Marzysz, żeby rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady? A może sięgnij po marzenia jeszcze dalej i kup mieszanie lub dom na Mauritiusie. Niemożliwe? To marzenie pomoże Ci spełnić Agata Wojcik, która zajmuje się sprzedażą nieruchomości na tej przepięknej rajskiej wyspie.
Ilona Adamska: „Najpierw Bóg stworzył Mauritius – a potem na jego podobieństwo stworzył raj”. Tak o wyspie pisał m.in. Mark Twain. I chyba coś w tym jest. Mauritius bowiem przyciąga niczym magnes. To niezwykle popularna destynacja na wakacje, ale także kraj bardzo często wybierany przez zamożnych ludzi pod inwestycje. Czym przede wszystkim przyciąga wyspa?
Agata Wojcik: Wyspa jest przepiękna, przyciąga dosłownie wszystkim. Już po opuszczeniu lotniska czuć, że jest się w raju. Śpiew papug, gorące, pachnące świeżością powietrze. Również mieszkańcy wyspy są wspaniali. Zarażają dobrym humorem, każdego obdarzają szczerym uśmiechem, dobrym słowem. Mimo różnic kulturowych i religijnych są tolerancyjni dla drugiego człowieka. Czy może być coś piękniejszego, niż wakacje, a w najlepszym scenariuszu – życie – w klimacie, gdzie każdy w stosunku do drugiego człowieka jest miły, uśmiechnięty, tolerancyjny i skory do pomocy?
Według przeglądu inwestycyjnego, przeprowadzonego przez New World Wealth, Mauritius jest najbogatszym i najszybciej rozwijającym się krajem na kontynencie afrykańskim, do którego migrują zamożne osoby z całego świata. Dlaczego warto inwestować w nieruchomości na Mauritiusie?
Obecnie jest na to doskonały moment. Mauritius od kilku lat oferuje profity rządowe
związane z zakupami domów czy apartamentów. Od końca 2016 roku głównym programem jest RES, który mówi m.in. o tym, że dokonując zakupu za kwotę minimum 500 000 dolarów nabywca i jego najbliższa rodzina mogą ubiegać się o rezydenturę Mauritiusu. W związku z tym profitem wielu milionerów m.in. europejskich dokonało zakupu na wyspie, co pociąga z kolei wzrost wartości zakupionych nieruchomości. Należy dodać, że zakup samej ziemi przez obcokrajowca jest praktycznie niemożliwy. Bezspornym pozostaje również prestiż dokonania takiego zakupu. Poza tym europejski rynek nieruchomości można traktować jako całość, która jest podatna na wpływy sąsiednich krajów, więc musimy liczyć się z tym, że spadki wartości w jednym kraju prędzej czy później wpłyną na kraje sąsiednie. Nabywając nieruchomość na Mauritiusie, dywersyfikujemy nasze ryzyko.
Od końca 2016 roku możliwy jest zakup domu czy apartamentu na Mauritiusie z tak dobrymi profitami. Czy kupując nieruchomość na tej rajskiej wyspie nabywany prawa własności w 100%?
Stajemy się właścicielem nieruchomości dokładnie jak w Polsce. Posiadamy akt własności nieruchomości. Nie wszystkie kraje w ten sposób otwierają się na zagranicznego inwestora. Kusi Tajlandia, jednak jest mały haczyk – nieruchomość nigdy nie będzie nasza. My ją dzierżawimy, czasem możemy zakupić na spółkę z Tajem, jednak może się to okazać dobre rozwiązanie dopóty, dopóki nasze stosunki z nim są dobre.
Podobno inwestorzy twierdzą, że apartament na Mauritiusie to dobro luksusowe, którego wartość nie spada. To rzadkie zjawisko.
Mauritius jest synonimem luksusu, raju. Nie jest dostępny dla każdego. Ziemi na wyspie nie przybywa. Budowane osiedla są bardzo luksusowe, a przy tym kameralne. Wyposażone w infrastrukturę miasteczka. Minione 2 lata to wzrost wartości rzędu 20%, a do roku 2025 przewidywany jest wzrost o kolejne 40%.
Jestem zdecydowana na zakup apartamentu na wyspie. Co dalej? Jak wygląda procedura nabycia na własność apartamentu lub willi?
Przygotowujemy umowę stricte pod daną nieruchomość, jeśli klient życzy sobie, przygotowujemy wspólnie zmiany do umowy. Zaznaczyć muszę, że nie do wszystkich zmian deweloper podchodzi przychylnie, jednak zawsze próbujemy. Po podpisaniu rezerwacji klient ma kilka dni na wpłatę zaliczki. Kompletowane są dokumenty – jak akt urodzenia czy małżeństwa, dokumenty dla banku, ksera paszportów etc. Po kilku tygodniach klient otrzymuje dokumenty do podpisania aktu notarialnego. W tym momencie nieruchomość staje się już jego własnością i ostatnim etapem, przed odebraniem kluczy (najczęściej 1,5 – 2 lat od rezerwacji), jest wpłata transz wynikających z podpisanej umowy. I wprowadzka, czyli praktycznie jak zakup polskiej nieruchomości. Klienci martwią się często – ok – kupię dom i co dalej – bo kiedy zdążę go wyposażyć. Większość nabywców decyduje się na zakup opcji “all inclusive”, w której całe wyposażenie, od kabiny prysznicowej, po łyżeczkę w szufladzie w kuchni, jest już w cenie. To świetna opcja zakupu nieruchomości na odległość.
Podobno mieszkańcy archipelagu słyną z gościnności i niezwykłej otwartości…
Właśnie to przyciąga. Wszechobecna gościnność, troska o drugiego człowieka. Nie tworzą problemów, nie wyolbrzymiają ich. Nieważne, czym się zajmujesz, jeśli okażesz zainteresowanie drugim człowiekiem, potrafią opowiadać przez długie chwile, ugoszczą cię jak króla. Niedawno, kilka chwil przed wyjazdem, zapytałam dozorcę terenu apartamentów, jaki rodzaj kokosa rośnie na przydomowych palmach. Ani się obejrzałam, jak już pracownicy ścinali kokosy dla całej rodziny i szykowali je nam na poczekaniu. Od tych ludzi bije serdeczność, chęć pomocy. Nie chcą za wszelką cenę sprzedać ci towaru, chcą, byś był szczęśliwy – jak oni.
Z czego, poza gościnnością, słynie przede wszystkim wyspa?
Z ptaka Dodo – wymarłego już niestety gatunku. Wzgórza Le Morne, podwodnego wodospadu, przepięknych plaż, nieziemskich widoków, trzciny cukrowej, rumu (np. biały, o smaku kokosowym – mój ulubiony) czy znakomitych herbat.
Tradycyjne potrawy to?
Na Mauritiusie królują potrawy wielu kuchni. Dzięki temu, że wyspa jest wielokulturowa, spotkamy tutaj smaki kuchni indyjskiej, chińskiej czy francuskiej. Spróbować na pewno należy indyjskiego curry, przepysznych świeżo złowionych ryb i owoców morza, a także owoców dopiero zerwanych z palm. Ananasy są na wyspie mniejsze od tych, które znamy z polskich sklepów, jednak ich smak i zapach jest nieziemski.
Skąd pomysł, żeby swoją miłość i pasję związaną z podróżami przekuć w biznes? Jakie były początki Twojej przygody z Mauritiusem?
No i właśnie to jest najpiękniejsze w całej mojej historii – bo początki były „z przypadku”. Przypadkiem odwiedziliśmy rodzinnie Mauritius. Choć zawsze był on na liście „must-see”, to wybieraliśmy inne destynacje, „z większą liczbą atrakcji na kilkanaście dni”. Wydawało nam się, że Mauritius będzie nas nudził po 2-3 dniach. Nic bardziej mylnego, bowiem wyspa oferuje wiele możliwości. Miała być Tajlandia, ale w związku z tym, że termin wylotu był jeden, a kolejny za pół roku, wybraliśmy ze względu na dużą różnicę w cenie biletów lotniczych właśnie Mauritius. Wyspa poraziła mnie od pierwszego momentu. Była taka chwila, gdzie serce powiedziało – tu jest mój dom. Rozum trochę zagłuszał głos serca przez cały pobyt na wyspie. Jednak coś chciało, żeby jednak się udało. 6 godzin przed wyjazdem na lotnisko i powrotem do Polski korzystaliśmy z ostatnich chwil na cudownej plaży. Usłyszałam głos kobiety mówiącej po polsku. Choć nigdy nie miałam w zwyczaju podchodzić do obcych ludzi, do niej podeszłam. Myślałam, że wraca z nami do Polski. Okazało się, że mieszka na wyspie. Od słowa do słowa wymieniłyśmy się wszystkimi namiarami na siebie. Oczywiście po powrocie utrzymywałyśmy kontakt, a po kilku tygodniach podpisałam swój pierwszy kontrakt z agencjami nieruchomości na wyspie, bo okazało się, że ona właśnie w nieruchomościach pracuje.
Często latasz na wyspę?
Na razie tylko jak jest potrzeba, tzn. kiedy pomagam klientom w rekonesansie nieruchomości na wyspie. Przymierzam się powoli do kolejnych wakacji na wyspie. Docelowo chciałabym spędzać tam miesiące naszej polskiej zimy. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Czy rodzina wspiera Cię w „projekcie Mauritius”?
Rodzina bardzo mnie wspiera, siostrę Joannę „wciągnęłam” do spółki, więc również ze strony szwagra nas wspomagają dobrym słowem. Do niedawna niecała rodzina wiedziała, czym się tak dokładnie zajmuję ostatnimi miesiącami. Wszystkich zaskakuję, mówiąc, „co robię”. Mogę liczyć na pomoc rodziców czy teściów w chwilach, gdy muszę spotkać się np. w Warszawie z klientem i opiekują się dzieciakami. Nawet mąż, początkowo sceptycznie nastawiony do „mojego Mauritiusa”, okazuje większy entuzjazm do tych moich wszystkich spotkań czy wyjazdów.
Największe trudności z prowadzeniem tego typu działalności?
Na razie mała świadomość Polaków, że mogą tam nabyć nieruchomość, więc moim celem na pierwsze 2 lata była właśnie edukacja i uświadamianie inwestorów. Nie mam również dziesiątków wpływowych znajomych, wśród których można rozpuścić wici, że zajmuję się takim biznesem. Relacje muszę wypracować „od zera”. Poza tym, dla mnie chyba nie ma trudnych spraw. Co najwyżej mogą się przeciągać w czasie.
Co najbardziej lubisz w podróżach?
Możliwość przebywania z rodziną 24/7. Po ciężkich tygodniach pracy, przedszkola i szkoły dzieci, gdy nie ma tego czasu dla siebie tak dużo, wreszcie możemy nacieszyć się sobą. Mimo że z dziećmi podróżuję – wypoczywam psychicznie. Fizycznie zawsze jesteśmy wymęczeni, ale pozytywnie, bo w każdym miejscu, które odwiedzamy – zwiedzamy. Nie jesteśmy rodziną, która spędza urlop w hotelu i przyhotelowych basenach, ale zawsze mamy na cały pobyt wypożyczone auto i opracowany plan wycieczki. Lubię ten czas, każdego dnia coś się dzieje, odwiedzamy różne plaże, zatoki, parki, poznajemy nowe miejsca, cieszymy oczy ich widokiem.
Plany zawodowe związane z Mauritiusem na rok 2019?
Dalszy rozwój firmy. W lutym być może uda się zorganizować mały event, bo mają przyjechać przedstawiciele dewelopera, z którym współpracuję. Chciałabym zorganizować serie spotkań z inwestorami. W planach są również coachingi czy coraz popularniejsze ostatnio tygodniowe mastermindy w ciekawych miejscach. Może właśnie na Mauritiusie uda się zorganizować takowy, może nie dla Ewy Chodakowskiej na pierwszy rzut, ale już na drugi, dlaczego nie?
Więcej na http://www.domy-mauritius.pl/