Kasia Nowak: Kiedy dotykam pędzlem płótna, otwierają się wrota

„Niektórzy malarze przekształcają słońce w żółtą plamę, ale są inni, którzy dzięki swojej twórczości  i inteligencji przekształcają żółtą plamę w słonce.” – Pablo Picasso.

 

 

Kasia Nowak w swoich ambicjach malarskich pragnie, by nabywcy jej obrazów, wieszając je na ścianie w swoich domach, za każdym razem spoglądając na nie, odnajdywali drogę do swoich najgłębszych  i najpiękniejszych przeżyć. Aby odnajdywali w nich blask, który rozjaśnia im dzień, poprawia samopoczucie, wpływa do głębi duszy, a w rezultacie daje im szczęście. Jeden uśmiech dziennie do samego siebie, do swojego wspomnienia, przeżycia, spowodowany kolorem lub ich sekwencją, kształtem, bądź nawet skojarzeniem.

– To wspaniałe, móc powodować radość na twarzach innych – mówi malarka. Niejednokrotnie miała okazje usłyszeć piękne słowa od wielu osób, takie jak: „…sprawiłaś, że uwierzyłam w siebie…”, „…dotknęłaś mojej duszy…” czy „…poczułam się dzięki Tobie jak w domu”.

Celem Kasi jako artystki jest wyzwolenie. Malarstwo ma wyzwalać, być strumieniem ekspresji twórczej, przełożeniem tego co ją wypełnia, na zewnątrz. Ma być transformacją wewnętrznej idei, pomysłu na kolory, kształty i styl, co ma eksplodować i żyć nie tylko w artyście, ale ma żyć w odbiorcy, który zakochany w swoim przeżyciu, wspomnieniu bądź idei, właściwej tylko dla niego, osobistej i intymnej, może powrócić do ważnych dla niego przeżyć, spoglądając na mój obraz.

„Jeśli chcesz narysować ptaka, musisz stać się ptakiem”, pisze Hokusai. Piękne słowa, dające pełen wyraz, uznanie, zrozumienie i zastosowanie w dziełach Kasi.

Inspiracja przychodzi nagle, w chwili, której się nie spodziewasz. To silne uczucie, które daje sygnał, że w środku pojawia się nowe życie. Życie, które pragnie zaistnieć na zewnątrz, by okazać swoją siłę i przekaz, by móc dotrzeć do osób, które pragną przeżywać je na swój sposób. To doznanie, które daje pragnienie, na tyle silne, że prowadzi, tak jak w świecie przyciągania, odpowiednimi wibracjami do swojego celu. Ta inspiracja rysuje pomysł. Początkowo pojawia się wiele obrazów, pocztówek, które najpierw są chaotyczne i dojrzewają w chwili ciszy. Systematyzują się, selekcjonują, aż powstaje bardziej precyzyjny zarys, linie i kompozycje. Wtedy pojawia się szkic, który jest dopiero wprowadzeniem do osobistego świata malarstwa Kasi.

– Kiedy dotykam pędzlem płótna, otwierają się wrota – mówi artystka. Stopniowy proces życia zaczyna się rodzic. – Kiedy maluję konia, czuję go całego. Jego przeżycia, radość, wdzięczność za otaczający go świat. Innym razem, czuję go spokojnego, łagodnego, pełnego akceptacji. Jeszcze innym pełnego wdzięku i siły, jaką ma w sobie. To uczucie uwalnia się podczas kontaktu z płótnem. Podczas mieszania barw i sięgania po kolejne kolory. – Często intuicyjnie dobieram kolory, dużo wcześniej wręcz czuje jaki będzie kolejny.

Frida Khallo powiedziała, że „…malowanie wypełnia mi życie”. W Kasi przypadku, malowanie jest jej życiem. Malowanie żyje w niej od lat.

Wrażliwość artystyczna dojrzewała w Kasi od dzieciństwa. Jej przygoda z malarstwem rozpoczęła się w szkole podstawowej, na lekcjach plastyki u Pani Paszkiewicz. „Pamiętam jak dziś piękną różę, za która moja pani nauczyciel okazała mi wielkie uznanie. Róże pełną szczegółów, cieni a nawet kropelek rosy. Pamiętam również dłonie splatane grubą linią, które zostały wystawione na wystawie w Miejskim Spichlerzu” – wspomina malarka. Doskonale pamięta radość i uczucie spełnienia, które przepełniało ją w tamtym momencie.

Czas liceum i studiów to okres (jedna z kilku w życiu Kasi), w czasie którego odsunęła się nieco od sztuki. Życiowe wybory, małżeństwo, pojawienie się pierwszego dziecka, spowodowały, że malarstwo zeszło na dalszy plan. Jednak tęsknota ze ekspresją twórczą rosła w niej z dnia na dzień, z wielką siłą i dawała o sobie nieustannie znać. Zapach terpentyny, farb olejnych i pędzli przywoływał na myśl błogie uczucie spokoju. Nie było mocy, która zatrzymałaby ją przed powrotem do malowania. W ten sposób zaczęła się kolejna odsłona Kasi przygody z malarstwem, która od tamtej pory nie przestaje ją fascynować i bez reszty pochłaniać.

„Prawdziwy artysta to nie ten, który jest natchniony, ale ten, który inspiruje innych” – Salvador Dali.

– Pragę nie tylko przywoływać wspomnienia, zapachy, muzykę i całą ulotność wspaniałego momentu, który istnieje w sercu osoby patrzącej na mój obraz, przechodząc obok niego wiele razy dziennie, ale pragnę tez inspirować do kreatywnego działania” – wyznaje Kasia.

– Jeżeli tuż za uśmiechem i cudowną myślą odbiorcy mojego obrazu popłynie inspiracja do działania, bądź choćby do zrodzenia się małej kropli idei, która będzie początkiem do spełnienia się czegoś większego, do zrealizowania czyjegoś marzenia, uznam się za artystę spełnionego. Artystę, który poprzez dzielenie się cząstką siebie, w sposób pośredni wpłynie na innego człowieka. – dodaje.

Kasia uważa, że to jest piękne, ponieważ czuje, że dotyka to jej serca i jest same w sobie powodem, dla którego chce tworzyć.

Chce również szukać sposobów, by dotrzeć do osób, dla których ten właśnie obraz nie będzie tylko dekoracją samą w sobie, ale również teleportem zabierającym odbiorcę w intymną krainę jego wnętrza. Krainę, którą będzie mógł eksplorować, wracać do niej, kiedy tylko zapragnie. Będzie wreszcie krainą, w której jej obraz stanie się iskrą zapalną do działania lub ukojeniem gaszącym trudne doświadczenie, które człowiek nosi w sobie.

– Jakąkolwiek przygodę człowiek niesie w sobie, pragnę, by w moich obrazach znalazł to, co jest mu potrzebne. – kończy Kasia.

Więcej o artystce na:

www.katenowakart.carbonmade.com

https://www.saatchiart.com/

 

1 komentarz

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: