Lato w mieście. Wspomnienia. – Magazyn Kobiet Spełnionych.

Lato w mieście. Wspomnienia.

Felieton Karoliny Nowakowskiej

Choć lato już dawno za nami,  ja wciąż chętnie do niego wracam. Odkąd pamiętam okres wakacyjny był dla mnie czasem szczególnym. Aktywnym i spędzanym głównie poza domem, a później i poza krajem.

Lato w mieście. Wspomnienia.
Gdy byłam dzieckiem, rodzice przez lata zabierali mnie do uroczej i upalnej w tamtych czasach Jastarni, gdzie do dziś odwiedzamy ich przyjaciół – rybaków. Te wyjazdy zrodziły u mnie olbrzymią słabość do plażowania i lęk przed ptakami (kiedyś zaatakowały mnie gęsi naszej gospodyni i od tamtej pory ptaki nie należą do moich ulubionych zwierząt).

W podstawówce rodzice zawsze dbali o to, by wakacje wypełniały mi kolonie (które uwielbiałam i jeździłam na nie przez kilka lat z rzędu, praktykując dowodzenie grupą) czy obozy (np. jeździecki, windsurfingowy, które uczyły nie tylko sportu, ale i życia). Przed rozpoczęciem szkoły podstawowej miałam nawet możliwość spędzić wakacje w Stanach Zjednoczonych, które na przełomie lat 80. i 90. były spełnieniem marzeń, nie tylko dziecka.

Kocham polskie morze i nasze urodziwe plaże, dzięki podróżom na Półwysep Helski w dzieciństwie. Jednak, gdy pogoda nad Bałtykiem pozostawiała wiele do życzenia, rodzice zmienili cel naszych wakacyjnych wyjazdów. Bardzo dobrze to pamiętam, bo kiedy pierwszy raz wyjeżdżaliśmy w podróż do Chorwacji w 1996 roku, ledwo opadł kurz po wojnie na Bałkanach i wszyscy znajomi dziwili się, że wybraliśmy akurat ten kierunek. Dalmacja stała się naszym wakacyjnym domem na kolejnych kilka lat.

Maleńka wyspa na Adriatyku o wdzięcznej nazwie Prvić Luka na zawsze już pozostanie w mojej pamięci jako magiczne miejsce, dzięki któremu pokochałam upał (nigdy nie kryłam swojego zamiłowania do plażowania, ale wysokie temperatury pokochałam właśnie tam). Niezwykłe morze – czyste, błękitne, kryjące tak wiele skarbów pod powierzchnią. Unoszący się w powietrzu zapach oliwy z oliwek, dojrzewających na słońcu świeżych owoców i warzyw… Słońce od rana do wieczora, śmiejące się do mnie każdego dnia. Tak wspominam te wakacyjne wyjazdy. Wtedy właśnie zaczęłam rozumieć, że jestem typem ciepłolubnym, że fantastycznie czuję się w otoczeniu palm, ciepłego morza i nieustającego słońca. Dlatego zapewne w Egipcie, który stał się moją wakacyjną mekką, poczułam się jak w domu.

Swoją miłością do tego kraju miałam już okazję dzielić się na łamach innego magazynu wydawnictwa I.D. Media – “Egypt Exclusive”. Wiele osób pyta mnie, dlaczego akurat Egipt. A powód wyboru był prosty – piękne, gorące miejsce, a co najważniejsze, można się w nim znaleźć w ciągu zaledwie czterech godzin. Ot, cała filozofia. Znam wiele osób, które raz odwiedzając ojczyznę faraonów, wraca tam wielokrotnie. Tak też było ze mną i moją rodziną. Egipt zajął miejsce Chorwacji w naszych wakacyjnych planach. Stał się także ulubionym krajem do spędzania Świąt Bożego Narodzenia, co wiele osób dziwiło. Jednak my stworzyliśmy własną świąteczną tradycję. Nie mogłam nigdy narzekać na nudę w okresie wakacyjnym.

Bardzo chciałabym w tym miejscu podziękować moim rodzicom za to, że stworzyli mi takie możliwości i zaszczepili chęć poznawania świata. Dotąd nie wyobrażałam sobie spędzania lata w mieście. Za bardzo pokochałam plażę i ciepłe morza, by chociaż rozważyć brak wakacyjnego wyjazdu. Jednak życie jest kolorowe, zaskakuje nas i w tym roku z kilku względów znaczącą część wakacji spędziłam w Warszawie. A lato mieliśmy nad wyraz udane! Tak długotrwałych upałów nie pamiętałam. I muszę przyznać, że choć kocham wysokie temperatury, zapomniałam już, że lepiej sprawdzają się pod palmami niż wśród betonu stolicy.

Szukając wytchnienia i odpoczynku w mieście, zaczęłam rozglądać się za alternatywnymi rozwiązaniami dla egipskich palm. Okazało się, że Warszawa i jej okolice oferują nam sporo atrakcji! Byłam bardzo zaskoczona widokiem palm nad Wisłą w uroczo zagospodarowanym klubie plażowym… Tony piasku, leżaki, boiska do siatkówki plażowej, bary, mnóstwo spragnionych słońca plażowiczów z torbami pełnymi olejków do opalania, prysznice. Gdyby zapomnieć, że obok zamiast morza płynie brudna i odrzucająca Wisła, można by poczuć się jak na wakacjach. Podobna atmosfera panuje nad popularnym od lat Zalewem Zegrzyńskim.

Pięknie wyremontowane nabrzeże, eleganckie plaże, barki oferujące obiady i napoje różnego typu, przyciągają setki, jeśli nie tysiące, osób każdego dnia. Taka namiastka zagranicznego plażowania. Dla mnie jednak problem stanowi niewyobrażalny tłum ludzi, który zdecydowanie utrudnia czerpanie przyjemności z wypoczynku. Niestety odzwyczaiłam się od zbyt bliskiej odległości obcego leżaka. Na zagranicznych plażach też jest zazwyczaj sporo ludzi, jednak różnorodność występujących tam języków daje poczucie większej swobody i intymności.

Bardzo zaskoczyła mnie stolica nocą. Tak się złożyło, że przez dłuższy czas nie wychodziłam wieczorami do centrum, co – jak się okazało – było wielkim błędem. W Warszawie życie tętni nocą! Setki otwartych knajpek, zapełnionych ogródków, z których dobywa się muzyka i śmiech gości… Podczas tak upalnych nocy spacer po Nowym Świecie czy Chmielnej był co najmniej tak dużą rozrywką, jak nocna eskapada po letnich zagranicznych kurortach. I ilu turystów?! To bardzo budujące, że Warszawa zaczęła być doceniana jako stolica europejska warta odwiedzenia. Rzeczywiście tak jest! Prawdopodobnie nie odkryłam Ameryki i wielu czytelników „Imperium Kobiet” wie to od dawna. Dla mnie jednak było to spore zaskoczenie. Warszawa latem bardzo daje się lubić.

Postanowiłam sprawdzić też inne atrakcje. Okazało się, że dużą przyjemność może sprawić odwiedzanie muzeów (np. Muzeum Narodowego, ale i tych mniej popularnych, jak Muzeum Kolei), które zazwyczaj oblegane są przez szkolne wycieczki. W tym roku wielką niespodziankę sprawiły nam również niektóre warszawskie teatry, które postawiły na widzów spędzających wakacje w mieście, oferując bogaty repertuar przez całe lato. To wspaniała inicjatywa i wierzę, że utrzyma się w nadchodzących sezonach. Ciekawą atrakcją są też wychodzące do widza teatry uliczne, zupełnie darmowe, które gromadzą z tygodnia na tydzień coraz większą rzeszę fanów. Sama kilkukrotnie wybrałam się nad Wisłę na spektakle teatru Pijana Sypialnia, który zdobywa serca widzów w różnym wieku. Pokazy fontann, liczne festyny, koncerty, bardzo popularne w tym roku garażowe wyprzedaże, na których można się nieźle obłowić za niewielkie pieniądze… Całkiem sporo tych atrakcji!

Bardzo cieszy mnie też fakt, że coraz więcej osób wraca do spędzania wolnego czasu na działkach. Do powszechnego użycia weszło już nawet żartobliwe określenie, że spędza się wakacje na RODOS, czyli na rodzinnych ogródkach działkowych ogrodzonych siatką. Uważam to za fantastyczną sprawę, zwłaszcza śledząc na portalach społecznościach zdjęcia roześmianych znajomych w małych, dziecięcych, bądź zupełnie dużych, ogrodowych basenach. Lato to czas zasłużonego odpoczynku, relaksu, oderwania od codziennych obowiązków. Warto je spędzić tak, by po prostu było nam dobrze. I nieważne czy na drogiej plaży, czy na działce. Piękne jest to, że ludzie są różni: jedni kochają upały i ciepłe morza (jak ja), inni nie wyobrażają sobie całodziennego plażowania, biorą plecak i idą w góry, które dla nich są ukojeniem.

Jestem zdania, że wakacje to nasz czas. Czas, w którym powinniśmy zrobić coś dla siebie. Podobnie w okresie zbliżających się małymi krokami ferii zimowych. Każdemu czytelnikowi „Imperium Kobiet” życzę uśmiechu na trwającą zimę i tego, abyście lato zawsze nosili sercu. Wtedy wakacje będziecie mogli mieć cały czas. Jak ja!

Karolina Nowakowska
fot. Magdalena Sobieska

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: