Moja pierwsza od lat przespana noc

Znasz to uczucie, gdy pieczenie sromu, to potworne swędzenie nie daje Ci spać w nocy? Znasz te myśli, że zaraz zwariujesz, bo cokolwiek zrobisz, to pomaga tylko na chwilę, a potem znowu budzisz się w środku nocy i zastanawiasz się, czy to się kiedyś skończy? A może słyszałaś od lekarza, że „te Twoje dolegliwości” to mogą mieć podłoże w psychice? W sensie że wariatka? Ile razy przychodziło zwątpienie? Wiele razy, prawda? Każdy dzień, każda kolejna wizyta u lekarza i ciągłe tłumaczenie, że przecież robię wszystko tak jak należy, stosuję leki, dbam o siebie, coraz częściej spotykają się z pobłażliwym potakiwaniem.

 

 

 

Moja łazienka zaczynała przypominać laboratorium, a ilości Octaniseptu mogła mi pozazdrościć nie jedna sala zabiegowa. Gotowanie ręczników, odkażanie mydła, deski toaletowej, dłoni zanim wzięłam papier toaletowy a potem jeszcze odkażanie sromu. No i znowu za kilka dni i tak wróciło swędzenie. Basen, który kochałam poszedł w odstawkę, bo woda, bo inni ludzie. Toaleta w pracy była miejscem do którego nie wchodziłam. Bo się bałam, że może coś „złapię”, bo to cholerne pieczenie znowu nie da mi spać, znowu rano będę robić maskę na twarzy, żeby ukryć sińce pod oczami. Boże, jak ja pragnęłam przespać chociaż jedną noc!

Ktoś może powiedzieć, że „ze świrowałam”, że uroiłam sobie te dolegliwości. Otóż nie, one były, pamiętam je bardzo dobrze i nie życzę ich najgorszemu wrogowi. I tylko te kobiety, które przeżyły coś podobnego lub wciąż to przeżywają, wiedzą o czym mówię.

Dziś mówię to już w czasie przeszłym. Dziś jestem już „uzbrojona” w oręż do walki z uporczywym swędzeniem, pieczeniem, rankami które robiły mi się po drapaniu, bo od kilku lat stosuję preparat,  który jeszcze do 2019 roku musiałam sprowadzać z zagranicy. Dzisiaj jest on już również dostępny w Polsce, bez recepty i mam nadzieję, że można go dostać w każdej aptece.

Gdy pierwszy raz posmarowałam się Papilocare, na początku poczułam takie fajne nawilżenie sromu, potem powoli zaczynałam czuć ulgę (smarowałam i smaruję się wieczorem, przed snem). No ale po stosowaniu leków na grzybicę (którą notorycznie diagnozowali u mnie lekarze, choć to nie grzybica mnie męczyła), odczucia były podobne. Testem miała być noc, bo wtedy najczęściej zaczynał się horror. Przyznam szczerze, że nie wierzyłam ot tak, od razu, że Papilocare coś pomoże… Obudziłam się rano następnego dnia. Wyspana! No ale nadal powątpiewałam w możliwości żelu. Przecież jedna jaskółka wiosny nie czyni. I tak kolejnych trzydzieści „jaskółek” przeleciało, a ja wyspana. Znaczy, że w końcu COŚ działa. Powoli z mojego życia zaczęły znikać hektolitry płynu do odkażania, maniakalne wręcz uważanie, żeby nikt nie dotykał moich ręczników, gdy przychodzili znajomi, które wcześniej, po każdym spotkaniu gotowałam. (!) Zaczęłam „wychodzić” do ludzi.

Po pewnym czasie zauważyłam też i inną zaletę tego preparatu. Ponieważ jak zapewne część z Was wie, choruję na nowotwór sromu, stosowanie Papilocare wydłuża mi czas do kolejnej wznowy. Nie twierdzę, że może tak działać na każdą kobietę, bo nikt nie przeprowadził takich badań i nie odważyłabym się na tak stanowcze stwierdzenie. Jednak w moim przypadku stosując żel i oczywiście obserwując swoje ciało zauważam jak pozytywnie wpływa on na stan mojego nabłonka, jak zdrowo wygląda. Ponieważ jestem już po 5 operacjach, mój srom jest bardziej podatny na ewentualne zadrapania, mikro urazy. Nawet po menstruacji mogą wystąpić jakieś dolegliwości, wtedy też od razu aplikuję sobie żel. Skąd wiem, że dopiero po nim jest poprawa? No cóż, czasem robię coś w rodzaju „eksperymentu” (mam nadzieję, że moja pani doktor mi wybaczy) i na przykład na miesiąc odstawiam żel. Fakt, nie ma żadnego swędzenia, pieczenia. Po miesiączce zazwyczaj coś się dzieje i wtedy od razu sięgam do apteczki i aplikuję Papilocare. Ulga jest po 12 godzinach.

Gdy rozpoczęłam swoją krucjatę w sprawie chorób sromu i kobiety z całej Polski zaczęły się ze mną kontaktować, za co Wam serdecznie dziękuję, poznałam wiele podobnych historii do mojej. Nie koniecznie kończącej się nowotworem (z czego się cieszę) ale bardzo duża większość z nich również skarżyła się na pieczenie, świąd części intymnych. Poza proponowaniem im kontaktu ze specjalistą, mówiłam i mówię o Papilocare. Bo w niego wierzę! Nie jestem lekarzem i zawsze to podkreślam, dzielę się swoimi doświadczeniami i sposobami na radzenie sobie z pewnymi dolegliwościami. Mówię o nich po to, żeby i inne kobiety odważyły się rozmawiać na tematy związane z ich miejscami intymnymi. Dlaczego o tym wspominam? Bo prawie każda kobieta, która ma HPV wstydzi się i boi (!), że ludzie będą o niej źle myśleć. Tylko, że 80 % kobiet i mężczyzn którzy rozpoczęli życie seksualne miało, ma lub będzie mieć wirusa HPV. Pamiętacie jak Michael Douglas opowiedział o swojej chorobie, że miał nowotwór krtani, który był spowodowany wirusem HPV, a przeniesiony został do krtani w trakcie „miłości francuskiej”? Każdy z nas może się zarazić. Szczepionki na HPV nie są obowiązkowe w naszym kraju. Ale jeśli już jesteśmy zdiagnozowani, to możemy stosować Papilocare w profilaktyce i wspomaganiu leczenia zmian śródnabłonkowych wywołanych przez ten wirus. Z tego co sprawdzałam, to nie ma innego preparatu  o takim działaniu w Polsce.

Beata Izabela Pilarek

*** Treści z niniejszego artykułu mają na celu polepszenie, a nie zastąpienie, kontaktu pomiędzy Czytelnikiem a jego lekarzem. Artykuł ma z założenia charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny. Przed zastosowaniem się do porad z zakresu wiedzy specjalistycznej, w szczególności medycznych, zawartych w artykule należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem. Autor nie ponosi żadnych konsekwencji wynikających z wykorzystania informacji zawartych w artykule.

 

 

 

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: