– Nareszcie udało mi się dopiąć wydanie płyty. To długo, ale też projekt jest niecodzienny i dość skomplikowany. – mówi Paweł Pudło, twórca projektu “Żywioły”.
W Twoim dorobku znajdują się utwory na orkiestrę symfoniczną, chóry oraz zespoły kameralne. Poza muzyką poważną, tworzysz również muzykę filmową. Muzyka, muzyka i raz jeszcze muzyka. Skąd pomysł na zainteresowanie się ekologią i edukacją ekologiczną?
Zawsze chciałem, jako twórca, aby moja muzyka służyła do czegoś więcej niż przekazywanie ładnych melodii. Cieszę się, gdy działa emocjonalnie na słuchacza, jednak największą wartość ma dla mnie sztuka niosąca ważną społecznie ideę. Projekt „Żywioły” opowiada historię Ziemi oraz człowieka, który jest jej nieodłącznym elementem. Pomimo, że już jesteśmy „techno-ludźmi” złączonymi niemalże ze smartfonami i internetem, to nadal pozostajemy częścią otaczającej nas przyrody.
To nie pierwszy interdyscyplinarny projekt Twojego autorstwa. W 2015 roku na festiwalu Solidarity of Arts w Gdańsku swoją premierę miał „War Horns” co łączy te dwa projekty? I jak to się odnosi do Twojej idei „sztuki jako nośnika”.
„War Horns” przedstawiał inną ideę. Temat globalnego pokoju, braku wojen, będący jedną z najwyższych wartości, które powinna pielęgnować ludzkość. Projekty te łączy fakt, że oba przekazują idee społeczne. Oba dotyczą nas wszystkich.
22 kwietnia w Międzynarodowy Dzień Ziemi swoją premierę będzie mieć płyta „Żywioły”. Co słuchacze na niej znajdą?
Piętnaście utworów orkiestrowych w stylistyce dobrej muzyki filmowej z elementami etnicznymi i elektroniki. To wszystko składa się na nowoczesną godzinną symfonię.
W projekcie „War Horns” użyłeś dziesięciu waltorni. Jakie nietypowe rozwiązania znajdziemy w „Żywiołach”?
Koncerty grane są na instrumentach recyklingowych, czyli takich, które są zbudowane po prostu ze śmieci. Selekcjonowałem je przez rok. Dużo różnych odpadów opakowaniowych, nie tylko plastikowych, również metalowych i drewnianych, ale wszystkie codziennego użytku. To było dla mnie bardzo ważne, aby były to rzeczy, z którymi słuchacz może skonfrontować się na co dzień, takie które wyrzuca każdego dnia do śmietnika. Chcę uświadamiać, że nie do końca są to tylko śmieci, ale materiał, bardzo dobry zresztą materiał, którym jest np. plastik. My właściwie wyrzucamy skarby. Ważne w tym projekcie było pokazanie, jak poważnym problemem jest na świecie zanieczyszczenie plastikiem, który dziś znajduję się w wodzie, w powietrzu, a nawet w nas samych.
W takim razie w jaki sposób muzyka może mieć wpływ na ekologię i ochronę środowiska?
Podczas premiery “Żywiołów”, w kilku miejscach na terenie Wałbrzycha np. w Zamku Książ, odbywały się warsztaty i wykłady skierowane do dzieciaków – uczniów szkół podstawowych i liceów. Do tego projektu zaprosiłem naukowców Uniwersytetu Wrocławskiego, aby, jako specjaliści w tych dziedzinach, pokazali młodzieży cały proces wpływu człowieka na środowisko, zanieczyszczenie ziemi, powietrza czy wody. Nie chodzi tylko o dbanie o przyrodę, ale też pokazanie skutków zaniedbań. To nie powinno być nam obojętne, że zamiast segregować śmieci i wrzucać je do śmietników, to wyrzucimy je w lesie lub spalimy. Ludzie nie mają świadomości, że te złe działania do nas wrócą w takiej czy innej formie (np. palone śmieci powrócą jako toksyczne powietrze, którym wszyscy oddychamy). Jeśli już w naszych ciałach zaczyna znajdować się plastik, to możemy zadać pytanie: “Jakie tego skutki zdrowotne będą np. za 10 lat?”.
Muzycy z filharmonii, wykładowcy uniwersyteccy, zespół innych podmiotów… ile osób było zaangażowanych w ten projekt i jak długo go już tworzysz?
Projekt tworzę od 9 lat. Nareszcie udało mi się dopiąć wydanie płyty. To długo, ale też projekt jest niecodzienny i dość skomplikowany. Myślę, że do tej pory brało w nim udział blisko 300 osób. Muzycy, ludzie związani z wykładami ekologicznymi, osoby zaangażowane w powstawanie scenografii do koncertu, technicy, no i nie mogę zapomnieć o współproducentach płyty, w tym o osobie mojego przyjaciela i reżysera dźwięku Artura Wilniewczyca, z którym od lat współpracujemy. Mnóstwo osób było zaangażowana podczas wielu różnych etapów produkcji projektu, ale wymienianie ich zajęłoby mi pewnie z godzinę. Z tego miejsca chciałbym im podziękować za to jak wiele serca wnieśli do tego projektu.
W „Żywiołach” przedstawiasz ludzi jako „piąty żywioł” – dlaczego?
Ludzkość jest siłą natury, która w pewnym momencie pojawiła się na planecie i zaczęła ją sobie podporządkowywać na skalę totalną. Dzisiaj jako ludzkość, jako ten „piąty żywioł”, zapominamy o pozostałych czterech: powietrzu, ziemi, wodzie i ogniu, ale gdy wiatr zerwie linie wysokiego napięcia czy potężne ulewy spowodują powodzie, to naglę okazuje się, że jednak ta natura o sobie przypomina. Myślę, że jako ludzie, powinniśmy mieć więcej szacunku do przyrody. Ludzkość jak każdy żywioł może być z jednej strony budującą, a z drugiej niszczącą siłą.
Dziewięć lat pracy nad projektem i z każdym rokiem rozwijasz go o kolejne pomysły. Jakie są dalsze plany? Film? Animacja? Co tym razem wymyśli Paweł Pudło?
To jest taki szeroki temat „Co dalej?”. Jest plan aby powstał film. Z pewnością ten projekt nie kończy się dzisiaj i będzie trwał póki żyję i mam energię do jego rozwijania. Przede wszystkim będą to koncerty w filharmoniach. Pokazanie tego, że muzyka poważna może być nowoczesna, że na scenach nie muszą być same “fraki i muszki” a muzyka może podobać się osobom, które na codzień omijają filharmonie szerokim łukiem.
Czy w takim razie Paweł Pudło to polski kompozytor z szalonymi pomysłami, który nie boi się ich realizować?
Można tak powiedzieć, aczkolwiek ja mocno stąpam po ziemi. Również jako producent tych swoich pomysłów. Z pewnością one są szalone, ale zawsze szukam realnego sposobu na ich realizację.
Rozmawiał: Jerzy Bryczek