Po roku zdalnego nagrywania mieliśmy chyba 30 utworów

W wyniku nieco przypadkowego spotkania Ewa Baran i Wojciech Szczygłowski postanowili założyć zespół Rozmazani. Poruszając po muzyce electro-industrialnych zaczęli tworzyć wspólny materiał. Cała praca odbywała się zdalnie, bo oboje dzieli odległość 250 km. Tym niemniej kompozycje początkowo wydawana jako single wraz z kilkoma innymi, zostały wydane na płycie „SYNTHuzjazm”, która ukazała się w ubiegłym roku. Duet jest jednak bardzo twórczy i już przygotowuje nowy materiał, a jednym z jego zwiastunów jest utwór „Hard Times”. O szczegółach jego realizacji, tworzeniu na odległość i nowych pomysłach, opowiedziała mi połowa duetu, odpowiadająca za wokale – Ewa Baran. 

 

 

 

MM: Zapytam nieco przewrotnie: czy dźwięk drukarki, który stał się przyczynkiem nawiązania kontaktu między wami, został użyty w którymś z nagrań Rozmazanych?

EB: Jeszcze nie (śmiech). Musimy o tym pomyśleć. Ale jest sporo dźwięków komputerowych jako takich, a z drukarką zakupiony był też zestaw do nauki zdalnej.

MM: Skoro już po pierwszym spotkaniu mieliście gotowy pierwszy utwór, to czy kolejne powstawały równie szybko?

EB: Pierwszy utwór powstał szybko, bo dośpiewałam się do gotowego starego utworu Wojtka. Ale kolejne powstawały równie szybko. Z jednej strony mieliśmy mnóstwo pomysłów, które sprawdzaliśmy pod kątem tego, jak się odnajdziemy w określonym stylu razem oraz jak każde z nas rozumie styl tej drugiej osoby. Doszła do tego euforia związana z czymś nowym, więc te pomysły się sypały z obu stron. Dodając świetne porozumienie, które pojawiło się już na początku, mieliśmy w pewnym momencie mnóstwo strzępków, z których jedne kończyliśmy szybciej, inne wolniej. Oprócz tego wysyłaliśmy sobie jakieś fragmenty dźwięków  na różne okazje i cześć doczekiwała się swoich kawałków  – np. „Z bliskiej odległości”. Po roku zdalnego nagrywania mieliśmy chyba 30 utworów. W związku z tym że różniły się od siebie, ciężko było skleić spójna płytę.

MM: Czym zatem kierowaliście się wybierając te, a nie inne utwory na „SYNTHuzjazm”?

EB: Pierwotnym, przynajmniej moim założeniem, było to, żeby „SYNTHuzjazm” był mocniejszą płytą, bo takich kawałków było więcej. Na drugą miały wejść te bardziej w stylu light electro (jak np. „Między tu i teraz”) oraz kolejne utwory miały być dogrywane w podobnym stylu i nawet na początku nam się udawało, jak w przypadku „Z bliskiej odległości”. Ale już „Przydaj się na coś” poszło zupełnie w innym kierunku i postanowiliśmy wrócić do electro industrialu. Składając samą płytę, wyszliśmy od lżejszych kawałków i szliśmy w kierunku coraz bardziej połamanej perkusji. Wydaje mi się, że w miarę się nam udało, ale spotykam się nadal z odmiennymi zdaniami na temat każdego z utworów, więc jednak myślę że gdzieś trochę tej niespójności zostało. Ale to była płyta nagrana po roku znajomości w ogóle i chyba jednym spotkaniu (śmiech).

MM: Przyznałaś, że śpiewać zaczęłaś tu z konieczności. Pierwotnie zakładaliście, że Rozmazani będą zespołem instrumentalnym?

EB: Nie, Rozmazani nigdy nie mieli być zespołem instrumentalnym. W zasadzie nasze wspólne granie gdzieś zaczęło się od tego, że Wojtek usłyszał jak śpiewam, a jemu zawsze brakowało wokalistki. Ale od początku wiadomo było, że śpiewam tylko do tego, co napiszę sama, czy też napiszemy wspólnie. Na początku też nie pisałam tekstów – nigdy tego nie lubiłam. Pierwszy utwór był do tekstu Wojtka. Dlatego też gdzieś pojawiły się na początku głównie covery. Pierwszym tekstem jakim napisałam był ten do „Dalej niż tu”. Po „Między tu i teraz” gdzieś coś się u mnie otworzyło i zaczęłam pisać więcej. Ale pierwsze teksty, które napisałam, są stworzone na bazie innych, które mi się podobały. Potem rzeczywiście zaczęłam pisać coś swojego. Śpiewam też tekst męża („Oddalenie”) oraz tekst Rafała Niemczyka, czyli wspomniane „Z bliskiej odległości”. Z tekstami jest o tyle ciężko, że muszą mi się podobać i muszę się w nich odnaleźć. A ja nigdy nie byłam dobra w pisaniu, zawsze robiłam muzykę. Dlatego też mamy rozgrzebanych dużo utworów, do których nigdy nie udało nam się napisać tekstu.

MM: A jak było w przypadku “Hard Times”?

EB: Pierwsza zwrotka to dziwny zlepek słów, które ze mnie wypłynęły w aucie, jak tylko usłyszałam perkusję. Potem kolejno powstawały kolejne fragmenty tekstu – już w sposób bardziej przemyślany. Po angielsku pisze mi się prościej, bo jakoś “po angielsku brzmi lepiej”. Nie wymagam od siebie aż takiej uwagi przy doborze słów jak po polsku. Angielski jest bardziej dźwięczny. Mało brakowało by „Hard Times” był naszym ostatnim utworem. W pewnym momencie nie wierzyłam nawet, że uda nam się go skończyć. Komunikacja wirtualna rodzi mnóstwo nieporozumień i rzeczywiście było ciężko się dogadać w tamtym momencie. Ale o tym będzie opowiadał kolejny utwór –„ Unspoken Words”, który pojawi się wkrótce.

MM: Rozumiem, że ponownie szykujecie sporo singli przed wydaniem płyty?

EB: Sporo singli „SYNTHuzjazmu” wynikało z tego, że początkowo nie planowaliśmy wydawać płyty, a jedynie bawiliśmy się muzyką. Nagle nagraliśmy tak dużo utworów, że postanowiliśmy coś z tym zrobić i składać je w płytę – ale już po wydaniu. Teraz podchodzimy do tego bardziej rozważnie. Kilka utworów już jest, ale sprawdzamy jak brzmią ze sobą. Oprócz tego każde z nas nagrało już nieco swoich i sprawdzamy, czy damy radę je na tyle ‘rozmazać’, żeby pasowały i pozostały Rozmazane, czy jednak każde z nas wyda je w innych projektach.

MM: Kiedy zatem ukaże się druga płyta?

EB: Materiału mamy tyle ze może udało by się jeszcze w tym roku. Ale zastanawiamy się trochę, czy nie spróbować wydać się na nośniku, a tu dochodzą koszty. Stąd myślimy, czy nie warto postarać się o wydawcę. Na razie więc gramy i się rozglądamy. Być może w między czasie się to uda zrealizować? „SYNTHuzjazm” miał być ep-ką wydaną w grudniu. Potem pojawiały się nowe utwory i nowe terminy wydania płyty np. na urodziny moje lub na urodziny Wojtka. Ostatecznie wysłaliśmy info do mediów ze to będzie  28 maj i musieliśmy się do tego czasu zdążyć wypuścić ten materiał.

MM: Czy ktoś podjął się już np. zremiksowania któregoś z waszych utworów?

EB: Z tego co wiem jedyną osoba która remixuje nasze kawałki jest Wojtek (śmiech). Kiedyś ktoś remixował nasz cover „Lovermana” i „Pustostany”. O innych przypadkach nie wiem.

MM: Przypuszczam, że myślicie też o koncertowej odsłonie Rozmazanych?

EB: Mnie do koncertów ciągnie od zawsze. Wojtek jest bardziej studyjnym typem, ale powoli przekonuje się do koncertów. Mamy dwa pierwsze miejsca, o które chcemy powalczyć, ale jeszcze nie chcemy zapeszać.

Rozmawiał: Maciej Majewski

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: