Zagi: Na „hit” nie ma przepisu

Zagi, to wciąż trochę niedoceniona autorka i wokalistka na polskim rynku. Pisze dla siebie oraz dla innych. Niedawno wypuściła swoje nowe wydawnictwo – intrygującą ep’kę „Drapacz Chmur”, która okazała się być dobrym pretekstem do naszej rozmowy.

 

MM: Mam takie wrażenie, że „Drapacz Chmur”, to materiał zrobiony ot tak. Sama mówisz, że to nie jest żaden koncept album.

Zagi: W przypadku moich albumów zawsze było i jest tak, że są formą zamknięcia pewnego etapu w moim życiu. Każda Płyta, czy Epka, to pamiętnik, który składa się z moich historii i przemyśleń zamkniętych w piosenkach.

Ja od kilkunastu lat piszę piosenki i dość późno zdecydowałam się na wypuszczenie albumu pod pseudonimem Zagi. To, że w ogóle się na to zdecydowałam zawdzięczam moim pierwszym fanom, którzy po koncertach, moją muzykę pragnęli zabrać ze sobą do domu.

Pewnego razu zebrałam więc kilka utworów, które były mi najbliższe i nagrałam je na płytę. Tak powstawał mój pierwszy album DEMO „Kilka słów o miłości” i każdy następny.

Piszę piosenki, bo mam taką potrzebę, a gdy uznam, że czas rozpocząć nowy etap w życiu, zamykam te piosenki w album. Taki mam sposób pracy i tak to wygląda. Jednak nie uważam, żeby działo się to „ot tak”.

MM: No właśnie – na „Drapaczu Chmur” przynajmniej część utworów wydaje się być autobiograficzna.

Zagi: Wszystkie moje piosenki są bardzo osobiste. Nie zdarzyło mi się do tej pory zawierać w swojej twórczości historii wymyślonych, bo bardziej inspirują mnie te prawdziwe zdarzenia.

MM: Bawiłaś się kiedyś w sianie?

Zagi: Pochodzę z małej miejscowości, więc sielskie klimaty nie są mi obce.

MM: Pytam o to, bo wydaje mi się, że w tym utworze – „Siano”, mierzysz się z różnymi przeciwnościami i jest on wyrazem pewnych frustracji.

Zagi: „Siano”, to wyraz mojej frustracji, która trwała około 4 lat. Po podpisaniu obiecujących umów, w pewnym momencie musiałam zderzyć się z rzeczywistością. Okazało się, że nie wszystko jest tak kolorowe jak na papierze. Obowiązki, które dotąd należały do mnie, nie spłynęły na kogoś innego, a rady starszych kolegów okazały się nie dla mnie.

MM: Czemu „Drapacz Chmur” nie ukazał się w wersji fizycznej, tylko wyłącznie można go posłuchać w serwisach streamingowych?

Zagi: Powodów jest kilka. Jednak za najważniejszy uznaję ten, że miałam potrzebę podzielenia się moja frustracją, puki jeszcze miałam ją w głowie.

MM: Wiem, że brałaś udział w pewnym obozie songwriterskim. Z tym wiążę się zdaje historia remiksu do utworu tytułowego…

Zagi: „Drapacz Chmur” jest wyjątkiem w mojej twórczości, ponieważ napisałam go wspólnie z Tomkiem Morzyduszą z myślą o tym, aby trafił do repertuaru kogoś innego.

W wolnych chwilach pisuję dla innych artystów we współpracy z teamem producenckim The Foxxes Music. Nasz trzydniowy obóz songwriterski był eksperymentem. Brało w nim udział trzech producentów i trójka wokalistów. Losowaliśmy kto z kim danego dnia zamknie się w studio, by tworzyć. Mnie pierwszego dnia przypadła współpraca z Tomkiem. Było to nasze pierwsze twórcze spotkanie w cztery oczy i jak się okazało bardzo owocne, bo tego dnia spod naszego pióra powstały aż trzy piosenki.

Kiedy pod koniec dnia posłuchaliśmy „Drapacza”, wiedziałam, że nie mogę go oddać komuś innemu tym bardziej, że słyszałam w nim „hitowy”potencjał. To był mój pierwszy raz, kiedy zdecydowałam się zatrzymać utwór dla siebie i bardzo o niego walczyłam.

MM: Ciężko zatem napisać „hit”, skoro piszesz tyle dla innych?

Zagi: Na „hit” nie ma przepisu. Gdybym taki znała, pierwsze zdanie do wprowadzenia tego wywiadu brzmiałoby pewnie trochę inaczej. Ale na pewno łatwiej jest mi napisać piosenkę wpadającą w ucho komuś innemu niż sobie. Nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje i nie wiem, czy jest sens to na siłę zmieniać.

MM: Wydaje mi się, że „Drapacz Chmur” jest deklaracją młodej kobiety, która trochę już przeszła i która nie chce podążać utartą ścieżką. Zastanawiam się, jak to się ma lub będzie miało do Twojej kolejnej płyty, która może być wręcz manifestem?

Zagi: Rzeczywiście, zdarzenia ostatnich lat sprawiły, że dowiedziałam się sporo o sobie. Przede wszystkim czego chcę, a jeszcze bardziej – czego nie chcę. Wiem, że nie chcę mieć przy sobie ludzi, którzy chcą mnie zmieniać, podczas gdy w ogóle mnie nie znają. Wiem, że muszę bardziej słuchać siebie i ufać sobie. Wierzę w to co robię, uwielbiam grać koncerty i cieszę się, że coraz więcej osób pocztą pantoflową dowiaduje się o mojej muzyce, trafia na moje koncerty i zostaje ze mną na dłużej. Może i moja droga jest trochę bardziej kręta, ale mam wrażenie, że to co czeka mnie na jej końcu jest na prawdę super.

Nie chcę mówić jaka będzie moja kolejna płyta, bo bardzo lubię się zmieniać, więc to co teraz powiem, może w przyszłości okazać się nieaktualne. Natomiast na pewno płyta będzie osobista i wydaje mi się, że jeszcze bardziej rockowa niż „Drapacz Chmur”.

MM: Masz już gotowy materiał na ten kolejny album?

Zagi: Mam sporo piosenek, chciałabym jednak aby ta nowa płyta była jak najbardziej aktualna – dla mnie. Więc lista piosenek cały czas się zmienia, bo ciągle dopisuję coś nowego.

MM: Co dalej?

Zagi: Kiedy skończę trasę, to będę mogła powiedzieć, że zagrałam w tym roku 47 koncertów. Jestem z tego – i z siebie mega dumna – tym bardziej, że zabrałam się za to przedsięwzięcie sama. Co dalej? Szukam managera, rycerza na białym koniu, który wybawi mnie od obowiązków. Dalej? Nowe historie i nowe piosenki.

Rozmawiał: Maciej Majewski

Warto posłuchać: https://www.youtube.com/watch?v=p4VRBcDjtlM

 

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: