Małgorzata Kapuściak: Od Trampek do Motyla

Małgorzata Kapuściak to przykład człowieka, który idąc za głosem serca, potrafi dokonać rzeczy niemożliwych. Najpierw stworzyła Dziewczynę w Trampkach, a następnie kolejny projekt – Rozwiń w sobie motyla. O obu tych projektach z pisarką i motywatorką młodzieży rozmawia Ilona Adamska, redaktor naczelna magazynu Law Business Quality i Imperium Kobiet. 

 

Ilona Adamska: Czym dla tak młodej osoby jak Ty jest sukces?

Małgorzata Kapuściak: Dla osoby z głową pełną marzeń i z ambicjami to na pewno zrealizowanie celu, spełnienie marzenia, osiągnięcia typu: awans, stanięcie na podium, niezależność finansowa, niekiedy też sława. Dla mnie natomiast sukcesem jest przemiana wewnętrzna, realizacja planu, który tworzę od początku do końca własnymi siłami, jak Dziewczyna w trampkach, pokonanie swoich barier, a w efekcie życie w pełni szczęściu i spełnieniu.

Warto w życiu iść za głosem serca? A może jednak lepiej słuchać głosu rozsądku?

Rozsądek często zamyka nas w strefie komfortu, a to nie sprzyja ryzyku i stawianiu wszystkiego na jedną kartę. Idąc za głosem serca, nie myślimy o tym, co będzie, żyjemy chwilą i wierząc w marzenia mamy w sobie niesamowitą siłę do działania, determinację, wytrwałość.

Cały nasz świat powstał przecież przez marzycieli, którzy mieli pomysły i olbrzymią odwagę, aby pokazać to innym. Ja przez 28 lat kierowałam się w życiu rozsądkiem, prawdziwe szczęście zaznałam dopiero wtedy, gdy dałam ponieść się sercu i intuicji.

Dlaczego tak wiele osób boi się zmian? Przecież najczęściej wychodzą nam one na lepsze…

Dlatego, że to jest proces i nikt tak naprawdę nie wie, ile on będzie trwał. Dokonując zmian w naszym życiu, chcielibyśmy widzieć efekty od razu, a niestety tak nie jest. Każda droga do sukcesu jest kręta, z licznymi upadkami. Nie każdy ma cierpliwość, aby dojść do jej końca. Droga zmian to także sinusoida – raz jesteś na fali, a raz pod. W tym czasie dopada nas kryzys, zwątpienie, frustracja. Trzeba mieć niesamowitą odwagę, pewność siebie i wytrwałość, aby doświadczyć tych zmian na lepsze. Jedno jest pewne – nie musi być łatwo, ważne, aby było warto!

Jak przygotować się do zmiany?

Najważniejsza jest decyzja i pewność, że to, co zamierzamy wprowadzić w nasze życie, rzeczywiście ma sens. Niekiedy z jedną zmianą przychodzą kolejny i tak tworzy się cały proces działań, tego też musimy być świadomi. Jeżeli chcemy uzyskać jakiekolwiek efekty, musimy się nieźle napracować i być wytrwałym w tym, co robimy. I tutaj mam na myśli każdą zmianę – wewnętrzną czy zewnętrzną albo dotyczącą konkretnego aspektu naszego życia. Na pewno bardzo pomocna jest także dodatkowa wiedza, która ułatwia nam wyznaczanie kierunku naszych działań. Dobrze też zacząć otaczać się ludźmi, którzy mogą nas wiele nauczyć, wesprzeć na początku naszych zmian.

Jak sądzisz, co motywuje ludzi do zmiany? Ból czy przyjemność?

A może desperacja? Na pewno kryzys egzystencjalny, w którym uświadamiamy sobie, że to, co robimy, jest zwykłą monotonią, która nic nie wnosi w nasze życie. Niestety trzeba przyznać, że to, co motywuje nas do zmian, to bardziej negatywne przeżycia, wydarzenia, poczucie bezradności. Rzadko spotykam osoby, które wiodą szczęśliwe oraz spełnione życie (zarówno zawodowe, jak i prywatne) i zmieniają radykalnie swój świat. Ja podjęłam decyzję o zmianach w momencie, gdy o mały włos nie straciłam życia. Wtedy uświadomiłam sobie, że albo stworzę je na nowo i będę szczęśliwa, albo je przegram i będę tkwić w bierności.

W jaki sposób wytyczać sobie cele, aby zwiększyć szansę na ich realizację?

Najważniejszy jest plan działania, wyznaczenie kroków, które przybliżą nas do celu. Musimy konkretnie wiedzieć, co mamy robić i w jakiej kolejności. KONSEKWENCJA jest niesamowicie ważna. Dla mnie dużą pomocą w działaniu jest rozpisanie myśli na kartce papieru – dzięki temu przy każdym błądzeniu mogę wrócić na odpowiednie tory. Wiadomo, że nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Możemy np. ponieść porażkę, która zaburzy nasze działania. Wtedy ważne jest, aby odetchnąć, pozwolić, aby emocje nam opadły i wyciągnąć z tego lekcję. Zrozumieć swój błąd albo znaleźć inne możliwości. Wszystko jest po coś – ważne, aby wyciągnąć z tego jakąś mądrość na przyszłość.

Agnieszka Maciąg w jednym z wywiadów powiedziała, że „kobiety nie mogą się wieszać na męskim ramieniu, bo związek jest wtedy kulawy”. Musimy być niezależne. Zgadzasz się z tym? Jak dbasz o własną niezależność?

Tak, jak najbardziej się z tym zgadzam. Życie jest na tyle nieprzewidywalne, że nie możemy być niczego pewni. Moi rodzice od dziecka uczyli mnie niezależności, ciężkiej pracy i zaradności. Dzięki temu idąc przez życie, wiedziałam, że bez względu na to, z jakim mężczyzną będę, muszę mieć swój świat, marzenia i cele, do jakich będę dążyła oraz umieć radzić sobie z problemami. Myślę, że niezależność daje przede wszystkim kobiecie większe poczucie własnej wartości, a to jest niesamowicie ważne. Buduje też w nas siłę, dzięki której potrafimy poradzić sobie nawet z największymi trudnościami.

Kiedyś usłyszałam, że prawdziwy związek, czyli 100% szczęścia i spełnienia to suma 50%+50%, które każdy z partnerów daje od siebie, a pozostałe 50% to nasz świat. Tego właśnie schematu staram się trzymać i w moim związku to się świetnie sprawdza. Dzięki temu każdy z nas spełnia swoje marzenia, rozumie swoje potrzeby, nie ogranicza swoich możliwości. Kiedy możemy, to łączymy ze sobą nasze działania, jak np. wspólne wyjazdy służbowe, ale gdy potrzebujemy oddechu, to Michał jedzie w góry z kolegami, a ja nad morze i nikt nie ma do siebie pretensji.

Niezależność daje mi skrzydła, które pozwalają latać, i sprawia, że twardo stąpam do ziemi. Dzięki temu też bardziej doceniam związek, który buduję i czuję się spełniona.

W swojej książce pt. Dziewczyna w trampkach mówisz o rodzinie. O wartościach z nią związanych. Dlaczego wciąż podkreślasz, że rodzina to największy skarb?

Przez długie lata w moim życie przewijało się wiele osób. Znajomi, koleżanki, przyjaciele – tak wtedy o nich myślałam. Różne wydarzenia i sytuacje pozwoliły mi zweryfikować, kto jest dla mnie kim. Mówi się, że „przyjaciel to ten na dobre i na złe”, a w efekcie to ten, który potrafi cieszyć się z naszych sukcesów. I to właśnie zrozumiałam, kiedy zaczęłam tworzyć Dziewczynę w trampkach. Nie dość, że droga, jaką wybrałam, była bardzo kręta, to jeszcze na każdym kroku podcinano mi skrzydła. Nieraz chciano mnie wykorzystać, oszukać na pieniądze. Z 10 bliskich mi osób, długoletnich znajomości, zostały mi 2, no może 3. Te przeżycia były dla mnie bardzo trudne. Ile ja wylałam łez…

Wtedy moi rodzice pomogli mi się podnieść, uwierzyć ponownie w siebie, zawalczyć. Na każdym kroku mogłam i mogę na nich liczyć. Widzieli, ile to wszystko, co robię, kosztuje mnie sił i pracy. To oni odegrali bardzo ważną rolę w powstaniu Dziewczyny w trampkach. Pozostali członkowie rodziny także mnie wspierali, trzymali kciuki za moje osiągnięcia.

Opierając się właśnie na takich doświadczeniach, nie mogłam pominąć tego w swojej książce. Niekiedy nie doceniamy tych, którzy stoją za nami murem i wspierają nas na każdym kroku. A warto, bo ludzie, którzy naprawdę nas kochają, nigdy nas nie skrzywdzą… I właśnie stąd stwierdzenie, że rodzina to największy skarb człowieka.

Czy w Twoim życiu były jakieś realne burze?

Były, i to nie mało. Pojawiły się, kiedy wkroczyłam w świat dorosłości. Pierwszą, jaką pamiętam, była zdrada mojego byłego partnera. Miałam wtedy 23 lata, mieszkałam już w Poznaniu. Słyszałam piękne słowa z jego ust, obietnice dotyczące wspólnej przyszłości, były też zaręczyny, których jednak nie przyjęłam. Zdradę odkryłam przypadkowo, jadąc do dentysty. To było idealne wyczucie czasu, istny przypadek, który uratował mi życie. Chwilę później (ok. 3 miesięcy od naszego rozstania) okazało się, że będzie ojcem. Ponad 2 lata byłam na językach w moim rodzinnym mieście. Nie było to przyjemne. Wtedy nauczyłam się, że warto zakładać maskę na twarz.

Następnie trzykrotnie słyszałam od moich pseudoprzyjaciółek: „Jesteś dla mnie jak siostra”, a w efekcie zostałam „sprzedana” z tą całą swoją przyjaźnią. Każda z tych relacji była wieloletnia, na dobre i na złe, a na koniec okazało się, że była nic nie warta. To było trudne dla mnie do pokonania, wtedy już tworzyłam Dziewczynę w trampkach. Ciężko mi było uwierzyć, że człowiek jest zdolny do tego, aby wycenić czyjeś zaangażowanie i poświęcenie jedynie na kilka tysięcy złotych.

Kolejną burzą była praca w firmie kosmetycznej, która teraz jest już korporacją dobrze znaną na polskim rynku. Pierwszy raz w życiu doświadczyłam, czym jest kobieca zazdrość i zawiść. Po tym kilkumiesięcznym doświadczeniu dochodziłam do siebie kilka dobrych tygodni. Dopiero po fakcie doszły do mnie słuchy, że byłam tam za ambitna i dlatego podcinano mi skrzydła. Trzeba przyznać, że skutecznie, bo wtedy naprawdę zwątpiłam w siebie…

Później pamiętam ten incydent, w którym o mały włos nie zginęłam. To było straszne przeżycie. Czułam się jak zagubiona dziewczynka we mgle, która zamiast fruwać, jak motyl, spadała w dół. Po tym wieczorze już nic nie było takie jak dawniej. Właśnie wtedy zrozumiałam, że albo zagram va bank, albo stracę szansę na normalne, szczęśliwe życie.

No i na koniec nie można pominąć drogi tworzenia Dziewczyny w trampkach – podczas tych kilkunastu miesięcy śmiało można wymienić kilka prawdziwych burz, które były połączone z olbrzymią ulewą. Każde z tych przeżyć dużo mnie nauczyło, wzmocniło. Dzięki nim odkryłam swoje prawdziwe JA i na co mnie rzeczywiście stać, kiedy w grę wchodzi walka o życie. Jeszcze kilka lat temu na pewno ubolewałabym, że padłam ofiarą złych ludzi. Dzisiaj natomiast jestem wdzięczna za to wszystko, dzisiaj znam swoją wartość.

Jak brzmi obecnie Twoja życiowa misja? Co jest głównym celem Twojego życia?

W życiu zawsze dążyłam do tego, aby tak jak większość, być szczęśliwym człowiekiem i spełniać się zawodowo. Czuć całą sobą, że to, co robię, rzeczywiście ma sens. Stworzyć rodzinę, realizować się jako żona i matka, a oprócz tego nie zatracić w sobie motyla, którego odkryłam, realizując się jako Dziewczyny w trampkach. Pragnę też stworzyć dom, taki prawdziwy, w którym ciepło i klimat będzie można wyczuć już na wejściu. Taki azyl jest wręcz niezbędny, aby kontynuować pracę nad Butterfly Evolution. Oczywiście nie mogę zapomnieć o swoich marzeniach, bo to dzięki nim doceniłam sens życia.

W jaki sposób chcesz zmienić świat? Bo na pewno to robisz. Jakimi narzędziami, słowami, produktami, czynami?

Przede wszystkim chcę udowodnić młodym ludziom, że warto tworzyć własną historię, pokazać prawdziwego siebie, bez hipokryzji i podporządkowania innym. Aby w swoich wyborach kierowali się głosem serca i intuicją, bo tylko wtedy mogą zbudować swój szczęśliwy świat. Ja sama doskonale wiem, jak trudno odnaleźć własny przepis na życie i dlatego chcę innym w tym pomóc. Stąd właśnie wziął się pomysł na książkę – poproszono mnie, abym ją napisała. Swoje słowa motywacji, refleksje po licznych doświadczeniach i porażkach przeniosłam na papier. Początkowo nie przypuszczałam, że wyjdzie z tego kilka tomów. To właśnie „Dziewczyna w trampkach” przyczyniła się do powstania kolejnego narzędzia, jakim jest projekt „Rozwiń w sobie motyla”. On także powstał na prośbę moich znajomych, ludzi, którzy są rodzicami nastolatków. Widząc moje zmagania związane z wydaniem książki, stwierdzili, że jestem doskonałym przykładem człowieka, który idąc za głosem serca, potrafi dokonać rzeczy niemożliwych. I tak właśnie stworzyłam projekt, który zróżnicowałam na wykłady, warsztaty, eventy. Każde z tych spotkań oparte jest na mojej historii drogi do sukcesu. Jak udało mi się trafić do naszej młodzieży? Przede wszystkim pomógł mi mój młody wygląd, komunikatywność oraz trampki, które pozwoliły mi zburzyć dystans między nami. Wszystko, co staram się im przekazać, to nic innego, jak autentyczność. W erze social mediów często brakuje im normalnej rozmowy, w której mogą opowiedzieć o swoich lękach, obawach, trudnościach. Oczywiście na forum mało kto jest odważny, aby powiedzieć to, co myśli, ale mam na to inne sprawdzone sposoby, które skutkują i są bardzo pomocne. Najważniejsze, że te spotkania im pomagają, pozwalają uwolnić z nich stłumione ambicje. I oto w tym wszystkim właśnie chodzi – o sens moich działań i widoczne efekty tych działań.

Dlaczego skupiasz się głównie na młodych ludziach? Co daje Ci praca z młodzieżą?

Sama jeszcze niedawno byłam młodą, zagubioną, szaloną Małgośką i wtedy mało kto potrafił mnie zrozumieć. Miałam ambicje i marzenia, ale bałam się o nie zawalczyć. Chciałam zdobywać świat, a nie miałam odwagi wyjść ze strefy komfortu. Zmieniłam pracę na „lepszą”, a okazało się, że jestem do niej za ambitna. I tak błądziłam… Aż w końcu pojawili się dobrzy ludzie, którzy potrafili mi pomóc i pokazali świat rozwoju osobistego.

Kiedy zbudowałam w sobie pewność siebie, zaczęłam pomagać innym – niby nieświadomie, a skutecznie. Potrafiłam swoimi rozmowami zainspirować wiele osób – przede wszystkim młodszych ode mnie. Pewnie było mi łatwiej do nich trafić, bo sama przechodziłam podobne trudności. Dlatego wybrałam pracę z młodzieżą.

Co ona mi daje? Jest dla mnie olbrzymim sukcesem, spełnieniem, jakiego nie czułam nigdy dotąd. Kiedy jestem z nimi, czuję, że żyję. Mam w sobie energię, flow, które trwa godzinami. Najpiękniejszy jest moment, kiedy kończymy nasze spotkanie, a młodzież mówi: „Niech Pani jeszcze nie idzie” albo kiedy czytam wypełnione przez nich ankiety. To jest właśnie potwierdzenie, że to, co robię, ma sens. Ku zaskoczeniu, zawsze chciałam być szkoleniowcem, ale w życiu bym się nie spodziewała, że będę pracować z młodzieżą, nawet z tą trudniejszą.

Rada, wskazówka, którą chciałabyś przekazać naszym Czytelniczkom?

Nigdy nie wątp w SIEBIE – swoje marzenia, ambicje, umiejętności. Kiedy czegoś zapragniesz i podejmiesz decyzję, że chcesz o to zawalczyć – nie poddawaj się! Droga do sukcesu będzie kręta, z licznymi upadkami i pewnie nieraz będziesz chciał się poddać, ale nie wiesz, czy nie poddasz się, stojąc tuż przed metą? Nie idź w życiu na łatwiznę, nie bierz tego, co tobie dają, twórz swój świat, na swoich zasadach, ciesząc się pełnią życia i biorąc z niego to, co najlepsze. Najgorsze, co możesz sobie zrobić, to pozbawić siebie marzeń, zatracić swoją oryginalność w wyścigu szczurów. Pieniądze ułatwiają życie, ale nie zastąpią prawdziwego człowieka, który będzie dla Ciebie ramieniem w trudnych chwilach. Nie trać czasu na narzekanie, wykorzystaj go na twórcze myślenie o zmianach na lepsze. Dziewczyna w trampkach, tworząc swój świat, postawiła wszystko na jedną kartę i mimo że nie było łatwo, że niejednokrotnie płakała w poduszkę i chciała się poddać, nie zrobiła tego. Wiesz dlaczego? Bo na ten moment czekała 28 lat, na chwilę, kiedy odważy się na walkę o własne życie, spełnione, robiąc w końcu coś, co ma wartość.

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: