Pracując na co dzień z ludźmi, podejmując często trudne rozmowy, w których najczęściej dominuje temat miłości i wnikliwie obserwując, jak zmienia się świat wokół mnie, dostrzegam załamanie się wartości miłości, która dla każdego z nas jest jednym z fundamentów egzystencji. Śmiało mogę to stwierdzić, bo kto nie pragnie być kochanym? Kto z nas nie cierpi, gdy czuje się odrzucony? Kto z nas nie chce być po prostu szczęśliwy?
Pierwsza miłość
Właśnie to szczęście, różnie interpretowane przez każdego z nas jest wyznacznikiem miłości do siebie. Jest to pierwsza miłość z jaką człowiek się rodzi i która powinna towarzyszyć mu aż do śmierci. Wraz z nią pojawia się miłość do rodziców, szczególnie matki. Życie to dar, który powinniśmy najbardziej doceniać, chronić i wykorzystywać do czynienia dobra. Niestety, coraz mniej ludzi kocha siebie samego. Widać to m.in. w zjawisku wykorzystania przez innych, przepracowania, zaniedbywania własnych potrzeb i utraceniu wartości. Miłość do siebie najłatwiej utracić, ale i szybko można odzyskać. W dzisiejszym, konsumpcjonistycznym świecie można się w chwilę zatracić na rzecz pozornie ważniejszych aspektów, oddając miłość do samego siebie. A wystarczy tylko wyznaczyć innym własne granice, pozwolić sobie na błędy i pomyłki, rozpieszczać i nagradzać siebie, dbać o swoją godność, a także wymagać od innych szacunku do siebie.
A jak to jest z miłością do drugiego człowieka?
Zgodnie z filarami wiary katolickiej, dominującej w naszym kraju powinniśmy kochać bliźniego, jak siebie samego, a więc głęboko miłować, szczerze wybaczać i chętnie mu pomagać. Zgodnie z głównym przesłaniem religii chrześcijańskiej, jeśli ktoś cię skrzywdzi nawet wielokrotnie, okaż mu miłość. Za wszystko co otrzymujesz, odpłacaj się dobrem. A co widzimy w naszej najbliższej przestrzeni? Hejt, agresję fizyczną, zdradę, kradzieże, chciwość. Choć znaczna część osób krzywdzących bliźniego deklaruje, że jest głęboko wierzącymi katolikami, to nijak mają się te praktyki do nauk Jezusa Chrystusa.
A co dzieje się w partnerstwie?
Jak podaje Główny Urząd Statystyczny w ostatnich dwóch dekadach aż 30 % wszystkich rozpadów małżeństw spowodowanych było rozwodem. Natomiast, w latach 80. i 90. ubiegłego wieku małżeństwa rozpadały się orzeczeniem sądu w 20% przypadków. Od początku XXI wieku rozwiązanie małżeństw przez sąd nastąpiło w liczbie ok. 66 tys. rocznie, gdzie kilka dekad wcześniej rozwodem zakończyły się małżeństwa w przypadkach ok. 35-40 tys. rocznie. Są to liczby bardzo niepokojące i skłaniające do zastanawiania się nad tym, co dzieje się współcześnie z miłością? Co warto podkreślić, drugą najczęstszą przyczyną rozwodów, zaraz po niezgodności charakterów jest niedochowanie wierności małżeńskiej, a więc potocznie zwana – zdrada lub trwały związek uczuciowy z inną osobą. Oznacza to, że niemal 1/4 wszystkich rozwodów mogłaby zostać uniknięta.
Dlaczego jednak nie unikamy rozwodów, a wręcz przeciwnie – z wyjątkową lekkością i łatwością decydujemy się na pożegnanie? Niestety, ludzie stali się zbyt wygodni, a życie chcą przeżywać łatwo i bezproblemowo. Trzeba sobie zdać sprawę, że nie chce nam się rozwiązywać problemów, gdyż lenistwo bierze górę, obok dumy, która nie pozwala wyciągnąć ręki na zgodę oraz pożądania kuszącego obietnicą wysoko seksualnymi doznaniami. W zachowaniu wierności partnerskiej i dotrzymaniu obietnicy małżeńskiej utrudniają atrakcje cyfrowe. Szereg możliwości nawiązywania nowych znajomości sprawia, że chwilowe niezadowolenie z życia partnerskiego równoważone jest satysfakcją i dowartościowaniem się nawiązywanymi kontaktami w Internecie. Bo przecież nic tak nie poprawi samopoczucia niezauważanego przez żonę mężczyznę, jak chwilę temu poznana atrakcyjna i otwarta kobieta. Jeśli żona jest zmęczona lub po prostu chwilowo zła na męża, to wiadomo, że nie będzie miała ochoty komplementować swojego partnera. Jednak, jeśli on wejdzie na pierwszy znaleziony w sieci portal randkowy, to szybko znajdzie się ktoś, kto zaopiekuje się jego zaniedbanym ego, bez złości i interesowności. Kto by nie skorzystał z takiej darmowej i szybkiej „terapii”? Tylko głupi, ale ten głupi tak naprawdę jest mądry. On wygrywa już z chwilą podjęcie walki z trudnym przeciwnikiem, jakim są pokusy i okazje do nielojalności, które dzisiaj wręcz same wchodzą do związku. Często nie trzeba specjalnie szukać, bo metaforycznie okazje do zdrady wchodzą do związku. Można je zauważyć i bez wzruszenia ominąć. Do tego jednak jest potrzebna miłość – pielęgnowana, szanowana i doceniana.
A miłość do przyrody?
Miłość do zwierząt dzisiaj również odbiega od tej, którą doświadczały nasze babki i prababki. W ubiegłym wieku na obszarach wiejskich można było zauważyć, że zwierzęta gospodarcze mają dla swoich właścicieli status członka rodziny. Biegające po gospodarstwie kury i kaczki były tak samo kochane, jak dzieci, czy wnuki. A dziś? Zdecydowanie za dużo i z większą ochotą, a nawet przyzwoleniem te zwierzęta zjadamy. Wysoko rozwinięty konsumpcjonizm spowodował, że życie zwierząt stało się mniej ważne od potrzeb, których człowiek mógłby się z łatwością pozbyć. Pomijam już fakt, że nasze społeczeństwo stało się żarłocznym, niestety kosztem zwierząt. Ale nie tylko … cierpi na tym cała natura: roślinność, atmosfera, hydrosfera, klimat. Nasuwa się więc pytanie: co dzieje się z miłością do przyrody? Dlaczego naturę kochamy mniej, niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu?
Wraz z wejściem Polski w struktury Unii Europejskiej, nasz kraj przyjął politykę ekologiczną zalecaną przez Unię, realizując szereg programów ochrony natury oraz właściwego, tj. racjonalnego wykorzystania zasobów przyrodniczych. Wiele kampanii ekologicznych i humanitarnych alarmuje, aby ludzie zaczęli żyć ekologicznie z miłością do siebie i wszystkiego co ich otacza. To nieprawda, że nagle, nie wiadomo dlaczego życie „eco” stało się modne. Życie „eco” stało się potrzebne, aby nasz gatunek przetrwał, bo inne dłużej sobie poradzą. Wraz z kapitalizmem w Polsce zaczęliśmy produkować więcej odpadów, rozwój zagranicznych sieci marketów i restauracji doprowadził nas do obżarstwa, a upadek granic terytorialnych i swoboda przepływu towarów sprawiły, że podróżujemy już samolotami nawet na krótkich odcinkach geograficznych, nie zastanawiając się, ile litrów paliwa spala powietrzny środek transportu.
A to wszystko z chciwości. Z chciwości palimy w piecach śmieciami, zatruwając powietrze; z chciwości jemy więcej zabijając zwierzęta; z chciwości produkujemy więcej wycinając drzewa i z chciwości zdradzamy niszcząc trwałe związki.
Joanna Czerny
tarocistka, numerolog, autorka i wydawca jedynej na świecie talii kart tarota dla niewidomych