Joanna Morea: To odbiorca etykietuje i szufladkuje!

„Twilight Cafe: Smooth Jazz for a Romantic Evening” to wspólna płyta saksofonistki, flecistki i wokalistki Joanny Morey oraz klawiszowca Adama Powagi. I choć tytuł płyty odbiega od gatunku smoothjazz, to jest to propozycja dość relaksująca w wydźwięku, która nadaje się na tegoroczną wiosnę. O szczegółach projektu opowiedziała nam autorka.

 

 

 

MM: “Twilight Cafe: Smooth Jazz for a Romantic Evening” nie ma w sobie wiele z tytułowego smooth jazzu. Dominuje elektronika. Czy punktem wyjścia były brzmienie Adama?

JM: Od początku wydawca uznał, że nazwanie projektu smoothjazzowym wskaże szufladkę w odróżnieniu od jazzu mainstreamowego. Punktem wyjścia zaś były moje utwory, a zatem Adam inspirował się moimi kompozycjami.

MM: Grasz na zmianę na flecie i saksofonie na tej płycie. W zależności od utworu pisałaś kompozycje na te instrumenty, czy tworzyłaś je najpierw np. na klawiszach?

JM: Najczęściej piszę, używając klawiszy, ale w głowie mam brzmienia. Zatem kiedy piszę coś, co wydaje mi się, że jest lepsze na flet, to od razu tak to słyszę.

MM:  Jak zatem podszedł do tych kompozycji Adam? Obudowywał Twoje pomysły melodyczne?

JM: Nie, całą kompozycyjną stroną zajmuję się ja. Czasem też sugeruję aranże, a Adam opakowuje to w elektronikę, często w groove. Czasem ja narzucam też linię basu. Adam opakowuje gotowy środek – tak bym to określiła.

MM: No właśnie – tylko, że jego elektronika jest mocno rozbudowana i czyni momentami z tej płyty album z muzyką dance. Nie masz wrażenia, że to odsuwa całość od jakiejkolwiek formy jazzu?

JM: Wciąż pozostaje tam improwizacja. Na koncertach gramy dłużej, wtedy każdy utwór jest większą całością i pewnie zbliża go to do formuły jazzowej. Na płycie są to raczej krótkie, zwarte utwory.

MM: Koncerty gracie we dwójkę?

JM: Tak dotąd to wyglądało, ale mamy w planach gości do zaproszenia. We dwójkę jest najłatwiej pod wieloma względami (śmiech).

MM: Mówisz, że to Adam opakowywał gotowy środek. Czy te kompozycje były bardziej rozbudowane w swoim pierwotnym wydźwięku?

JM: W jakim sensie?

MM: Sama przyznałaś, że masz w głowie brzmienia. Partie, które mu dałaś do ‘opakowania’ miały szerszą, bogatszą formę, czy tylko zarysowaną melodycznie?

JM: Dla mnie kompozycja jest kompozycją, kiedy ma skończoną linię melodyczną, strukturę i harmonię. Tak też to robię. To nie freestyle z zarysowaną koncepcją. Drugim krokiem jest aranż, co także robię, ale na tym etapie daję możliwość wpływania Adamowi. Cała strona elektroniczna, to działka Adama, którą ją przyjmuje w całości lub pracujemy wspólnie. Na każdym etapie można utwory rozbudowywać lub nie – wszystko zależy od upodobań. Na przykład utwór „Windy Day” jest wieloczęściowy. Jednak nie czuje się tego, że ten akurat kawałek ma rozbudowaną strukturę. Słucha się go bardzo lekko, choć niektórzy zauważają tę złożoność.

MM: Nie kusiło Cię, by zaśpiewać na tej płycie?

JM: Nie, ta płyta od początku była planowana bez wokalu – tylko w formie instrumentalnej.

MM: Sądząc po tytułach, chyba nie trzymaliście się chronologii, bo “Winter” występuje przed “October”. Rozumiem, że przy układaniu kolejności, kierowaliście się charakterem danej kompozycji?

JM: Tytułami nie. One są przynależne do utworów. Bardziej chodziło o budowanie napięcia lub rozładownia go. Poza tym – to trochę jak w życiu: po burzy przychodzi słońce itd.

MM: A taką ‘relaksującą’ formę całości zakładaliście od początku?

JM: Nie, oczywiście, że nie. Tak zdiagnozował naszą muzykę wydawca, twierdząc, ze ta muzyka odpręża. Trudno mi z tym dyskutować, bo ja zawsze będę po tej drugiej stronie. To odbiorca etykietuje i szufladkuje. Odbiorca ma ten przywilej.

MM: Zagracie w najbliższym czasie koncert z tym materiałem?

JM: Mam taką nadzieję. Na razie są o tym rozmowy, a ja nie chce zapeszać, bo obecnie więcej czynników wpływa na ostateczną decyzję np. stan epidemiczny.

                                                                                                                                                          Rozmawiał: Maciej Majewski 

 

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: