Sari Lanka – Magazyn Kobiet Spełnionych.

Sari Lanka

Kraina kontrastów

Sari to narodowy strój mieszkanek Sri Lanki, noszony tam przez kobiety równie często, co u nas dżinsy. Średniozamożna Lankijka ma w szafie dziesięć takich. Baśniowe, a jednocześnie krępujące ruchy sari to również idealna metafora Sri Lanki – kraju, którego bajeczny wygląd kontrastuje z brutalną codziennością.

Sari Lanka
Witamy!
Wizyta w Sri Lance to lekcja pokory i przyzwoitości. Do buddyjskiej świątyni zostaniemy wpuszczeni tylko bez obuwia i nakrycia głowy, za to koniecznie z zasłoniętymi ramionami i kolanami. Reguła dotyczy zarówno panów jak i pań, przy czym paniom zaleca się, aby zakrywały kolana również poza świątynią. Oczywiście, jako rodowita Europejka szykując garderobę na wyjazd z góry założyłam, że nie będę stosować  się do tego ostatniego przepisu. Szybko pożałowałam swojej decyzji, bo chociaż żaden mieszkaniec wyspy nie ośmielił się negatywnie skomentować moich szortów, to nikt nigdy nie patrzył mi w dekolt tak lubieżnie jak lankijski przewodnik safari na moje odsłonięte kolana. Warto dodać, że na całej wyspie nie ma ani jednej plaży nudystów, a opalanie topless jest zabronione pod karą grzywny. Może więc dziwić, że narodowy strój Lankijek odsłania brzuch aż do linii żeber.

Sari jest płótnem o długości ok. 6 metrów, które miejscowe kobiety umiejętnie zawijają i fałdują na swoim ciele bez spajania tkaniny. Materiał przebity szpilką jest bowiem, według miejscowej tradycji, nieczysty. Sari zakładane jest na bieliznę i bluzkę z krótkim rękawkiem sięgającą powyżej pępka. Do jego prawidłowego ułożenia służy rzemyk owinięty wokół bioder. Sari występuje w różnych odmianach. Za najbardziej powabną uchodzi ta z obszaru centralnych wzgórz wyspy, z miasta Kandy, nazywana osari. Obowiązkowo odkrywa on boczki oraz talię, jednocześnie zasłaniając pępek pasmem materiału pofałdowanym w harmonijkę. W stroju tego typu przywitają nas na przykład hostessy na pokładzie lokalnych linii lotniczych.   
    
Jesteś piękna
Za piękno i szyk stroju trzeba jednak na Sri Lance płacić wysoką cenę. Nie tylko w sklepie. W kraju, gdzie średnia temperatura powietrza wynosi 30°C, nietrudno wyobrazić sobie dyskomfort w sukni o długości do samych kostek, oblepiającej spoconą skórę nóg. Gdy w latach 60. ubiegłego wieku lankijscy hipsterzy próbowali wprowadzić wersję sari okrojoną na długość poniżej kolana, czyli na linii uznawanej za granicę przyzwoitości, katoliccy przełożeni wyspy wnosili o oficjalny zakaz takiego stroju, a lokalny buddyjski autorytet dopatrywał się w tym odzieniu przyczyny fali przestępstw na tle seksualnym, niepotwierdzonej jednak żadnymi danymi. Paradoksalnie, ta długa suknia, ze względu na materiały wykorzystywane do jej wyrobu, nie daje wcale zbyt dużo ciepła w górzystych regionach kraju, gdzie przy chłodnych i wietrznych wieczorach byłoby to pożądane. Nie dość tego, w porze deszczowej utrzymanie sari w czystości graniczy z cudem, gdyż błoto i pył uliczny przylepiają się do rąbków szaty notorycznie ocieranej o ziemię.    
                         
Ułożenie materiału na ciele sprawia, że sari ogranicza nieco ruchy jednej ręki, a waga i kompozycja całego ubioru wykluczają szybkość i zwinność działania. Dla pracujących Lankijek sari może być prawdziwym utrapieniem, a nawet ryzykiem. Swobodnie opadający na plecy koniec materiału łatwo wkręca się w fabryczny taśmociąg, przycina zamykaną szufladą lub zaczepia o oparcie krzesła. Ponieważ sari nie jest zszyta i nie posiada żadnych guzików, łatwo zsuwa się w takich przypadkach z ciała, pozostawiając swoją właścicielkę w pełnym blasku jej naturalnych wdzięków i narażając ją jednocześnie na karę grzywny za publiczne obnażanie. Ale to nie wszystko. Amerykańska prasa donosiła również o odnotowanych w Sri Lance przypadkach spalenia żywcem, gdy syntetyczna, jedwabna lub bawełniana tkanina stroju zajęła się błyskawicznie ogniem z kuchenki.

Jednak świat niejednokrotnie dowiódł, że piękno nie musi być pragmatyczne. W końcu jak wygodne są siedmiocentymetrowe szpilki i czemu, poza przejściem klubowej selekcji, służy kusa mini? Dlaczego szczytem europejskiej elegancji czasów wiktoriańskich były suknie z gorsetem sznurowanym na plecach, a filigranowe panny młode w swojej ślubnej kreacji z trudem mieszczą się do taksówki?

Skąd jesteś?

Strój na Sri Lance to coś więcej niż okrycie wierzchnie. To status społeczny. To wiek i miejsce pochodzenie. To deklaracja tożsamości. Ubiór świadczy o tym kim jesteś i to zaczynając już od najmłodszych lat. Lankijskie dzieci w wieku szkolnym można z łatwością rozpoznać po niewinnej bieli ich szkolnego mundurka. Uczennice noszą śnieżnobiałe plisowane spódniczki sięgające za kolana, a uczniowie spodnie w mlecznym odcieniu. Początkowo krótkie. Długie należą im się dopiero po zdaniu do piątej klasy. Zarówno dziewczynki jak i chłopców obowiązuje krawat  – można po nim rozpoznać, do której szkoły uczęszczają. Nieco inny, choć nadal biały strój, dzieci noszą w szkółkach niedzielnych, gdzie zgłębiają tajniki określonej wiary: buddyzmu, hinduizmu, chrześcijaństwa lub islamu.

Lankijczycy nie pozostają wcale w cieniu rodzimej płci pięknej jeśli chodzi o zadziwianie turystów swoją szatą. Europejskim tradycjonalistom, którym z trudem przychodzi spojrzeć na Szkota odzianego w kilt, polecam oczyszczającą wyprawę na Sri Lankę, gdzie mężczyźni, i to nie tylko najbiedniejsi, owijają swoje ciało, a raczej jego część poniżej pasa, płótnem.Tak przyodziani bezwstydnie wsiadają na rower. Tutejsi panowie nie mają też problemu z publicznym „poprawianiem” ułożenia takiego ubrania. Można odnieść wrażenie, że w ich przypadku lepiej osłoniętą częścią sylwetki jest kryjąca się często pod turbanem głowa niż partie intymne ciała.     

Narodowy strój męski Sri Lanki nosi nazwę sarong. Jest to spódnica zawijana wokół talii, podobnie jak sari –  upięta z jednego płata tkaniny. Dotychczas sarong był na Sri Lance ubiorem uboższej i gorzej wyedukowanej klasy społecznej, a tym samym powoli zanikał, wypierany przez nowoczesne stroje zachodu. W ostatnich latach można jednak zaobserwować jego powrót do łask. Głównie za sprawą polityków, którzy używają tego stroju jako atrybutu skromności i przywiązania do narodowych korzeni.  

Podróżując po Sri Lance odniosłam wrażenie, że tutejszy damski strój jest odzwierciedleniem kultury, w jakiej żyją miejscowe kobiety oraz sposobu, w jaki są traktowane. Nawet najbiedniejsza zbieraczka herbaty wygląda w swoim sari jak księżniczka rodem z baśni tysiąca i jednej nocy. Ceną tego fantazyjnego piękna jest jednak codzienna walka z krępującą ruchy (i nie tylko) dostojną tradycją. Szanująca obyczaje Lankijka nie ma prawa podróżować po kraju bez mężczyzny, chociaż podczas panującego na Sri Lance do 2009 roku konfliktu etnicznego bez oporów zaciągano nastoletnie dziewczynki do armii Tygrysów Wyzwolenia Tamilskiego Ilamu.

W 1960 roku Sri Lanka stała się pierwszym krajem świata, który mógł poszczycić się panią premier – Sirimavo Bandaranaike. W 1994 jej córka Chandrika Bandaranaike Kumaratunga została głową państwa. Jednak obie panie poniekąd „odziedziczyły” swoje stanowiska, zajmowane wcześniej przez ich mężów, zamordowanych i w jednym i w drugim przypadku podczas zamachu. Naturalnie oczekiwano, że kobiety będą kontynuować ich politykę.

Podczas gdy przedzieranie się w deszczu i słońcu przez szorstkie krzewy herbaciane i dźwiganie na głowie ciężkich zbiorów jest wyłącznie damskim zajęciem, dla mężczyzn zarezerwowany jest na przykład zawód taksówkarza. Potrzeba sporo wysiłku, aby zedrzeć ze Sri Lanki szatę pozorów i  ujrzeć prawdziwą sytuację kobiety w tym, olśniewającym blaskiem złotych posągów, kraju Buddy. Sri Lanka to zdecydowanie kraj-wyjątek, w którym szata nie tylko zdobi człowieka, ale także determinuje jego los.

Paulina Kańska

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: