Kosmetolog mówi “nie”: 5 trendów, które szkodzą twojej skórze, choć obiecują cuda

Świat pielęgnacji to prawdziwa dżungla. Instagram i TikTok codziennie bombardują nas nowymi, “rewolucyjnymi” trendami, które obiecują cerę gładką jak pupa niemowlaka. Problem w tym, że niektóre z tych modnych rytuałów to prosta droga do katastrofy. Jako wasz kosmetolog, postanowiłam zrobić remanent i powiedzieć “stop” tym bzdurom, zanim zrobicie sobie krzywdę.

Zrób to sam, czyli „DIY” dla bardzo odważnych

Internet pełen jest przepisów na maseczki z awokado, peelingi z cukru i cytryny, a nawet toniki z octu jabłkowego. Brzmi naturalnie i ekologicznie, prawda? Niestety, w praktyce wygląda to tak: cytryna, której pH jest niskie, może wywołać podrażnienia i poparzenia, a w połączeniu ze słońcem – przebarwienia, które zostaną z wami na dłużej niż wspomnienia z wakacji. Cukier jest tak ostry, że równie dobrze możesz potraktować swoją twarz papierem ściernym – narusza barierę ochronną, powodując mikrouszkodzenia.

Pamiętaj, że składniki kosmetyczne, nawet te z natury, muszą być odpowiednio przygotowane i mieć stabilne pH, żeby działać, a nie szkodzić. Twoja łazienka to nie laboratorium, a twarz to nie sałatka owocowa. Oszczędź skórze tych eksperymentów i zaufaj profesjonalistom.

Peeling kawowy: bo twarz to nie ekspres do kawy

Drobinki kawy mają nieregularne, ostre krawędzie, które rysują i uszkadzają naskórek niczym małe nożyki. Owszem, skóra po takim zabiegu jest gładka, ale to tylko dlatego, że masz mnóstwo niewidocznych mikrouszkodzeń i zdartą warstwę rogową.

Podejście “na siłę” w pielęgnacji jest jak wciskanie klina na siłę – coś w końcu pęknie. Zamiast tego postaw na peelingi enzymatyczne, które rozpuszczają martwy naskórek, nie kalecząc go, albo na delikatne kwasy. To one są prawdziwymi bohaterami, którzy działają sprytnie i bezboleśnie. Aha, i pamiętaj, że peelingi wykonujemy 1 lub 2 razy w miesiącu – nie częściej!

Codzienne złuszczanie: bo „gładkie” to nowe „podrażnione”

Wiem, że kusząca jest wizja gładkiej, idealnej skóry, którą można osiągnąć, używając kwasów czy peelingów codziennie. Ale tu wkraczamy na minowe pole. Twoja skóra ma naturalny cykl odnowy, a warstwa rogowa naskórka to jej zbroja. Codzienne, agresywne usuwanie jej sprawia, że skóra jest stale podrażniona, zaczerwieniona i pozbawiona ochrony. Staje się cieńsza, bardziej reaktywna i podatna na wszystko: słońce, wiatr, a nawet delikatne kosmetyki.

Złuszczaj skórę z umiarem – zazwyczaj 1-2 razy w miesiącu. Daj jej czas na regenerację i odbudowę bariery ochronnej. W przeciwnym razie obudzisz się pewnego dnia z twarzą czerwoną jak burak i spierzchniętą jak stopy po tygodniu w sandałach. Dotyczy to także ściereczek, gąbeczek i magicznych szczoteczek do oczyszczania twarzy. Wyrzuć je.

Pielęgnacja na 10 kroków: bo więcej znaczy… chaos

“Im więcej, tym lepiej”, prawda? Błąd. Południowokoreańska pielęgnacja na 10 kroków stała się globalnym hitem, ale w praktyce jest to droga donikąd. Nakładanie na siebie dziesiątek warstw serum, esencji i kremów to jak ubieranie się w 10 kurtek w upalny dzień. Skóra w końcu przestaje wchłaniać dobrodziejstwa, a ty masz wrażenie, że cała praca i wydane pieniądze poszły na marne.

Zacznij od podstaw: dokładne oczyszczenie i dobre nawilżenie. Dopiero wtedy dodawaj składniki aktywne, ale z głową. Nie musisz mieć 15 serum i 8 kremów. Zazwyczaj wystarczy kilka dobrze dobranych produktów, które spełnią potrzeby twojej skóry. Pamiętaj, minimalizm bywa bardziej skuteczny niż chaos.

Olej kokosowy jako magiczny eliksir: bo “naturalne” znaczy “dobre”

Olej kokosowy jest reklamowany jako uniwersalny produkt, który nawilży wszystko od stóp do głów. I to prawda – na ciele działa cuda. Ale na twarzy… to już inna bajka. Jest potencjalnie komedogenny, co oznacza, że z uporem maniaka zatyka „pory”. Jeśli masz skórę tłustą lub skłonną do trądziku, używanie go to jak zapraszanie pryszczy na imprezę bez daty końca.

Wielu ludzi, po entuzjastycznym nałożeniu go na twarz, dziwi się, dlaczego nagle dostali wysypu. Olej kokosowy na twarz to jak truskawki dla alergika – niby pyszne, ale skutki mogą być opłakane. Zamiast tego wybierz lekkie oleje, które są niekomedogenne, jak np. olej jojoba czy konopny.

Pamiętaj, pielęgnacja ma być przyjemnością, a nie torturą. Zamiast ślepo podążać za trendami, słuchaj swojej skóry, obserwuj jej reakcje i konsultuj się z profesjonalistami. Ona sama powie ci, co jej służy, a czego potrzebuje. A co najważniejsze, nie rób z niej poligonu doświadczalnego, bo w końcu to twoja jedyna skóra na resztę życia.

 

mgr Agnieszka Pyrzyk – kosmetolożka z pasji, edukatorka i założycielka naturalnej marki kosmetyków Moistry. Poprzez swoją wiedzę, doświadczenie i tworzone kosmetyki pomaga skutecznie rozwiązywać problemy skórne.

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: