Uwielbiam klimaty poetyckie, zadumane, delikatne. Rozmowa z Karoliną Tuz

Karolina Tuz to wokalistka, ale także multiinstrumentalistka, samodzielnie pisząca, nagrywająca i produkująca muzykę. Utwory komponuje, przykładając ogromną wagę dotekstu. Jej muzyczne wykształcenie (Akademia Muzyczna we Wrocławiu – fortepian), orazduże doświadczenie sceniczne pozwalają na swobodne poruszanie się w bardzo szerokim spektrum stylistyk: od delikatnych brzmień, poprzez etno folk po wręcz rockową energię. Właśnie przymierza się do wydania drugiej płyty, która powinna ukazać się na początku przyszłego roku. W poniższej rozmowie opowiedziała o godzeniu życia prywatnego z zawodowym, procesie tworzenia piosenek oraz ich realizacji.

 

 

 

 

MM: „Pola Lawendowe” wyszły w 2009 roku. Czemu na Twoją drugą płytę musimy czekać tak długo?

KT: Historia pewnie zwyczajna, choć dla mnie piękna – pojawiło nam się drugie dziecko i choć myśleliśmy, że szybko wrócimy do działalności muzycznej i koncertowej, to okazało się, że nie da się tak szybko… W międzyczasie klarował nam się obecny skład zespołu, ale też udało się nagrać dwie ep-ki „Nocodnie”  oraz „Krzesło i inne planety”… Zwłaszcza ta druga jest takim wstępem do najnowszej płyty. Wypuściliśmy też kilka piosenek – niektóre z klipami, które są opublikowane właściwie tylko na YT. Pojawiły się również piosenki dla dzieci, więc to nie było tak, że muzycznie zamilkłam zupełnie, tylko chwilowo trzeba było zająć się innymi, ważniejszymi sprawami.

MM: Czy te pojedyncze piosenki, które wydawałaś, były zupełnie nowe, czy jeszcze sięgały czasów pierwszej płyty?

KT: Hmmm… To skomplikowane (śmiech). Od czasu pierwszej płyty sporo się zmieniło, ponieważ prócz samego komponowania,  zaczęłam sama nagrywać  swoje piosenki. Studio jest mega wciągające. Wcześniej korzystałam z różnych studiów nagraniowych, miałam niesamowitą możliwość pracy ze wspaniałymi realizatorami. Szczególnie chciałabym tu wspomnieć o Marcinie Samarzewskim, któremu wiele zawdzięczam.  To dzięki właśnie Marcinowi rozpoczęłam przygodę z nagraniami. Nagle – bo to stało się po jednym przyjeździe ze studia, gdzie pracowałam nad tymi właśnie pojedynczymi piosenkami – powiedziałam mojemu mężowi, że musimy kupić sprzęt do nagrań, bo ja muszę nagrywać! Rzeczywiście tak się stało – kupiliśmy sprzęt i zaczęłam. Kiedy samemu się nagrywa, zupełnie inaczej układała się praca nad piosenkami.  Mieliśmy z kolegami z zespołu dużo więcej czasu na nagrania. Mogliśmy próbować różnie podchodzić do piosenek. Możliwości były praktycznie nieograniczone, więc bawiliśmy się zazwyczaj znakomicie. Poza tym wchodzenie do studia w przysłowiowych kapciach, wtedy, kiedy się chce, jest przepiękne (śmiech). Mam jakiś pomysł, lub ktoś z zespołu ma, możemy wszystko spróbować, przemyśleć, usłyszeć. Myślę, że między innymi właśnie to w dużej mierze ma wpływ na brzmienie tych nowszych piosenek. A to przecież cały czas ewoluuje i to jest niesamowite. Piosenki moim zdaniem są w jakiś sposób zakorzenione w „Polach Lawendowych”, ale też ciążą już do nowych rzeczy.

MM: Czemu więc wypuszczałaś tylko po jednej lub dwie piosenki rocznie?

KT: No cóż… Życie weryfikuje nasz czas, dzieci, praca zawodowa. Trzeba to wszystko jakoś pogodzić  to właśnie staram się zrobić. Ale może jeszcze jedno powinnam dodać – praca nad każdą piosenką zajmuje mi bardzo dużo czasu, ponieważ niezwykle wnikliwie analizuję wszystkie nagrane rzeczy – sprawdzam, dosłuchuję się różnych detali. Piosenka musi mi się to podobać na 100%. Jeśli tak nie jest, zaczynam proces od nowa.

MM: Teksty na nową płytę napisało zdaje się kilkoro tekściarzy?

KT: Tak. Współpracuję z Jakubem Korthalsem, Marzeną Sadochą – oni również mieli swój wkład tekstowy w „Pola Lawendowe”. Kolejni twórcy tekstów na nową płytę, to Piotr Bielawski, Henryk Pawłowski oraz moja koleżanka z podwórka – Aneta Dobrzańska.

MM: W utworze „Jest mi dobrze tu” stworzyłaś równorzędny duet z Krzysztofem Napiórkowskim. Od kogo wyszedł pomysł tej współpracy?

KT: Od Krzyśka, chociaż nie słyszał tej piosenki wcześniej. To ciekawa sytuacja – poznaliśmy się w taki sposób, że Krzysztof dostał od kogoś „Pola Lawendowe” i chyba bardzo mu się spodobała. I choć nie znaliśmy się wcześniej osobiście, zaczęliśmy pisać ze sobą przez messenger. Krzysztof nieraz wspominał o tym, że fajnie by było coś razem zrobić, a ja zastanawiałam się, która z tych nowych piosenek pasowałaby właśnie do takiej ‘kolaboracji’. Spotkaliśmy się na żywo w Warszawie przy okazji naszego kameralnego koncertu i wtedy ponownie rozmawialiśmy o wspólnym wykonaniu jakiejś mojej piosenki. I pewnego dnia wymyśliłam – doszłam do wniosku, że piosenka „Jest mi dobrze tu” idealnie pasowała właśnie do wspólnego zaśpiewania tekstowo i muzycznie. Dodatkowo jest trochę o nas. Potem poszło już szybko – pytanie do Krzyśka, czy zechciałby zaśpiewać, wysłanie piosenki i… już (śmiech). Następnie spotkaliśmy się już u mnie w studiu: burza mózgów, ustalenie, jak to zaśpiewamy i nagranie Krzyśka wokalu. A dalej długi proces nagrywania i miksowania samej piosenki. Aktualnie dopinamy do niej klip.

MM: Każda z Twoich piosenek ma nieco inny charakter pod kątem instrumentalnym – raz jest to etno folk, innym razem pop rock, czy odrobina jazzu. Do czego jest Ci najbliżej?

KT: Hmmm… Mogłabym powiedzieć, że jest mi blisko do tego, co pasuje mi klimatycznie do danej piosenki. Chociaż gdybym miała powiedzieć o tym, co we mnie najgłębiej siedzi, to jest to moja bardzo liryczna dusza. Uwielbiam klimaty poetyckie, zadumane, delikatne, ale też bardzo odnajduję się w folkowych, czy w mocniejszych brzmieniach. To też jest tak, że nasze koncerty nie są jednorodne muzycznie. To bardzo dużo różnych klimatów, mocno ciążących tez w stronę piosenki w jakiś sposób aktorskiej… Osobiście lubię skomplikowane harmonie, czy połamane rytmy i każdy w zespole lubi jakąś muzę, więc to granie jest sumą naszych wyborów muzycznych.

MM: Nowa płyta będzie pewnie wyrazem tej rozpiętości?

KT: Nowa płyta będzie bardzo mocnym wyrazem też rozpiętości (śmiech). Znajdzie się na niej 10 mega zróżnicowanych piosenek – każda w innym klimacie, w przeróżnych aranżacjach, choć słychać, że wszystkie wyszły spod mojego pióra (śmiech). Duży wkład w powstanie tej płyty mają również świetni muzycy, z którymi tworzymy zespół i z którymi wspólnie pracujemy nad nagraniami: Tomek Karmiński – gitarzysta, Mateusz Pęciak – akordeon, syntezatory, Włodek Tuz – flet, Janusz Lewandowski – bas oraz  wspaniali goście: Bartek Niebielecki, który nagrał na płytę perkusję oraz perkusjonalia w wykonaniu Tomasza Majewskiego. Na stałe na perkusji gra z nami Tomasz Burzyński, który dołączył do nas już po nagraniu perkusji. Mam wielkie szczęście pracować z takimi wspaniałymi muzykami. To nie tylko wspólne granie – to przyjaźń, wspólna pasja, wspólna droga.

MM: Wydasz ją samodzielnie?

KT: Taki mam plan, by płytę wydać samodzielnie, choć nie wykluczam, że jeśli znajdzie się wydawca, który chciałby tę płytę wydać, to może spróbuję?

MM: Będzie Cię można usłyszeć jeszcze na żywo w tym roku?

KT: Jak najbardziej. W najbliższym czasie mamy zaplanowane jeszcze klika koncertów w pełnym składzie, ale to już raczej koncerty w pobliżu. Dalej w Polskę ruszymy w nowym roku, zwłaszcza, że w planach jest zakończenie płyty.

MM: Puentując: zdradzisz tytuł płyty?

KT: Tytuł płyty to “Wyłączyłam miasto”.

Rozmawiał: Maciej Majewski                                                                                                            

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: