Małgorzata Galbas: Bój się i działaj

W hałasie szybko się męczę. Zdecydowanie łatwiej koncentruję się w ciszy. Pracuję szybko, o ile mogę robić przerwy co dwie godziny, najlepiej po to, aby się poruszać. Aktywność fizyczna jest moim motorem napędowym. Niestety, w biurze nie było szans na taką elastyczność. Stworzyłam więc miejsce pracy dla siebie! Efekt? Więcej zarabiam, jestem efektywniejsza i spełniona. Brzmi jak piękna bajka, jednak do roli Kopciuszka mi daleko. Nie będę więc czarować, bo twardo stąpam po ziemi, ale opowiem, jak i dlaczego podjęłam decyzję, która zmieniła moje życie.

 

 

Wszystko zaczyna się w głowie…

Krótki wstęp, który szybko się czyta, w rzeczywistości jest opowieścią o długim procesie rozwoju. Jakie były kulisy mojej życiowej zmiany? Na etacie pracowałam ponad 10 lat, pracując w różnych międzynarodowych korporacjach. Nie mogę narzekać. Miałam dobre warunki pracy, włącznie z przedłużonym 3-dniowym weekendem. Zarobki też były zadowalające, ale jednak się męczyłam. Zwłaszcza po urlopie macierzyńskim. Obiecano mi stanowisko projekt managera, a w ostateczności dostałam obowiązki typowe dla praktykantów. Łatwo sobie wyobrazić, jak niespełniona zawodowo się czułam.

Moje niezadowolenie zbiegło się z pandemią, która… paradoksalnie, bardzo mi pomogła. Pracując z domu, odkryłam, dlaczego tak bardzo się męczyłam w biurze oraz jak z pozoru nieważne szczegóły wpływają nie tylko na jakość mojej pracy, ale także na moje samopoczucie. Olśnienie przyszło podczas medytacji, kiedy to po raz pierwszy przyszła mi do głowy myśl: „Stwórz sobie SAMA swoje miejsce pracy”. W mgnieniu oka zrozumiałam, że mój styl działania (osoby wysoko wrażliwej) jest wyraźnie inny od tego, który proponuje mi korporacja! Myśl trwała sekundy, ale transformacja kilka miesięcy. Mając dwójkę małych dzieci, stwierdziłam, że to najwyższa pora na zmiany. Nie wiedziałam tylko jeszcze, w którym kierunku pójdę.

Asystentka wirtualna? Czyli jaka?

Zaczęłam czytać różne artykuły o pracy online oraz home office, jak również śledzić cyfrowych nomadów w mediach społecznościowych. Z określeniem „wirtualna asystentka” spotkałam się w jednym z artykułów. Poczułam, że to coś dla mnie. Doczytałam informacje, po czym szybko sporządziłam dwie listy. W jednej wypunktowałam, czym zajmuje się wirtualna asystentka, a w drugiej wypisałam wszystko, co już umiem robić i mogę zaoferować moim klientom. Równocześnie zaczęłam uczyć się na własnych zasadach: zrobiłam swoją hobbystyczną stronkę internetową oraz bloga, nauczyłam się tworzyć grafiki oraz poznałam podstawy digital marketingu online. To miał być też sprawdzian, jak się czuję w takiej pracy. Spodobało mi się. Chciałam spróbować swoich sił w biznesie online. Wystartowałam od… deklaracji publicznej. O swoich planach mówiłam znajomym już jesienią 2020 roku, a w styczniu oficjalnie otworzyłam firmę i zaczęłam przygotowywać swoją pierwszą ofertę.

To była przemyślana taktyka. Skoro już poinformowałam kilka osób, że zakładam firmę, to wstyd mi było nie dotrzymać słowa. Bałam się, ale publiczną deklaracją zabezpieczyłam się przed ewentualną ucieczką oraz przed pozostaniem w mojej bezpiecznej strefie komfortu.

Zaznaczę, że zaczęłam rozwijać swój biznes, pracując jednocześnie na etacie. Nie był to łatwy czas, ale jeden z najważniejszych w moim życiu. To był rok zmiany zawodowej, rozwoju mojego biznesu i wielkich zmian w życiu. Zaczęłam działać, mimo że na początku znałam tylko WordPressa i Woocommerce, których nauczyłam się sama. Zapisałam się na kilka grup dla wirtualnych asystentek, które obserwowałam bardzo intensywnie. Zaczęłam wysyłać swoją ofertę na publikowane tam ogłoszenia. Stosowałam metodę „kopiuj, wklej”, licząc na pierwszych klientów. Oczywiście, bez skutku.

Moment przełomowy

Od razu po założeniu firmy przeszłam do działania oprócz tylko wysyłania ofert. Momentem przełomowym był dla mnie warsztat u Eli Nieradko. To tam szybko zrobiłam bilans moich mocnych i słabych stron oraz dowiedziałam się, jak promować swoją markę oraz czego unikać. Największą jednak wartością tego kursu była 5-osobowa grupa początkujących wirtualnych asystentek, która do dzisiaj jest moim wsparciem. Spotykałyśmy się po kursie, omawiałyśmy swoje sukcesy i porażki, przesyłałyśmy swoje oferty, dzieliłyśmy się feedbackiem. Bezcenna wartość!

Pod wpływem wskazówek Eli Nieradko szybko zapisałam się na parę grup biznesowych i zaczęłam obserwować posty na tych grupach. Raz umieściłam komentarz o tym, że jestem wirtualną asystentką. Po dwóch godzinach dostałam e-mail z propozycją współpracy! Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę!

W ten sposób nawiązałam współpracę z pierwszą klientką. Kolejnych dwóch klientów uzyskałam dzięki rekomendacji Eli Nieradko, która już dobrze znała moje umiejętności. Teraz sama prowadzę konsultację dla asystentek, równocześnie mam kontakt z wieloma klientami. Jeśli któryś z nich potrzebuje osoby do pracy, to przekazuję kontakty. Wiem, co potrafią asystentki korzystające z moich konsultacji i potrafię dopasować je do klienta.

Jedna z moich pierwszych klientek używała oprogramowania, którego jeszcze nie znałam. Szczerze jej to napisałam. Zaproponowałam pakiet pierwszych pięciu godzin za darmo – to była inwestycja w mój rozwój. Podobnie jak kurs coachingu, który otrzymałam w ramach barteru. Jak to się stało? Zapytałam po prostu o taką możliwość, bo jego cena była dla mnie zbyt duża. Okazało się, że jego autorka planowała zmienić szatę graficzną kursu oraz wszystkich kart pracy, więc napisałam do niej w idealnym czasie.

Później mój biznes nabrał rozpędu. Nawiązałam więcej współprac, szkoliłam się z narzędzi online, jednocześnie pracując na etacie. Po paru miesiącach od założenia firmy poprosiłam o urlop bezpłatny. Po nim już nie wróciłam do korporacji. Ale zabezpieczyłam się na parę miesięcy, na wszelki wypadek gdyby jednak ten biznes nie wypalił. Lubię mieć plan B – czuję się wtedy bezpieczniej i pewniej angażuję się w nowe projekty.

Po półtora roku od założenia firmy sama prowadzę mentoring oraz konsultacje dla początkujących wirtualnych asystentek. Ponadto wydałam własny kurs o specjalizacji e-commerce oraz inne produkty cyfrowe dla osób mających swój biznes, wspierające pracę z przekonaniami. Mam też w ofercie szkolenia oraz pod koniec 2022 roku coaching biznesowy. Współpracuję też z paroma klientami nie tylko jako wirtualna asystentka, ale też project manager. Pomagam również polskim biznesom wejść na rynki zagranicznie dzięki mojej znajomości języków obcych.

Sukces to suma małych kroków

Dlaczego mi się powiodło i mój biznes szybko nabrał rozpędu? Czy jestem urodzona pod szczęśliwą gwiazdą? Czy wszystko zostało mi dane jak na tacy? Nic z tych rzeczy. To suma cech mojej osobowości, doświadczeń życiowych, wypracowanych nawyków i wsparcia najbliższych. I oczywiście, odrobina szczęścia!

Największym kamieniem milowym dla mojego rozwoju była choroba, którą przeszłam w wieku 16 lat. Cierpiałam na niedowład mięśni twarzy, nóg i palców. Groził mi wózek inwalidzki. Na szczęście wyzdrowiałam. Musiałam tylko nauczyć się chodzić od nowa! Lekcja, którą wyniosłam z tego doświadczenia, dodała mi dużo odwagi. Zrozumiałam, że mogę mieć znacznie mniej czasu, niż myślę. Nie ma na co czekać i lepiej działać, nawet w strachu. Dlatego teraz zawsze podejmuję działania i nie boję się ryzykować. To jest jeden z głównych powodów, dlaczego zrezygnowałam z wygodnego etatu. Wiem, że w życiu żałuje się najczęściej rzeczy, których się nie zrobiło. I taką rzeczą mógł być dla mnie start własnego biznesu. Nie zmienia to jednak faktu, że cały czas się bałam. Zaufałam jednak swojej intuicji. Dlaczego?

Ogromnie pomogła mi w tym joga. To ona zbliżyła mnie do samej siebie, pogłębiła kontakt ze sobą, a jednocześnie była świetnym sposobem na odpoczynek i ból pleców. To znamienne, że pomysł własnego biznesu pojawił się właśnie podczas praktyki medytacji. Nazywam się Przedsiębiorczą Joginką, ponieważ poza działaniami związanymi z wirtualną asystą, nadal prowadzę zajęcia jogi (obecnie online) oraz dzielę się tym, jak wielkie znaczenie dla rozwoju biznesu ma odpoczynek. Jestem instruktorką jogi od 2014 roku.

Nawyki i przekonania motorem mojego rozwoju

Życiowe doświadczenie i dyscyplina wykształciły szereg wspierających mnie nawyków. To nie tylko joga i medytacja, ale także konsekwencja w wyznaczaniu celów. Przykład? Przed rodzinnym wyjazdem na wyspę La Réunion przez pół roku sama uczyłam się języka francuskiego. Korzystałam tylko z tutoriali na YouTube. Doszłam do takiego poziomu, że mogłam się dogadać podczas mojego pobytu na wyspie i spędzić parę miesięcy w tropikach z prawie 3-letnim i 10-miesięcznym dzieckiem.

Moją transformację wspierał coaching. Biologia przekonań i plastyczność mózgu zafascynowała mnie na tyle, że sama jestem w trakcie kursu coachingowego. Widzę, jak często to my sami stawiamy sobie blokady i ograniczenia. Doświadczyłam na sobie, jak przekonania mogą blokować działania. Parę lat temu zaczęłam pracę nad nimi i proces ten trwa do dzisiaj.

Cała moja historia składa się z małych kroczków. Kto chodzi po górach, ten wie, że widok z szerszej perspektywy możliwy jest dopiero po kilku godzinach marszu. Im wyżej jesteś na górze, tym więcej przestrzeni przed Twoimi oczami. Moja droga to tysiące, albo i miliony małych kroczków, czyli codziennych, drobnych decyzji, które doprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem dzisiaj. A decyzja, która zmieniła moje życie, jest jednym z takich kroków.

 

Gosia Galbas

Od 2014 roku instruktorka jogi. W 2021 roku założyła drugi biznes i zaczęła działać online jako wirtualna asystentka. Po roku współpracuje z klientami również jako project manager oraz oferuje wsparcie marketingowe i strategiczne. Dzięki płynnej znajomości angielskiego, niemieckiego oraz hiszpańskiego wspiera polskie biznesy na zagranicznych rynkach. W 2022 zaczęła prowadzić jogę online dla przedsiębiorców, m.in. w Coworkingu Online Natalii Dołżyckiej oraz w Kobiecej Akademii dla Mam.

Prelegentka na konferencji dla freelencerów w 2021 oraz 2022 roku Eli Nieradko oraz konferencji „Jak żyć w necie 2022?”.

Obecnie wspiera osoby myślące lub rozpoczynające biznes online, oferując konsultacje i szkolenia. Jest też coachem biznesu. Jest autorką jedynego na rynku kursu dla wirtualnych asystentek o specjalizacji e-commerce.

Na jej stronie internetowej www.gosiagalbas.com można znaleźć wywiady i jej artykuły na temat pracy wirtualnej asystentki i instruktorki jogi. Mieszka w Austrii od wielu lat, ma dwójkę dzieci. Uwielbia ruch na świeżym powietrzu i podróżowanie. Miłośniczka książek autorstwa Tiziano Terzaniego.

 

*** Felieton pochodzi z książki “DECYZJA, KTÓRA ZMIENIŁA ŻYCIE” dostępnej na

stronie: https://www.multistore24.pl/decyzja-ktora-zmienila-zycie.html

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: