Karolina Mikulko: Polubić siebie to coś, co powinien zrobić każdy z nas

Pomysłodawczyni projektu EUROTRIP 2017, coach, mówca motywacyjny, dyrektor Centrum Zdrowia i Aktywnego Rozwoju – Karolina Mikulko opowiada o tym, jak zachować wolność w związku, pozbyć się kompleksów i pokochać siebie. 

 

Już za kilka dni wraz ze swoim partnerem życiowym Michałem wyjeżdżacie w daleką podróż po Europie. Jesteś pomysłodawczynią projektu EUROTRIP 2017. Cóż to za inicjatywa i… jakie kraje macie w planach odwiedzić?

– Od wielu lat myślałam o takiej podróży. Długo ten pomysł we mnie kiełkował. Zaczynając od momentu, w którym zupełnie nie wierzyłam w jego realizację – wydawało mi się wówczas, że jestem zbyt mała i zbyt słaba, aby zrealizować projekt, który jest tak wielki. W tym czasie „dorosłam” i uwierzyłam bardziej w siebie. Razem ze mną rozwijał się też ten projekt. Kieruję się zasadą, że jeśli zaczynam coś wielkiego, musi być w tym także wielka misja dla świata.

Przez te lata, w których pomysł siedział w mojej głowie, pojawiały się różne wizje tego, co chciałabym dać społeczeństwu. Zależało mi, aby dotrzeć i móc dać coś wartościowego nie tylko osobom, które interesują się rozwojem osobistym, ale też i takim, które z jakiegoś powodu do tej pory go unikały lub po prostu nie miały możliwości się w niego zagłębić. Stąd główną misją jest znalezienie w naszej podróży konkretnych strategii radzenia sobie z codziennymi problemami, które tak naprawdę dotyczą każdego z nas, które będziemy udostępniać w postaci relacji online. Chcemy także pokazać, jak możemy budować zdrowe relacje z innymi ludźmi, w taki sposób, aby unikać zbędnych konfliktów i lepiej się rozumieć.

W podróży odwiedzimy takie kraje jak Austria, Włochy, Francja, Hiszpania, Belgia, Holandia, Niemcy, kończąc oczywiście na naszej wspaniałej Polsce. W sumie w ciągu miesiąca będzie to 19 miast.

Jak sama piszesz na swojej stronie, to drugie podejście do realizacji tego projektu. W tamtym roku się nie udało, ale marzenia pozostały i w tym roku po prostu musi się udać. Udowadniasz tym samy, że warto być wytrwałym i kiedy noga nam się powinie, warto podjąć ryzyko i wysiłek kolejny raz…

– Zgadza się. Rok temu miałam jechać w podróż po Europie z 6-osobową ekipą – w tym było nas czworo trenerów. Każdy z nas pochodził z innego miasta w Polsce. Trudno było się nam zorganizować. Przygotowania bardzo się rozwlekały. Dwa miesiące przed wyjazdem jedna osoba postanowiła całkowicie się wycofać i zaraz za nią podążyli inni, twierdząc m.in. że nie mają czasu działać. Zaczęły pojawiać się wymówki, które moim zdaniem nie miałyby miejsca, gdyby ten zespół tak czuł ten projekt jak ja. Jeśli nam na czymś zależy całym sercem, to da się wszystko ze sobą pogodzić lub ustalić priorytety. Czas pokazał, że ten plan był nie dla wszystkich. Dostałam wówczas niesamowitą lekcję i bardzo wiele mnie to nauczyło.

Teraz podejmuję wyzwanie jeszcze raz. Wyruszamy planowo za niecały miesiąc, a muszę przyznać, że nadal mamy z Michałem ogrom rzeczy do przygotowania. Cały czas działamy i szukamy także wsparcia z zewnątrz, które pomoże nam zrealizować ten plan. Gdyby okazało się, że znowu czegoś zabraknie – wyjazd będzie po prostu przesunięty, ale tym razem odbędzie się na pewno. Zbyt bardzo mi na tym zależy. Moim zdaniem chwile, w których powija się noga, to nie są porażki, ale lekcje, które nas wzmacniają i dzięki wyciągniętym wnioskom, możemy zrealizować to, co dla nas ważne.

Podróże kształcą. To nie ulega wątpliwości. Jaki wpływ na naszą osobowość i rozwój mają takie wyprawy jak Twoja?

– Przede wszystkim pozwalają lepiej poznać się nam samym. W takiej podróży nie wiadomo, co się wydarzy, jaki będzie kolejny nocleg, kogo spotkamy w drodze i czego doświadczymy. Mamy plan trasy, ale lubiąc wyzwania, wiele jej elementów zostawiamy do realizacji na bieżąco. To pozwala nam między innymi zauważać swoje zachowania w sytuacjach stresowych, nagłych i nieprzewidzianych.

Ja, pracując bardzo nad sobą w ostatnich latach, nauczyłam się obserwować siebie i widzieć przestrzeń między daną sytuacja a reakcją, dzięki czemu po prostu często mogę wybrać, czy chcę się zachować w taki czy inny sposób. Podróż ta ma to do siebie, że tam znajdę się w nowych sytuacjach, których prawdopodobnie nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Stawiając czoło kolejnym wyzwaniom oraz sytuacjom, w których mogę czuć strach, będę mogła sprawdzić siebie samą i zapewne dowiedzieć się wielu nowych rzeczy na swój własny temat.

Mówi się, że jeśli chcemy poznać drugą osobę, jaka jest naprawdę, najlepiej wziąć ją w podróż. Jedziesz ze swoim facetem. Nie boisz się, że może dochodzić między Wami do jakiś sprzeczek, nieporozumień? W końcu będziecie skazani sami na siebie przez ponad miesiąc. 

– Czy się boję… Tego chyba najmniej. Michał ma taką pracę, że często podróżuje po Polsce. Zdarzało mi się z nim jeździć. Byliśmy też niedawno w tygodniowej objazdówce po Rumunii razem z naszymi znajomymi. Muszę przyznać, że było wiele sytuacji, kiedy czułam w sobie ogromny strach. Mam to szczęście, że mój partner dawał mi wówczas ogromne wsparcie. Do tej pory się sprawdzał jako kompan w podróży. Co prawda taka wielka wyprawa, w której będziemy sami, czeka nas po raz pierwszy. Albo nas utwierdzi w przekonaniu, że wspólnie możemy przejść przez największe wyzwania, albo pokaże, nad czym zdecydowanie powinniśmy jeszcze popracować oraz na co zwrócić uwagę. To, co jest chyba naszym ogromnym plusem, to fakt, że kiedy coś się dzieje, zamiast wzajemnie się na siebie złościć, po prostu o tym rozmawiamy. Podczas relacji online będziemy także często odnosić się właśnie do związków i komunikacji w relacjach. Poza sprawdzeniem siebie samych chcemy jak najwięcej dać także innym.

Jak zachować równowagę w związku?

– Przestrzeń. Wolność. Świadomość. Są to dla mnie takie trzy magiczne słowa ogromnie bliskie mojemu sercu, które odnoszą się do wielu aspektów życia. W tym także do związku.

Jeszcze kilka lat temu, kiedy nie zdawałam sobie sprawy z wielu elementów, o których wiem dzisiaj, wchodziłam w relacje tylko po to, aby poczuć się lepiej sama ze sobą. Podświadomie wiedziałam, że dany mężczyzna nie był dla mnie, a pomimo to nie tylko w to wchodziłam, ale jeszcze potrafiłam w tym tkwić, udając, że wszystko jest w normie. Nie ufałam, nie czułam się kochana ani do końca akceptowana. Moje potrzeby, które miałam jako kobieta w relacji, nie były prawie w ogóle zaspakajane. I nie mówię tu o łóżku, ale przede wszystkim o podstawach do zaufania i poczucia bezpieczeństwa.

Ktoś mi kiedyś powiedział, że jeśli chcę budować związek, o jakim marzę, powinnam najpierw zaakceptować i pokochać sama siebie. Nie było to łatwe. Wymagało ode mnie ogromnego wysiłku i wielomiesięcznej pracy nad sobą. Miałam jednak cel. Wiedziałam, czego chcę i co jest dla mnie ważne. Wiedziałam, jaką kobieta chce się stać – to wszystko było głęboko w moim sercu. Z czasem zaczęło się uwalniać, a ja zaczęłam czuć się szczęśliwa sama ze sobą.

Dziś, pracując indywidualnie zarówno z kobietami, jak i mężczyznami, często dostaję pytanie – jak to zrobić? Jak zbudować zdrowy związek, w którym będzie zachowana równowaga? Bez względu na płeć mogę odpowiedzieć: pokochaj siebie, wznieś swoje poczucie własnej wartości na taki poziom, w którym znikną obawy o to, że Twoja połówka może znaleźć kogoś lepszego, daj przestrzeń, pozwól zatęsknić, naucz się panować nad emocjami i świadomie komunikować, tak, aby nie uderzać w druga osobę… I bądź szczęśliwa…

Na co dzień poza podróżami zajmujesz się coachingiem. Czym dla Ciebie jest coaching i jak rozpoznać profesjonalnego coacha?

– Uważam, że w dzisiejszych czasach papierek nie ma wielkiego znaczenia i nie świadczy o poziomie pracy coacha. Znam wielu takich, którzy niestety sami mają wiele podstawowych elementów, że tak to ujmę, nieprzerobionych. Sami sobie nie radzą z emocjami, skupiają się na tym, co im nie wychodzi, tkwią w starych schematach, których świadomie nie chcą, narzucają innym swoje zdanie, wymądrzają się, nie potrafią akceptować tego, że inni mają prawo do własnego zdania…

Dobry coach przede wszystkim potrafi słuchać, wyciągać wnioski i tak pracować z człowiekiem, aby nie narzucać mu swojej wizji rozwiązania danego problemu.. Poza tym potrafi tak rozmawiać, prowadzić sesję, aby nakierować klienta na jego własne rozwiązanie, pomagając jednocześnie odnaleźć zasoby, które ten człowiek ma sam w sobie. Coach powinien mieć także wiele narzędzi do pracy z drugim człowiekiem, które niekoniecznie kończą się na zadawaniu pytań. Dlaczego? Ponieważ każdy człowiek jest inny i warto móc dostosować odpowiednie narzędzia do potrzeb klienta. Jednemu pomoże jedno, drugiemu drugie, a trzeciemu połączenie jednego i drugiego.

Chcąc znaleźć dobrego coacha, warto porozmawiać z osobami, które już u niego były. Zapytać, jak wyglądała sesja i jakie są efekty pracy z nim. Moim zdaniem to świadczy najbardziej o jego umiejętnościach i gotowości pracy z drugim człowiekiem.

Czy nie uważasz, że rynek rozwoju osobistego jest już przesycony warsztatami, konferencjami motywacyjnymi? Dziś co druga osoba nazywa siebie coachem…

– Warsztatów, konferencji jest mnóstwo. A przynajmniej w tych największych miastach jak na przykład Warszawa, Wrocław, Poznań. Tutaj faktycznie można wybierać i przebierać w zależności od tego, czego człowiek potrzebuje w danym momencie. Przesytem rynku zdecydowanie bym tego nie nazwała, zwłaszcza że wciąż ogromne grono społeczeństwa nie ma o tym pojęcia. Moim zdaniem rynek szkoleń pięknie się rozwija w Polsce, ale jeszcze trochę potrwa, zanim dotrze do mniejszych miast, gdzie ludzie wciąż nie mają dostępu do możliwości, jakich wiele osób ma już tutaj dość.

Świetnym przykładem mogą być Kielce, gdzie spędziłam osiem lat swojego życia. Kiedy kończyłam studia, nikt tam chyba wtedy jeszcze nie słyszał o warsztatach rozwoju osobistego. Śledziłam na bieżąco, co się działo w mieście i nigdy nawet słowem nie usłyszałam o tego typu możliwościach. Na ostatnim roku studiów kolega przyniósł książkę o NLP. Książka ta mówiła o budowaniu własnej wartości i wykorzystaniu tych narzędzi do pracy ze sobą, ale totalnie nic z niej nie rozumiałam. Podekscytowana i ciekawa sprawdziłam, czy są takie warsztaty – były tylko w Warszawie – zatem dla mnie wówczas niedostępne.

Nawiązując do stwierdzenia, że nazywać siebie coachem może każdy – to prawda. Ja bym tutaj zadała pytanie: czy osoby, z którymi mniemany coach pracował, też z czystym sumieniem będą mogły go tak nazwać i opierając się na efektach pracy z nim, zechcą polecić dalej? Czy może teraz na samo hasło „coach” zaczynają krytykę i hejt, twierdząc, że to nie pomogło, a tylko stracili pieniądze, nie uzyskując pomocy? Reakcja będzie najlepszym wskaźnikiem.

Dlaczego ludzie nie umieją cieszyć się z sukcesów innych? Z czego to wynika? 

– Bardzo lubię cieszyć się z sukcesów innych, dzięki temu mogę obserwować, jak je osiągnęli i brać z tego, co się da, dla siebie. Niestety nieskromnie teraz przyznam, że niewiele jest takich osób.

Jak wiemy człowiek przychodzi na świat bez schematów, przekonań, umiejętności ani zdania na temat świata czy nawet swój. Dorastając, obserwuje swoje otoczenie, w którym żyje. Kształtuje siebie, swoje podejście do własnej osoby i innych. Jeśli w jego środowisku brakuje czynników, które wspierają i pomagają mu wewnętrznie rosnąć, zaczyna spadać w dół. Rodzice, znajomi, przyjaciele oraz doświadczenia, jakie zbiera od nich i innych, albo budują wewnętrzną siłę człowieka, albo utwierdzają w myśli, że jest słaby i do niczego się nie nadaje. Żyjąc z taką wizją siebie, znajduje wątpliwości w to, że ma w sobie wystarczająco dużo siły, wytrwałości, odwagi, aby zdobyć to, czego w głębi siebie chce. Cały czas obserwując swoje otoczenie, zaczyna dostrzegać tych „lepszych” od siebie. Tych, którzy realizują swoje cele i spełniają marzenia.

Świadomie mało kto się do tego przyzna, ale przychodzi taki moment, że nie wiedząc, co zrobić i jak coś zmienić w swoim życiu, skupiamy się na zazdrości kierowanej w stronę osób, które jednak osiągnęli sukces. Widząc starego przyjaciela, który zrealizował na przykład wspólne dziecięce niegdyś plany, zaczynamy być źli, że jemu się udało, a nam nie. Nie myślimy o tym, że on mógł mieć w swoim życiu wsparcie, którego nam brakowało. On mógł wyrosnąć na silnego i odważnego mężczyznę m.in. dlatego, że środowisko i doświadczenia w życiu pozwoliły mu uwierzyć, że może dojść tam, gdzie chce. Jednocześnie druga strona mogła słyszeć od najbliższych osób, że nic nie potrafi i nic w życiu tej osobie nie wyjdzie. Wierząc w to, że samemu nie można osiągać sukcesów, jak można się cieszyć z sukcesów innych?

Opierając się na swoim doświadczeniu w pracy oraz obserwacji zmian ludzi zauważyłam, bardzo istotne moim zdaniem zjawisko – osoby, które szukają drogi do odbudowania swojej wewnętrznej siły i poczucia własnej wartości, zmieniają także podejście do innych. Im bardziej poznają siebie, swoje wartości, odkrywają co jest ważne dla nich samych, a nie dla ich otoczenia, tym większa jest szansa, że zaczną patrzeć na sukcesy innych w sposób budujący, tak aby się od nich uczyć. Takie rozwiązania pozwalają obserwującym popełniać mniej błędów w drodze do własnych sukcesów i doceniać pracę drugiego człowieka.

Jak polubić siebie i swoje kompleksy?

– Polubić siebie to coś, co powinien zrobić każdy z nas. Nie ma na to jednak jednego złotego środka, który każdemu może pomóc. Mamy rożne doświadczenia, podejście do życia, wartości, przekonania – każdy jest inny. Mogę natomiast podzielić się kilkoma prostymi wskazówkami, które często pozytywnie wpływają na ludzi i pomagają bardziej docenić siebie, a co za tym idzie, bardziej siebie lubić.

Warto zacząć od wypisania minimum 30 życiowych sukcesów, nawet tych najmniejszych, które dla innych mogły nie być sukcesami – ważne, abyśmy czuli, że byliśmy z siebie wówczas dumni. Wiem, może się wydawać dużo – gwarantuję, że jest to liczba, którą każdy powinien bez problemu u siebie znaleźć, zwłaszcza gdy zacznie patrzeć też na te mniejsze sukcesiki.

Następnie wypiszmy wszystko, co jesteśmy gotowi robić dla najbliższych nam osób. Weźmy pod uwagę konkretne zachowania i sytuacje, w których okazujemy im to, że są dla nas ważne. Wszystko, co tylko przychodzi do głowy, aby tylko było szczegółowo, czyli np. zamiast napisać – doceniam – napiszmy: mówię tej osobie: „świetnie Ci to wyszło”. Teraz uwaga – zacznijmy w ten sam sposób dbać o siebie – mówmy sobie sami, co w sobie lubimy, co u siebie doceniamy, co jest w nas ciekawe i oryginalne. Bez względu na to, co inni kiedykolwiek nam mówili. Czy mając przyjaciela, przejmujemy się innymi? Raczej nie, więc zacznijmy siebie tak traktować – jak najlepszych przyjaciół. Bo to właśnie sami z sobą spędzamy całe życie.

Ostatnie proste zadanie – gdziekolwiek idąc, udajmy, że jesteśmy takimi osobami, jakimi chcemy być. Pewni siebie? Radośni? Szczęśliwi? Zacznijmy iść, jak takie osoby chodzą. Zwróćmy uwagę na sposób chodzenia, postawę, ruchy, jakie wykonujemy. Jako dzieci większość z nas bawiła się w dom, gdzie udawaliśmy inne postacie. Wykorzystajmy tę zabawę, aby nasze ciało, a za nim umysł zaczął odczuwać zmianę. Regularne utrwalanie nowych schematów wpłynie na ciebie, nie tylko na sposób poruszania, ale też sposób myślenia. I wtedy wszystko zacznie się zmieniać – nikt nawet nie będzie wiedział, że akurat trenujemy coś ważnego. Przykładów zadań prowadzących, do tego, aby lubić siebie jest wiele, ale te, które wymieniłam, są najprostsze, a dają niesamowite efekty.

Kompleksów natomiast moim zdaniem lubić się nie da. Kiedy zaczynamy jednak lubić siebie, takimi jakimi jesteśmy, w pełni świadomymi swojego ciała – przestajemy mieć kompleksy: przestaje nam przeszkadzać w nas samych krzywy nos czy odstające uszy. Patrzymy wówczas na to, jak na element nas, który właściwie może nas też pozytywnie wyróżniać w tłumie. Zaczynamy nawet często lubić w nas samych to, na co kiedyś nie mogliśmy patrzeć w lustrze. Może być też tak, że właśnie ten element pozwoli nas łatwiej zapamiętać. Pamiętajmy, że bez względu na to, jacy jesteśmy, to nasz charakter i podejście do drugiego człowieka wpływa na to, w jaki sposób jesteśmy pamiętani. Przy akceptacji siebie i pozytywnym nastawieniu do świata i innych wygląd przestaje mieć znaczenie.

Czy wierzysz w tzw. solidarność jajników? Patrząc na niektóre moje znajome raczej śmiem twierdzić, że to kobieta kobiecie potrafi wyrządzić największą przykrość.

Nie. Dla mnie nie ma czegoś takiego jak solidarność jajników. Ale to prawdopodobnie dlatego, że sama mam znakomity kontakt z mężczyznami i bez problemu się z nimi od wielu lat dogaduję. Kobiety lubią analizować i szukać ukrytych znaczeń tam, gdzie ich nie ma. Także w relacji kobieta-kobieta. Kolorowanie historii i dopowiadanie swoich wizji też jest często ich charakterystyczną cechą. Podczas gdy dla mężczyzn białe jest białe, a czarne jest czarne – tego też wiele kobiet nie potrafi zrozumieć. Raz na jakiś czas miło jest spędzić czas w babskim gronie i obserwować ich zachowania.

Stwierdzenie, że to kobieta kobiecie potrafi wyrządzić największa krzywdę, w mojej opinii jest powiązane z zazdrością i sukcesami koleżanek, o którym wcześniej rozmawiałyśmy. I uważam, że to dotyczy także mężczyzn. Zwłaszcza tych pracujących w korporacji, gdzie obserwuje się zjawisko wyścigu szczurów. Słyszałam o wielu takich sytuacjach, które dotyczyły obu płci. Może być tak, że my kobiety bardziej zwracamy uwagę na przykrości ze strony innych kobiet, chociażby dlatego, że częściej o tym mówimy i bardziej analizujemy. Mężczyźni częściej preferują przeanalizować dane sytuacje w swojej głowie lub przegadać z kumplem, niż opowiadać o swoich doświadczeniach kobietom. Dlatego uważam, że nie ma co generalizować. Nasze mózgi są zbudowane w nieco różny sposób i niektórych elementów zmienić się nie da, zwłaszcza gdy wynikają z anatomii i fizjologii człowieka.

Czego życzyłabyś naszym Czytelniczkom ? 

– Przede wszystkim odwagi w podążaniu za własnym, wewnętrznym głosem, bez względu na to, co myślą i mówią nam inni. Ich zdanie wynika z ich doświadczeń, co wcale nie musi być dla nas dobre, nawet jeśli mają pozytywne intencje. Pozwólcie też sobie od czasu do czasu odpocząć od biegu codziennego życia, zatroszczyć się o siebie. Niech każda z was ma w sobie na tyle siły, aby podnosić się po każdym upadku i móc świadomie doświadczać cudu, jakim jest życie.

 

Rozmawiała: Ilona Adamska

fot. Archiwum prywatne

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: