„Karłowicz był człowiekiem renesansu”. Rozmowa z dyrektor Filharmonii Szczecińskiej im. Mieczysława Karłowicza

Filharmonia Szczecińska im. Mieczysława Karłowicza od kilku lat zajmuje się prezentowaniem oraz wydawaniem swojego patrona na płytach. Właśnie ukazało się ostatnie wydawnictwo tego cyklu – druga część „Poematów Symfonicznych”. O tym dziele oraz o procesie wydawniczym, a także częściowo o samym Karłowiczu opowiedziała mi Pani Dyrektor, Dorota Serwa.

 

 

 

MM: Utwory, które znalazły się na drugiej części „Poematów Symfonicznych” Mieczysława Karłowicza, należały do ulubionych kompozycji biografa artysty, Adolfa Chybińskiego. Natomiast wydaje mi się, że zestawienie tych dwóch poematów na płycie wynika także ze względu na wspólny wątek narracyjny?

DS: Zgadza się. Natomiast nie mieliśmy myśli przewodniej, kiedy rejestrowaliśmy pozostałe z dotychczas wydanych dzieł Karłowicza. To się odbywało z różnych kierunków. Kierowaliśmy się na przykład programem, który był częścią danego sezonu artystycznego w naszej Filharmonii, co pozwoliło na utrwalenie materiału. Po ‘inwentaryzacji’ okazało się, że zostały nam do wydania i zarejestrowania właśnie te dwa poematy. Długo robiliśmy podejścia do drugiego z nich, czyli „Epizodu na maskaradzie op. 14”. Zastanawialiśmy się, czy zgadzamy się z repryzą Grzegorza Fitelberga, który 4 lata po śmierci Karłowicza uzupełnił ten utwór. Natomiast jeśli chodzi o pierwszy utwór, czyli „Stanisław i Anna Oświecimowie”, to od niego zaczęła się praca naszego dyrektora artystycznego, Norwega Rune Bergmanna, który nie znał wcześniej twórczości patrona naszej Filharmonii. Poprowadził koncert z okazji 150. rocznicy urodzin Karłowicza, który rejestrowaliśmy w 2016 roku dla TVP Kultura. Podszedł do niego jednak z dużą wrażliwością, co zresztą widać i słychać na nagraniu. Od tego zaczęła się fascynacja Rune twórczością Karłowicza, toteż poniekąd na koniec zostawiliśmy te dwie kompozycje do nagrania i w konsekwencji – wydania ich na płycie. „Poematy Symfoniczne Vol. 2”. Wieńczą one cykl dzieł Karłowicza, nagrywanych przez Filharmonię Szczecińską i tak jak Pan słusznie zauważył – oba te utwory łączy wspólna narracja wątku nieszczęśliwej miłości.

MM: Oba poematy dzielą trzy lata. Karłowicz najpierw napisał „Stanisława i Annę Oświecimów”, a dopiero później „Epizod na maskaradzie”. Filharmonicy szczecińscy zarejestrowali oba utwory w ciągu dwóch kwietniowych dni ubiegłego roku. Czy to znaczy, że dany utwór był nagrywany jednego dnia?

DS: To się odbywało różnie. Oczywiście mamy ustalony tryb pracy, natomiast najpierw musiały zostać na nowo ograne, by jak najmniej czasu poświęcać na próby. Było to sporym wyzwaniem, bo czas, w którym rejestrowaliśmy był wciąż pandemiczny. I mimo tego, że mamy piękny budynek, okazało się, że nasza scena jest za mała na skład karłowiczowski. Specjalnie więc na potrzeby tego projektu dobudowaliśmy scenę. To spowodowało pewne perturbacje, ponieważ nasz inżynier dźwięku Moritz Bergfeld zauważył, że to zmieniło akustykę całości. Także te dwa kwietniowe dni to było samo „crème de la crème”, a samo przygotowanie tego projektu zajęło trochę więcej. Natomiast sama rejestracja była podzielona na dwie sesje każdego dnia: poranną i wieczorną. Wszystko obyło się bardzo sprawnie. Asystentka dyrygenta, Pani Maria Sydor ściśle współpracowała z inżynierem dźwięku przy interpretacji zapisów nutowych, a do tego orkiestra była bardzo skoncentrowana. Kilka części było rejestrowane setkami, więc całość odbyła się dość płynnie. Także rzeczywiście – jeden poemat był nagrywany jednego dnia.

MM: Wydaliście do tej pory kilka płyt z muzyką Karłowicza. Czy jest możliwe, by Filharmonia Szczecińska była samowystarczalna wydawniczo?

DS: Niestety nie. Nie mamy działu wydawniczego. Kompetencje pod tym względem są trochę rozproszone. Na przykład dział produkcji, który zajmuje się organizacją wydarzeń, nadzoruje również sesje nagraniowe, a następnie ich post-produkcje. Kwestie poligrafii dzielimy z promocją i na końcu pozostaje dystrybucja wydawnictw. Poza tym świat muzyczny przeniósł się do sieci, dlatego wydawanie płyt fizycznych dzisiaj ma raczej funkcję gadżetu, na który jednak my zwracamy dużą uwagę pod kątem jakości. W tym przypadku jest to dodatkowy koszt, ponieważ nasze wydawnictwa ukazują się w formacie Super Audio CD. Skoro mamy świetnie brzmiącą salę i znakomity aparat wykonawczy, to wychodzimy z założenia, że wykorzystanie tego na płycie jest wręcz wskazane. Jedynym elementem, którego nam brakuje jest wspomniana dystrybucja. Wydawnictwa, które się tym zajmują, otrzymują od nas gotowy produkt, natomiast ponieważ nie zajmują się jego realizacją od samego początku, toteż nie zawsze przykładają odpowiednią wagę do ich promocji. Udało nam się pozyskać dystrybutora, który zajmuje się naszą promocją w kanałach streamingowych, więc chcielibyśmy przełożyć to jeszcze na nośniki fizyczne – nasi odbiorcy, to często osoby, które są przyzwyczajone do takiej formy słuchania muzyki w domu.

MM: Przyznaję natomiast, że nie znalazłem informacji czy płyty z nagraniami Filharmonii Szczecińskiej ukazują się także na płytach winylowych…

DS: Dobrze, że dotknął Pan tego tematu, ponieważ takie zakusy mamy od samego początku produkcji naszych wydawnictw. I tutaj ograniczeniem jest sama płyta winylowa i jej podział na strony. Wydanie nagrań, które mieszczą się na płycie CD na płytach winylowych, jest ogromnie kosztowne – tym bardziej przy wysokiej jakości edycji i tłoczenia takich nośników. Takie możliwości dają nam jednak mniejsze formy, a więc nagrania krótsze. Przykładem niech będzie płyta „Karłowicz Recomposed.” nagrana przez Atom String Quartet, która już niebawem powinna ukazać się na winylu. To także ukłon w stronę współczesności, bowiem chcieliśmy, żeby Karłowicza podjęli się też młodzi klasycy, występujący także w mniejszych składach. ASQ jest co prawda kwartetem jazzowym, ale to klasycznie wykształceni muzycy, którzy z udziałem dodatkowego kwartetu stroikowego wspaniale zinterpretowali pieśni Karłowicza. Wracając do Pańskiego pytania – płyty winylowe są dostępne w naszym sklepiku, choć tutaj nasi odbiorcy jeszcze nie podchwycili tematu do końca.

MM: Muzyka Karłowicza ma dużo elementów pobudzających wyobraźnię i nacechowana jest wyraźną obrazowością. Myśli Pani, że gdyby żył dzisiaj, byłby wziętym kompozytorem muzyki filmowej?

DS: Karłowicz był człowiekiem renesansu. Jest jednym z najciekawszych polskich kompozytorów, który zostawił po sobie spuściznę na orkiestrę symfoniczną. Sam zresztą był promotorem polskich kompozytorów, kiedy to w ciężkich czasach zaborów optował za stworzeniem sceny polskiej. W jego życiorysie pojawiają się także wątki fotograficzne, czy fascynacje górami. Miał również – wbrew pozorom – fantastyczne pióro. Natomiast biorąc pod uwagę jego ciekawość i chłonność do różnych nowinek oraz nowoczesne podejście do procesu twórczego – oczywiście jak na tamte czasy – trudno powiedzieć, czy jego styl komponowania były podobny. Myślę, że raczej poszedłby w kierunku muzyki awangardowej, Lutosławskiego, bądź Pendereckiego. Ale tak, jego muzyka jest bardzo filmowa. Rune Bergmann, prezentując Karłowicza na koncertach w Stanach Zjednoczonych, mówił o zaskoczeniu Amerykanów jego twórczością, którzy łączyli go wręcz z hollywoodzkimi kompozytorami muzyki filmowej. Także myślę, że gdyby Karłowicz urodził się w XX wieku, poszedłby w stronę mocnej awangardy, ale jednocześnie sądzę, że nurt muzyki filmowej również mógłby go wciągnąć.

MM: Wiem, że szykują Państwo box ze wszystkimi dotychczas nagranymi przez Filharmonię Szczecińską płytami z muzyką Karłowicza. Czy wiadomo już, kiedy on się ukaże?

DS: Tak, nad boxem intensywnie pracujemy. Chcemy, by ukazał się pod koniec roku jako podsumowanie całego cyklu tych wydawnictw. W przyszłym roku obchodzimy natomiast 70-lecie powołania instytucji Filharmonii Szczecińskiej oraz uzyskania patronatu, a z drugiej strony – będziemy obchodzili 75-lecie działalności naszej Orkiestry, więc ten box też będzie z tym niejako powiązany.

Rozmawiał: Maciej Majewski

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: