na którym jej kiedyś zależało, w żartach porównał kształt jej nóg… w każdym razie stwierdził, że gazelą nie jest. Nie należała do kobiet niemyślących, wręcz przeciwnie. A jednak poczuła się niepewnie.

Inna klientka i też problem nóg… Tym razem wprost idealne. Uparła się jednak, że za nic w świecie nie włoży wąskich spodni. I znów kilka wersji. Pięknie. Więc dlaczego nie? „Mama zawsze mi powtarzała, że mam chude i krzywe nogi”.

Siła wdrukowanych „prawd” jest ogromna. Zwłaszcza, kiedy sądy wydają najbliżsi. Wizyty w damskich garderobach pozwalają mi też zauważyć regularnie powtarzający się schemat: na wieszaku wisi jakaś część garderoby, która ewidentnie oszpeca moją klientkę. Na pytanie: skąd to się tutaj wzięło?, dostaję odpowiedź: ”Znajoma zapewniała, że świetnie w tym wyglądam”. Niestety nie. Albo na moją propozycję kupienia odrobinę odważniejszego w formie żakietu, czy biżuterii, słyszę: ”Koleżanki powiedzą, że wyglądam śmiesznie”. Zawsze wtedy pytam: Jak wyglądają te koleżanki? Pytam, ponieważ wiem, że najczęściej krytykują ci, którzy sami mają spore kompleksy. To forma, czasem nieuświadomionej, rekompensaty.

Idealna sylwetka nie istnieje. Istnieje natomiast świadomość własnego ciała i stylizacja, czyli sztuka iluzji. Pozwala podkreślić atuty i „odciągnąć” wzrok od mniej atrakcyjnych części ciała. Czy zatem wygląd ma znaczenie? Odpowiem: ma, ogromne. Zwłaszcza kiedy jest ten „słabszy” dzień. Warto wyglądać wtedy dwa razy lepiej. Poprawa samopoczucia – zapewniona. Wraca dobry nastrój, energia.

Kiedy słyszę argument, że to, co na zewnątrz jest nieistotne, zastanawiam się, skąd się biorą takie przekonania? Nie zawsze mamy wpływ na sprawy wokół nas, ale zawsze mamy wpływ na „one million dollars look”.

 

Małgorzata Kusper

osobista stylistka, projektantka, szkoleniowiec

www.goshafashion.com

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: