Kobieta, która omotała Króla Słońce 
 – Magazyn Kobiet Spełnionych.

Kobieta, która omotała Króla Słońce 


Maintenon

Jeśli wszelkie metresy zdobywały serca królów urodą, to Maintenon była wyjątkiem wśród kochanek Ludwika XIV. Podła, brzydka i obłudna. Jednak to ona wywróciła do góry nogami nie tylko Wersal, ale i całą Francję.

Kobieta, która omotała Króla Słońce 

Jak pisze Michael Farquhar, dziennikarz historyczny The Washington Post, o Ludwiku XIV: W porównaniu z Ludwikiem XIV nawet najbardziej zakochani w sobie królowie przypominają pozbawionych pewności siebie neurotyków. Słowo Ludwika XIV było kanonem, jego życzenie – prawem. Przeniósł z Paryża do Wersalu siedzibę królów, zmuszając do zamieszkania w niej dziesięć tysięcy szlachetnie urodzonych, którzy ślepo szli za jego zachciankami i kaprysami.

Elwira Watała zaś tak opisuje Króla Słońce: Rządy Ludwika XIV to niespotykany dotąd absolutyzm, także niewidziana dotąd rozpusta i rozwiązłość. W końcu to on jest autorem hasła: „Państwo to ja”. I rządził tak władca absolutny, aż w końcu napotkał na swej drodze kobietę, która odebrała mu władzę…


Serce na wagę złota
Dziesiątki lat po śmierci Ludwika XIV, podczas Rewolucji Francuskiej rozwścieczony lud wykradł zabalsamowane serce (rytuał post mortem, polegający na tym, że organy wewnętrzne królów były konserwowane po ich śmierci) z katedry St. Denis, sprzedane następnie angielskiemu arystokracie lordowi Harcourt, a potem odsprzedane dziekanowi opactwa Westminster Williamowi Bucklandowi, a jeszcze później…  Zresztą, nazwiska osób nie mają tu znaczenia, bo jak widać nawet po śmierci Ludwik XIV i jego martwe serce było na wagę złota. A co dopiero działo się za jego życia…


Mimo iż serce Króla Słońce należało wyłącznie do niego, każda kobieta usilnie starała się o jego względy, robiąc wszystko, by przypodobać się Ludwikowi, lecz ten odprawiał swoje kochanki, gdy zaczynały go morzyć ich pieszczoty. Czy Louis, ze swą niezłomną wiarą w swe boskie pochodzenie i wyższość nad innymi (Ludwik XIV nie zgadzał się na tytułowanie go „Jego Wysokość”, albowiem twierdził, iż można stąd wysnuć wniosek o równości, która wszak nie istnieje) mógłby na dłużej zostawić w swym łożu jakąkolwiek kochankę?

Podobnie jak w przypadku innej kochanki, madame Pompadour, kolejnego króla parędziesiąt lat później i tu swą rolę odegrała wróżka (co nie było rzeczą dziwną jak na tamte czasy, bowiem gdy rodził się król, nadworni astrologowie tworzyli horoskop na życie władcy), która powiedziała Ludwikowi XIV: Jesteś żonaty, lecz twoja żona umrze, staniesz się wdowcem i ożenisz również z wdową, niemłodą i niewysokiego rodu, do której wszyscy będą czuć pogardę i strach. Lecz ty ją pokochasz i tak ona ciebie omota, że do końca życia będziesz się jej podporządkowywał („Cuchnący Wersal”).

Kto by przypuszczał, że ten zakochany w sobie megaloman mógłby kiedykolwiek ugościć w królewskiej alkowie na dłużej kochankę, a co dopiero ją pokochać. Albowiem jak to zwykło z królami, i ten znudzony kolejnymi nałożnicami oddalał je każdej nocy. Wiele kochanek przewinęło się przez sypialnię króla, ale żeby doszło do czegoś takiego, tego jeszcze nikt nie widział… Otóż król nie tylko pokochał, co faktycznie ożenił się (potajemnie) ze swoją metresą!


„Słuchać i służyć”
   
A na imię jej było Maintenon… A imię to budziło postrach na dworze, albowiem markiza była osobą mściwą, podłą, perfidną w swoich intrygach. Żadna późniejsza luba jakiegokolwiek króla Francji nie dorównała jej w swych poczynaniach. Pozornie cicha, skromna, a jednocześnie niebezpieczniejsza niż można by sądzić.
 W jaki sposób Maintenon znalazła się w ogóle na dworze wersalskim? Otóż sprowadziła ją tam sama ówczesna metresa króla, Montespan – wziąwszy ją na niańkę dla swoich (i oczywiście Ludwika) dzieci. Nie przeczuwając, że żmiję na własnym łonie wychowa.

Franciszka d’Aubigné przez lata cierpliwie będzie uczyła królewskie dzieci, jak należy kochać króla-ojca, a wszystko po to, by sam Louis mógł dostrzec jej oddanie. Najbardziej ukochała du Maine’a, który stał się w dorosłym życiu łajdakiem i obłudnikiem, nastawionym przeciw swej prawdziwej matce, Montespan.
 Jak to się stało, że już z żadną inną Louis nie poszedł do łóżka? Że przegoniła swoją poprzedniczkę madame Montespan? Odpowiedź jest prosta: kobieta uległa była! Jej mottem było „słuchać i służyć”.

Oczywiście, królowi. Ludwik XIV, który nienawidził sprzeciwu, zauroczył się tą niesamowicie skromną, nieśmiałą, łagodną i posłuszną kobietą. Zapewniła go ona o swym oddaniu, a to akurat sztuką trudną nie było, albowiem markiza do urodziwych nie należała, zatem któż zechciałby taką starą i brzydką…  Maintenon była tak nieurodziwa, że gdy w przyszłości złoży jej wizytę sam Piotr I, by zobaczyć, kim jest ta sławna oblubienica samego króla Francji, nie przemówi do niej ani słowem i wyjdzie jedynie. Ale Amor również posiada poczucie humoru i strzelił ze swej kuszy w martwe wcześniej serce Króla Słońce, który od tej pory wpatrywał się wyłącznie w tę niewiastę.

Urody natura jej poskąpiła, ale okrutna nie była i obdarzyła ją wielkim sprytem. Franciszka d’Aubigné była niezwykle inteligentną kobietą. Dlatego też, gdy król został już w pełni zauroczony jej oddaniem i uległością, udając wielce cnotliwą i pobożną, nawróciła grzesznego Ludwika XIV i „wyleczyła” z cudzołóstwa. Podczas gdy tak naprawdę chciała tym samym odsunąć od króla wszelkie inne kobiety, które mogłyby stanowić dla niej zagrożenie. A jak to czyniła? W sposób bardzo wyrachowany i najróżniejszy. Na przykład, gdy tylko zauważyła, że jej ukochany spogląda na inną niewiastę, natychmiast wydawała ją za mąż lub siała intrygi na dworze. Przez wnikliwych historyków była opisywana jako hipokrytka do szpiku, obłudna i fałszywa, z wiecznie słodkim uśmiechem na twarzy. Ta niewiasta sprowadziła na dwór astrologów, by ci podpowiadali królowi, iż to sam Bóg pragnie, by ich potajemne małżeństwo zostało upublicznione.

Jej motto na zdobycie króla obróciło się na jej korzyść: od tej pory to teraz wszyscy mieli jej słuchać i służyć. Każdego, kto sprzeciwił się jej zdaniu lub naraził się w jakikolwiek błahy sposób, wtrącała do więzienia. Ta podła kobieta szeptała na ucho królowi złe słowa, wlewając jad do jego ucha i usuwając tym samym ze swego pola widzenia – z dworu wersalskiego – nieprzychylne jej osoby. Gdy rankami, idąc z raportami swymi do władcy, wstępowali wpierw do komnat Maintenon, podkreślając tym samym, kto tu jest naprawdę u władzy. 



Słońce zgasło
Intrygi i zła atmosfera, wprowadzone przez królową, sprawiły, że Wersal, uważany przecież za ósmy cud świata, podupadł. Skończyły się liczne wcześniej zabawy i bale, nie słychać było śmiechów w komnatach, szaleństw, na korytarzach, damy przestały kokietować mężczyzn, zakrywszy swoje piersi i opuściwszy wzrok. Zanikła odurzająca woń perfum na wystrojonych szlachciankach. Czuć było tylko kadzidła w kapliczkach z przerobionych na nie komnat. Dwór Króla Słońce stracił swój blask. I sam Ludwik przygasł z wiekiem.

Po trzydziestu latach związku z Maintenon Ludwik XIV stracił swój charakter i charyzmę. Cóż, to on do tej pory pełnił rolę egoistycznego despoty, którą z czasem odebrała mu żona. I co najciekawsze, ta kobieta, której zdanie liczyło się bardziej od zdania króla, nigdy nie podniosła głosu. Rozkazy wydawała w sposób cichy i opanowany, przemierzając bezszelestnie martwe korytarze Wersalu.
 Kochanka odebrała królowi nie tylko władzę – mimo że nigdy nie rządziła w sposób jawny – odebrała mu również osobowość, a bez niej król się zatracił. Znikły jego pewność siebie, energia życiowa oraz siły, by walczyć z tą przebiegłą kobietą, która tak zatruła jego duszę, że była w stanie namówić Ludwika nawet do zniesienia edyktu nantejskiego! Edyktu, który wprowadził jego dziadek, sam Henryk IV (jeden z najmądrzejszych królów, jakiego nosiła ta ziemia), dzięki czemu zapewnił spokój w państwie. Edykt ten zagwarantował bowiem bezpieczeństwo (na tle religijnym) protestantom i zaniechał morderstw tysięcy obywateli. I oto Ludwik XIV, po latach spokoju w państwie, zaczął zmuszać swych poddanych do przyjęcia wiary katolickiej…

Zbawienne dla duszy króla
Zacytujmy księżną Palatyńską, która tak opisuje sytuację we Francji w swych memoires: – Zanim ta stara zdzira zaczęła tu swoje rządy, religia we Francji była całkiem rozsądna. Teraz nastąpiło stosowanie kar cielesnych, przymusowe masowe nawrócenia, prześladowanie protestantów (co najbardziej absurdalne,  Maintenon niegdyś sama była przecież protestantką!). Pewien kupiec z Tuluzy, nijaki Calas, dokonał rzezi na własnym synu za wyrzeczenie się swej wiary – za co kupiec był w sposób okrutny torturowany. Nastał powrót do średniowiecza. I choć – Bogu dzięki! – uniknięto drugiej nocy Bartłomieja, pod koniec panowania Ludwika XIV doszło do buntów i zamieszek przeciwko jego władcy.
Król Słońce zgasł. Cień padł już nie tylko na Wersal, ale i na całe państwo francuskie. Zaś Maintenon do ostatnich momentów była obłudna w swych czynach. Tłumaczyła swój postępek tym, że kieruje nią dobro króla: „To przedsięwzięcie zbawienne dla duszy króla”.

Marta Płusa



2 komentarze

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: