Ślub – Magazyn Kobiet Spełnionych.

Ślub

Felieton Hanny Bakuły

W moich czasach śluby i rozwody nie były aż tak ważne jak teraz. Miałam czterech mężów, a więc cztery śluby i rozwody. Dwa w Polsce, dwa w Nowym Jorku. Ani jednej ślubnej sukni, ani jednej obrączki i bukietu. O welonie i jeżdżeniu wynajętymi samochodami nie wspomnę, a o kościele nie było nigdy mowy, bo jestem gnostyczką (można sprawdzić, co to).

Ślub
Zawsze byłam pełna entuzjazmu, a nawet zakochana. Od decyzji, że bierzemy ślub, do realizacji mijało kilka tygodni i praktycznie żadnych przygotowań, wieczorów panieńskich, szycia sukni. Obciach? Nie. Mam skrajną niechęć do maskarad i widowisk z moim udziałem. To, że jestem artystką, zwalnia mnie od konwencjonalnych zachowań. Oczywiście wtedy, gdy nie są przykre dla otoczenia, a brak czyjegoś wesela mało kogo obchodzi. Moja rodzina zdążyła się przyzwyczaić, a przyjaciele zachowywali się podobnie jak ja. Ślub jest formalnością, przynajmniej dla pragmatycznych gnostyków.

Niestety, żyjemy w pozornej demokracji, gdzie bardzo trudno jest funkcjonować w związku nieformalnym. W razie kłopotów, czyhające na majątek wspólny obce rodziny. Ktoś musi uznać nasze dziecko za swoje. Do teściowej, która nie jest formalną teściową, mówimy po imieniu, a to nie nasza koleżanka. Do naszej matki, konkubent też mówi Ty, albo mamo?! Wszystko kupowane na dwie osoby. Nuda, maruda.

Ślub, to ślub i oszczędza wielu problemów. Z czasem, coraz więcej. Dopóki nie będzie odpowiedniego prawa, śluby bierzemy. Błagam, proszę nie mówić o miłości i welonach. Przecież, przeważnie jesteśmy z kimś z miłości. Od kogoś odchodzimy, gdy się ona skończy. Ślub nie ważny.

Z punktu widzenia kobiety lepiej choć raz wyjść za mąż niż nie. Moje koleżanki bezślubne singielki muszą znosić współczujące spojrzenia domowych kurek, które mają swojego własnego kogutka. Nieważne jakiego. Rozwódka, to co innego! Ktoś się z nią ożenił, czyli ma wartość rynkową. Ale to detale. Ważne są didaskalia, czyli duperele przedstawienie.

Ostatnio młoda, śliczna kosmetyczka powiedziała, że za rok wychodzi za mąż. Zapytałam, czemu za tak długo i co będzie robiła z tak wężowym wieczorem panieńskim. Skąd pewność, że dożyje ona lub narzeczony? Co z ewentualną ciążą? Zakupami mieszkaniowymi? Nie mówiąc o podróży poślubnej. Oczywiście można, zamiast niej, pojechać w kilka przedślubnych. Ale czy jest sens? Czy nie milej załatwić sprawę spontanicznie?

Najszybciej w Nowym Jorku. Cudzoziemiec też może. City Hall – 24 godziny, paszport, kilkanaście dolarów i wracamy po megamiodowym tygodniu. 10 razy taniej niż wesele w domu weselnym, sztampowej restauracji, czy nawet jachcie szwagra milionera. A efekt? A suknia amerykańska z przeceny z 1500 na 100 $. Widziałam na własne oczy w Century 21 w NY. Ogromny wybór. Ja nie lubię przebieranek, ale były śliczne. Poza tym City Hall to urząd, więc można iść w normalnej sukience. Trzeba znać słowo – YES.

Zaczęłam opowiadać o rocznym czekaniu na ślub innym kosmetyczkom i spotykanym młodym kobietom. Okazało się, że każda planuje ślub na rok naprzód, bo na przykład, nie ma wolnej Sali na wesele. Dlaczego właśnie tej Sali? Są parki, łąki, ogrody? Są urzędy stanu cywilnego. Myk, a potem planujemy wesele dla ciotek i znajomych, a może się uda uniknąć, bo się sprawa rozmydli i unikniemy wydatków i stresu. Co za amerykanizacja obyczajów. Próba ślubu, „na sucho”.

Cudowny reżyser Altman zrobił o tym genialny film. Dlaczego bierzemy z Ameryki to co najgłupsze? Czemu w XXI wieku przebieramy się za XIX-wieczną dziewicę z prowincji. Czemu nie znajdziemy własnej formy wyrazu na ten ważny dzień, który nic nie zmienia, o ile coś było.

Hanna Bakuła

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: