Tomasz Kudelski: Każdy musi odnaleźć własną drogę

Tomasz Kudelski (rocznik 1976) – kompozytor, perkusista związany od początku z warszawskim zespołem Love De Vice, z którym nagrał dotychczas 3 albumy studyjne oraz jedno wydawnictwo koncertowe. W lutym ukazał się jego pierwszy solowy album „Call the Distant” . To album o wyjątkowym, międzynarodowym rodowodzie. W pracach nad płytą wzięli udział artyści, muzycy i inżynierowie dźwięku pochodzący z Polski, Hiszpanii, Kuby, Wielkiej Brytanii i USA. Nagrania prowadzone były w Polsce oraz USA, jednak główną ich część z towarzyszeniem symfoników Palma de Mallorca zrealizowano na Majorce, stolicy archipelagu Balearów.

 

 

„Call The Distant” jest próbą stworzenia muzyczno-lirycznej opowieści o kondycji współczesnego świata, dręczących go niepokojach, nawiedzających upiorach przeszłości i przyszłości. Polegając na własnej intuicji oraz emocjach artyści budują alegoryczną opowieść o indywidualnych oraz zbiorowych traumach, lękach i nadziejach. „Call the Distant” to projekt, w którym motywy i nastrojowość muzyki klasycznej, filmowej i progresywnej spotykają się z latynoskim groovem, harmoniami i brzmieniami Bliskiego Wschodu oraz momentami, z niemal rockową dynamiką. Partie fortepianu, miejscami klasyczne a miejscami awangardowe, doprawione zostały odrobiną psychodelii i nokturnalnej oleistości spod znaku Nicka Cave’a a nawet – domieszką soulu czy jazzu. Za każdy element dźwiękowej faktury albumu odpowiadają najwyższej próby muzycy i artyści, reprezentujący różne style i tradycje. Wśród nich takie postaci jak: Sheela Gathright, soulowa wokalistka pochodząca z Nowego Jorku, kubańska perkusistka Nailé Sosa Aragón, Miquel Brunet – pianista i jedna z najwybitniejszych współczesnych osobowości muzycznych Balearów, saksofonista Marcos Monge, skrzypek Enrique Barrenengoa, filharmonicy Palma de Mallorca, aż po godną reprezentację Polaków w postaci Agi Derlak, wybitnej pianistki jazzowej młodego pokolenia, rodzimego specjalisty od instrumentów orientalnych –  Tomasza „Ragaboya” Osieckiego oraz znanego multiinstrumentalisty – Macieja Caputy.

„Call the Distant” … do czego nawiązuje tytuł twojej debiutanckiej, solowej płyty?

Tytuł płyty wywodzi się z tekstu do utworu S.A.D.   W tytule poszukiwałem pewnej tajemnicy, nieokreśloności, elementu, który nie narzucałby od razu określonej interpretacji całości.  I ten tytuł okazał się najlepszy, choć wybór i decyzja o nim nie były wcale prostym procesem.

Z informacji prasowej dowiadujemy się, że album opowiada o kondycji współczesnego świata, lękach i traumach…, ale praktycznie nie ma na nim tekstu…

Dla mnie dźwięki są zupełnie równorzędnym, w stosunku do innych form sztuki, przekaźnikiem emocji oraz opowieścią o otaczającym nas świecie.  Pojmuję śpiew w sposób mocno zinstrumentalizowany. Jest nośnikiem emocji i melodii. Tekst jest tylko jedną ze składowych całości. Są na tej płycie utwory zawierające słowa, ale one nie dominują nad całością. Można zaryzykować nawet stwierdzenie, że jest to album instrumentalny z towarzyszeniem głosu.   Co według mnie nie stoi w sprzeczności, że muzyka powinna być o czymś i również lepiej mieć sensowny tekst niż nie.

Czy dajesz słuchaczowi wybór i dowolność interpretacji swojej twórczości czy wolisz dać mu wskazówki?

Chciałbym unikać oczywistych interpretacji. Każdy ma wolny wybór i swoje własne emocje i odczucia.  Oczywiście, że dźwięki czy słowa zawsze stanowią jakąś wskazówkę, ale każdy musi odnaleźć własną drogę, na którą one go zaprowadzą. Z obserwacji wiem, że interpretacje mogą być bardzo różne i często przeciwstawne. Co nie oznacza równocześnie, że ktoś ma od razu rację. Każda forma sztuki obarczona jest wysokim poziomem subiektywizmu, dlatego jest intrygująca.

„Nobody wins” trochę zawęża perspektywę i daje poczucie ballady o nieszczęśliwej miłość? Dobrze to rozumiem?

„Nobody Wins” jest w całym zestawie najbardziej tradycyjnie skonstruowaną kompozycją. Jest balladą, której przesłanie można odczytywać jako emocjonalny lęk przed skrzywdzeniem ze strony drugiego człowieka, w konsekwencji wcześniejszych doświadczeń.  Tak, napisano na ten temat setki, książek, filmów, wierszy czy piosenek, ale widocznie jest to jedno z doświadczeń, które są wspólne dla wszystkich pokoleń, a dla obecnego pewnie w szczególności.

Dlaczego większość utworów pobawiona jest tekstu?

Tekst czy śpiew jest istotny we współczesnej muzyce popularnej. Jest jednak całe mnóstwo gatunków czy styli muzycznych, które bardzo dobrze radzą sobie bez wokalu lub z jego niewielkim udziałem.  Moje inspiracje sięgają muzyki filmowej, klasycznej, rocka, j wszystkie te gatunki bardzo dobrze radzą sobie z ograniczoną funkcją śpiewu. Nie widzieliśmy potrzeby dla większego zastosowania głosu niż to miało miejsce w kontekście artystycznych wyzwań tej płyty.

Czy teraz z perspektywy czasu nie żałujesz, że jednak pozbawiłeś słuchaczy tej warstwy tekstowej?

Nie, absolutnie nie żałuję i uważam, że zachowałem dobrą relację utworów wokalnych do instrumentalnych.  Zdaję sobie sprawę z tego, że ta muzyka nie jest dla wszystkich, ale żadna nie jest do końca uniwersalna, każdy człowiek ma inne poczucie estetyki czy piękna i inaczej asymiluje dźwięki. Jestem dumnym ojcem tego albumu.

Płyta powstawała na Majorce i w Polsce. Proces trwał kilka lat. Bez presji i pośpiechu.  Czy tak właśnie najbardziej lubisz pracować?

Tak wyszło. Nagrania na Majorce, gdzie mieszka obecnie mój producent, Jacek Szabrański, były fantastyczną przygodą i dużym wyzwaniem. To jest mój osobisty projekt i zupełnie artystyczny. Nie jestem zawodowym muzykiem. Pomimo, że zajmuję się muzyką od ponad 30 lat. Jest to dla mnie wciąż trochę zewnętrzny świat, do którego od czasu do czasu zaglądam. Nie było zatem żadnej presji czasu.  Ten album nie musiał powstać. Powstał, bo czułem, że to co udało się nam stworzyć, jest na tyle interesujące, że warto się tymi dźwiękami  podzielić ze światem.

Czy jest jakiś Twoim zdaniem przepis na dotarcie z albumem do słuchaczy, tak aby chcieli sięgać, bo niego częściej niż raz?

Nie zmam takiego przepisu. Ja zresztą uważam, że twórczość, przynajmniej moja, jest z natury bardzo egoistyczna. Ja kieruję się tylko i wyłącznie własnym gustem, jestem ostatecznym arbitrem elegancji. Mogę zakładać, że jeżeli muzyka jest dla mnie interesująca, to możliwe, że znajdą się inne osoby o podobnej wrażliwości, którym ona się również spodoba. Nie umiałbym zrobić muzyki na zamówienie, czy pod czyjeś gusta. Nie posiadam takiego talentu.  Nie stanę się Sanah czy Matą bo nimi nie jestem nie mam ich doświadczeń, wieku, ani wrażliwości. Nie interesuje mnie szukanie recepty na sukces, bo nikt jej do końca nie zna. Sukces czasami przychodzi, jest konsekwencją wielu zmiennych, często również przypadku, pochodną talentu, ale też przede wszystkim ciężkiej pracy i poświęcenia. Nic nie dzieje się ot tak.  Nie chcę jednak, aby to zabrzmiało jakoś prowokacyjnie czy buńczucznie.  Ja bardzo szanuję swoich słuchaczy i cieszę się jak dziecko z każdej pozytywnej reakcji na moją twórczość.  Jest to największą gratyfikacją, że moje dźwięki rezonują w słuchaczach. Mam ten komfort, że pozostając niszowo rozpoznawalnym artystą mogę mieć też bezpośredni kontakt ze słuchaczami czy słuchaczkami.   Bardzo szanuję osoby, które zainteresowały się moją twórczością, bo nie jestem chyba najlepszym materiałem na gwiazdę. Poznawanie muzyki jest procesem, podróżą. Dobra muzyka powinna zyskiwać przy dłuższym kontakcie z nią. Mam nadzieję, że to można powiedzieć o Call the Distant.  Jest ona wielopłaszczyznowa i sporo dzieje się, nie tylko na pierwszym planie, ale też w tle.  Chciałem, aby piękno tej muzyki wydobywało się powoli trochę jak obcowanie ze smakiem dobrego wina, po chwili dostrzegasz dodatkowe walory.

Czy ostatnimi czasy odkryłeś na naszym rynku jakieś ciekawe osobowości, które Cię zachwyciły.

Powstaje naprawdę mnóstwo muzyki i sporo bardzo wartościowej. Choć osobiście uważam, że dużo współczesnej muzyki masowej nie reprezentuje sobą tej wrażliwości, którą ja rozumiem. Jesteśmy w czasach, w których tempo życia jest zastraszające, digitalizacja i social media podkręcają jeszcze masowość kultury. Generuje to dużo produktów jednorazowych i łatwo dostępnych-  taki kulturowy fastfood, w pierwszej chwili smaczny, ale nie do końca wiadomo czy długofalowo zdrowy. Często docieramy tylko do tego, co jest łatwo dostępne i narzucane przez media. Jeżeli koś będzie chciał poświęcić trochę czasu i poszukać głębiej, zawsze znajdzie w każdej dziedzinie coś wartościowego dla siebie. Nigdy wcześniej nie powstawało tyle muzyki co teraz, problemem powoli staje się jej nadpodaż „contentu” i odsiewanie ziaren od plew robi się coraz trudniejsze i czasochłonne, we wszystkich dziedzinach sztuki jak sądzę. A jesteśmy już tylko o krok, kiedy algorytmy sztucznej inteligencji zaczną nas wypierać z wielu dziedzin i dołożą nieprzebrane ilości „nowej twórczości”. Z krajowych  zespołów ostatnio zrobił na mnie duże wrażenie polsko – ukraiński  Fren.

Jesteś z zawodu prawnikiem. Jak Twoi koledzy z branży reagują na Twoją artystyczną drogę?

Bardzo dobrze. Często są zdziwieni, że udaje się to łączyć, bo jest to pracochłonny zawód. Zresztą między innymi dlatego też realizacja tego projektu trwała ta długo. Do zawodu prawnika przylgnęła łatka, że jest to nudny zawód, a więc wykonują go nudni sformatowani ludzie. Jak z każdym mitem nie ma w nim pewnie zbyt dużo prawdy. Prawnicy zajmują się różnymi fajnymi aktywnościami, są też stosunkowo normalnymi ludźmi. I wśród prawników jest sporo ludzi zajmujących się aktywnością artystyczną. W zespole Love De Vice, w którym gram na bębnach jest 3 prawników w składzie.

Czy masz jakieś muzyczne marzenie? Duet, wspólne nagranie lub koncerty z wymarzonym artystą?

Tak chciałbym, aby Ian Gillan z Deep Purple zaśpiewał kiedyś mój utwór, choć pewnie realizacja tego planu, jest coraz mniej prawdopodobna.

Gdybyś mógł wskazać jakiś utwór, który najbardziej wbił cię w fotel i został z Tobą na zawsze?

To bardzo trudne pytanie, ponieważ przez moje życie przewinęło się mnóstwo muzyki, stylów i bardzo dużo utworów, które odcisnęły na mnie swoje piętno. Tak więc trudno wskazać ten jeden.  Dzisiaj będzie taki, jutro inny, ale jak trzeba wskazać jeden to niech dzisiaj to będzie np. the „Living Daylights” A-HA. Choć powinienem wskazać oczywiście jeden z utworów Deep Purple.

Czy sam śpiewasz?

Nie śpiewam, bo robię to bardzo źle. Choć podobno w młodości pod wpływem alkoholu nieźle wychodziło mi darcie ryja do Rock & Roll Led Zepppeli (śmiech).  Podczas pracy nad ta płytą przełamałem się i zaśpiewałem a nawet zarejestrowałem wersję demo do utworu „Academy of Fear” ze swoim głosem. Piotr Fajer Iwańczuk, który nagrywał to, powiedział nawet, że gdyby posiedział nad tym parę godzin to zrobiłby jeszcze ze mnie wokalistę. Jednak szczęśliwie nie było to konieczne, bo zaśpiewał to Jacek Szabrański i zrobił to dużo lepiej niż ja.

Poza pracą, muzyką, czy masz jakieś zainteresowania? Pasje?

Jeżdżę na rowerze, biegam (w tym mam za sobą kilka maratonów), tańczę. Niestety ostatnio moja aktywność fizyczna trochę ucierpiała, bo chwilowo muzyka wzięła gorę, ale powinienem przywrócić równowagę w przyrodzie.

Ulubione miejsce na ziemi?

Jako kraj to chyba Słowenia  – jest piękna.

Ostatni koncert, na który byłeś?

Deep Purple w grudniu 2022 w Łodzi – to zespół mojego życia. Byłem też ostatnio na koncercie syna mojego kolegi z którym gram w Love De Vice,  w tym samym liceum,  w którym sami zagraliśmy nasz pierwszy koncert ponad 30 lat temu  Dziwne uczucie międzypokoleniowej łączności.

Gotujesz?

Tak lubię, choć ostatnio mam mniej czasu na to.

Najbardziej szalona rzecz, jaką zrobiłeś w swoim życiu?

Nie pamiętam, nigdy nie byłem przesadnie na tyle szalony, aby się tym chwalić.

Czy Twoje dzieci idą w Twoje muzyczne ślady?

Syn jest bardzo zdolny muzycznie, na pewno zdolniejszy niż ojciec, ale nie poświęca obecnie dużo czasu muzyce. Trochę mnie to martwi, ale to jego życie, a nie moje.

Kiedy kolejna płyta? I co to będzie?

Dopiero co jedna się ukazała….  Kolejna to będzie mam nadzieję nowy album Love De Vice, a potem zobaczymy. Dziękuję za odpowiedzi.   The Night (Out of the Shadows)  https://youtu.be/VOy228pmeAE S.A.D  https://youtu.be/4p22gD9IxI0 Nobody Wins https://youtu.be/Tkq4j5cyrEE   Social Media: https://www.youtube.com/channel/UCFNfmc9sdDu57-kI4tPikVQ https://www.facebook.com/kudelski/ https://www.instagram.com/kudelski_music/ www.tomekkudelski.com Fot. Zuza Szamocka

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: