Trzy pytania, które pozwolą ci inaczej spojrzeć na konflikt z partnerem

To się zwykle tak zaczyna. Od słowa do słowa. Zanosiło się na sprzeczkę, a na końcu są łzy, złość i zdania, które naprawdę ranią. Jest konflikt. Może on zaraz wyjdzie i trzaśnie drzwiami, a ona rozpłacze się?

 

Nie ma życia bez sporów, kłótni, różnicy zdań czy poważnych konfliktów. Są częścią każdego związku. Jednak czasami mam wrażenie, a nawet dowody, na to, że kobiety nie radzą sobie najlepiej w sytuacji sporu.

Jestem ponad 20 lat w związku, który łączy dwie zupełnie inne istoty i każdy obszar życia jest potencjalnym źródłem trudnej rozmowy. Dzielę się z tobą moimi osobistymi doświadczeniami, bo wierzę, że zainspriują do innego spojrzenia na konflikt.

Kiedy ponoszą nas emocje

Ponoszą nas emocje, interpretacje, dopowiedzenia, które same tworzymy. Kilka faktów zamieniamy w smutną historię, w sytuacje bez wyjścia, w morze łez. Nie musi tak być!

Kiedyś po kłótni mąż koleżanki wyszedł trzaskając drzwiami. Rozmowa była trudna, bo są rodziną patchworkową i on ma dzieci z poprzedniego związku. Ona wymagała innej hierarchii, która można podsumować tymi słowami: najpierw nasze dzieci. Im bardziej naciskała na uznanie tego priorytetu, tym bardziej on stawał po stronie dzieci z pierwszego małżeństwa. Kiedy wyszedł zdanie: „Ten związek nie ma sensu” , była przekonana, że to koniec. Płacząc opowiadała, że „tamte dzieci” są dla niego ważniejsze, że pewnie wrócił do żony (bo to była jego pierwsza miłość), że nie kocha jej i ona nie przeżyje końca tego związku… Stop!

Fakty były takie: ona chce, żeby ich dzieci były najważniejsze podczas podejmowania jakichkolwiek decyzji, on chce zadbać o dzieci z pierwszego związku. On nic nie mówił, że jej nie kocha ani nie wspominał, że to koniec związku. On wyszedł z domu w złości. Ona została w domu załamana.

Trzymajmy się tego, co on powiedział – bez dopowiadania, interpretacji. Oddzielmy to, co zrobił od tego jakie nadajemy temu znaczenie.

Trzeba otrzeć łzy, wziąć głęboki oddech i spisać fakty.

Z doświadczenia wiem, że największy błąd jaki popełniamy to dajemy się ponieść emocjom ignorując fakty. Nie potrafimy oddzielać tego, co nam się wydaje od tego co rzeczywiście się wydarzyło. I tak zaczynają się historie rozstań.

Zatem pierwsze pytanie jest takie: Jakie są fakty?

Nie jesteś sama

W tym konflikcie, rozpaczy, beznadziei czy złości większość nas widzi tylko siebie. Stajemy się wszechświatem nieszczęścia i nic poza tym nie istnieje. Tymczasem jest nas dwoje. Jest jeszcze on. Jest druga osoba, o której rzadko myślimy zatopione w żalu, że tak jesteśmy niezrozumiane i niekochane.

Zapewne nie raz słyszałaś koleżankę, przyjaciółkę, która opowiadała ci o kłótni. Z empatią odnosiłaś się do tego, co czuje, co myśli, co przeżywa. Ze wsparciem słuchałaś, jaki on jest, a jest taki, że ona teraz płacze. Może nawet często przytakiwałaś, że to jego wina.

Przestańmy szukać winnego. W codziennych konfliktach absolutnie nie o to chodzi, a wręcz jest do przysłowiowy gwóźdź do trumny. Nie jest celem znaleźć winnego, bo to niczego nie rozwiązuje, ale jeszcze bardziej może skomplikować relacje. Celem jest przecież, abyśmy się zrozumieli, dogadali i żyli dalej jak najbardziej szczęśliwi.

Czy tego chcemy czy nie szczęście uzależniamy od partnera, więc w interesie każdego dojrzałego związku jest odnaleźć nić porozumienia.

Kiedy w tym wszystkim zaczniesz zauważać druga osobę coś  się zmieni. Przestaniesz być w tym wszystkim sama. Nie chodzi o to, aby lekceważyć czy tłumić to co czujesz, ale aby mieć dystans, aby zobaczyć w konflikcie drugiego człowieka, aby zrozumieć, że dotyczy to was (liczba mnoga!).

Wtedy zapytaj samą siebie, co on czuje. Popatrz na niego. To nie jest ktoś obcy. To jest ktoś, o kim nie raz pomyślałaś „jak on mnie kocha”. Pomyśl czego ten człowiek potrzebuje. Zwykle tylko dostrzegamy swoje rany i na nich się skupiamy. Konflikty nauczysz się rozwiązywać, jak poznasz uczucia i potrzeby drugiego człowieka.

Zatem drugie pytanie brzmi: czego on potrzebuje?

Nie wiem, co robić

Za każdym razem tego doświadczam – momentu, w którym nie wiem, co robić. Jestem smutna i nie wiem, co dalej. Znam fakty. Wiem, czego on potrzebuje. Widzę te rozbieżności.

Żeby rozwiązać konflikt, nieporozumienie, spór muszę dokonać wyboru. Nie mi oceniać jak jest u ciebie, bo każdy spór to inne problemy, emocje, rany, ale moja praktyka mówi – zawsze masz wybór.

Na początku naszego małżeństwa mieszkaliśmy oddzielnie – mąż na południu Polski, bo tam miał pracę i perspektywy rozwoju, a ja na północy, bo tu miałam dom po rodzicach i pracę w szkole, a do tego nianię, która opiekowała się moim małym synkiem. Każde z nas chciało czego innego – on chciał, abym się przeprowadziła do niego, a ja chciałam, aby znalazł pracę blisko mojej. Skracając dość burzliwą historię i trudny do rozgryzienia konflikt przejdę do wyborów, jakie miałam: mogłam się do niego przeprowadzić, mogłam postawić na spełnienie swojego warunku, mogłam się rozwieść. Miałam nie jeden wybór, a każdy pociągał za sobą konsekwencje. Jednak najpierw jasno określ te wybory oddzielając je od tego, jakie niosą za sobą zmiany.

Jak skończyła się moja historia? On zrezygnował ze swojej pracy, ja zrezygnowałam ze swojej pracy, znaleźliśmy pracę w miejscowości, w której nigdy wcześniej nawet nie byliśmy i żadnego z nas nic z nią nie łączyło. Bo takiego dokonaliśmy wyboru z kilku opcji. Ty też masz wybór. Wierzę, że happy end jest na wyciągniecie ręki.

Justyna Niebieszczańska – kocha poezję i pisanie, dlatego od kilku lat organizuje spotkania z kreatywnego pisania. 
Od 2010 roku prowadzi blog. Wydała dwujęzyczny tomik wierszy „Sub rosa”. Jest współautorką książki „Kobieta na swoim” i przewodnika „Jak zbudować swój wizerunek w 30 dni”. Współorganizatorka Charmsów Biznesu – jednego z największych wydarzeń skierowanych do przedsiębiorczych kobiet na Kujawach. Na co dzień właściciel agencji PR BRIDGEHEAD specjalizujący się w strategicznym planowaniu i personal PR opartym na intrakomunikacji oraz manager kanadyjskiej korporacji na kilka krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

 

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: