Krzysia Górniak: Gitara jest częścią mojego życia

Krzysia Górniak to najpopularniejsza polska gitarzystka jazzowa. Niedawno wydała swoją nową płytę „Moments”, a nam opowiedziała o procesie jej tworzenia, co znaczy dla niej muzyka oraz jej inspiracjach.

 

„Moments” to zbiór wspomnień i fragmentów życia, jakie starałaś się uchwycić w dźwiękach. Czy to były przypadkowe wydarzenia, czy też jakiś ciąg, który uczynił z tego pewien koncept?

– Moje płyty zawsze są jakimś zbiorem. Dotąd nagrałam m.in. „Emotions” i „Feelings”, więc teraz jest „Moments”. Jedynym wyłomem była płyta „Ultra”, na której znalazły się piosenki z kolorami w tytułach. Momenty łączą w sobie emocje i uczucia. Na tej płycie jest kilka tytułów, które o tym mówią. Są piosenki o miłości, przyjaźni, uśmiechu i nie tylko. Myślę, że takie momenty dotyczą nas wszystkich. Komponując, nie myśli się nad tytułem konkretnego utworu. On pojawia się dopiero później, a większość utworów powstaje pod wpływem chwili. Tak było np. w przypadku „Spring”, które napisałam w ciepłą noc. Poza tym ta płyta została nagrana bardzo szybko.Grasz na niej także na gitarze akustycznej w „Friendship” i „Touch Of God”, co w Twoim przypadku jest nowością.

Zdarza Ci się używać jej np. w ramach rozgrzewki przed graniem, czy od razu sięgasz po elektryczną?

– To nie ma żadnego znaczenia, ponieważ moje edukacja muzyczna rozpoczęła się od tego, że grałam na gitarze klasycznej. Dopiero potem przesiadłam się na gitarę jazzową, elektryczną, a to jest nieco inna stylistyka i technika grania. Natomiast jeśli chodzi o gitarę akustyczną, to nie ma dla mnie różnicy. Po prostu wcześniej nie korzystałam z jej wiodącego brzmienia na moich płytach. Dotąd była tylko w podkładzie w tle. Natomiast tutaj uznałam, że akurat w tych utworach jej brzmienie będzie pasowało. To był konkretny wymóg pod kompozycje.

Najbardziej urzekły mnie nowsze kompozycje – nastrojowe „Meditation”, „The Storm Is Looming Ahead”, który w drugiej części jest nieco orientalny.

–  To był mój pomysł. Chodziło o pokazanie pewnej modalności. Najpierw jest cisza przed burzą. Potem dopiero przechodzimy w sztorm.

Co porusza Cię najbardziej w tej formie muzyki gitarowej, którą wykonujesz?

– Gitara jest częścią mojego życia – tak jak spanie, oddychanie, czy jedzenie. Komponowanie też jest jego częścią, bo to po prostu przychodzi. Wszystko zależy od tego w jakim momencie życia jestem. Im więcej przeżyć, które nas głęboko dotykają, tym – moim zdaniem – lepsza muzyka. Porusza mnie to, że można za pomocą gitary stworzyć symbiozę. To jest bardzo organiczna relacja. Osiąga się to jednak dopiero po wielu latach grania i jest to rodzaj medytacji.

Jesteś aktywnym muzykiem od ponad 20 lat. Pamiętam jak chwalił Cię Pat Metheny po wydaniu „Tales”. A czy po tylu latach masz jeszcze swoich mistrzów?

– To jest trochę smutne, ale nie wzoruję się na nikim. Inspiracji szukam w sobie. Nie jestem też w takiej sytuacji, że chcę dobić do czyjegoś poziomu. To akurat jest poza mną. Oczywiście lata studiów, a potem grania były okresem niepewności pod tym względem. Dopiero później przyszedł moment, w którym zdałam sobie sprawę, co chcę powiedzieć za pomocą instrumentów.

A spotykasz się jeszcze ze zdziwieniem ludzi, że kobieta gra na gitarze akurat takie dźwięki?

– Zdarza się, ale najczęściej dotyczy to osób spoza branży. Tego nie uniknę. Natomiast zauważyłam, że wśród tej młodszej generacji budzę szacunek. To akurat jest bardzo miłe.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Maciej Majewski

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: