Jesteśmy muzykami ulegającymi emocjom, lubiącymi przekraczanie pewnych emocjonalnych granic

Tango przeszło ogromną rewolucję od swoich początków w latach dwudziestych poprzedniego wieku aż do dnia dzisiejszego. A jak postrzegane jest obecnie? Kwartet Cup Of Time postanowił zmierzyć się z kilkoma klasycznymi tematami tego gatunku, zinterpretować je po swojemu i zarejestrować całość na płycie „Modern Tangos”. A o jej zawartości opowiedziała mi skrzypaczka Agnieszka Cypryk.

 

 

 

 

MM: Kompozytorzy klasyczni rzadko uznawali tanga za odrębne kompozycje. Wy natomiast na “Modern Tangos” wręcz przeciwnie – uwypukliliście je, interpretując je po swojemu. Mam wrażenie, że stworzyliście tym samym własne odrębne dzieło, które brzmi niemalże w całości jak wielowątkowa opera. Takie było odgórne założenie?

AC: Tak sądzę. Chcieliśmy tango potraktować inaczej, niestereotypowo. Wyłuskać niejako z większej całości, przearanżować, dointerpretować, doimprowizować, gdyż tak właśnie traktujemy materiał muzyczny. Ciekawe było dla nas porównanie różnych wizji, odrębnego podejścia do tematu tanga u poważnych kompozytorów awangardowej muzyki klasycznej. Te fragmenty większej całości, to rodzaj pastiszu. Mieliśmy pomysł na zbudowanie jednorodnej koncepcji płyty, polegającej na aranżacji na nasz skład  krótkich utworów o charakterze tanga i skontrastowaniu ich na płycie….

MM: Słychać sporą różnorodność. Na przykład Tango ze suity “Pięć Etiud Jazzowych” na fortepian (cześć IV) brzmi z początku przeraźliwie smutno.

AC: Jeśli tak to jest odbierane, to chyba dobrze. Właśnie o różnorodność, kolory, wielowymiarowość, różne nastroje i barwy nam chodziło. Każdy z tych utworów zafascynował nas czymś innym. Te utwory są całkowicie różne i w tym chyba tkwi ich siła. Jesteśmy muzykami ulegającymi emocjom, lubiącymi przekraczanie pewnych emocjonalnych granic. Tworzymy materiał na ogół dopiero w studiu. Ścierają się w dobrym tego słowa znaczeniu nasze temperamenty osobowościowe i muzyczne. Stąd może taki efekt na płycie. A to tango autorstwa Erwina Schulhoffa – kompozytora europejskiego, zafascynowanego jazzem. Ono jest smutne i takim go zostawiliśmy, zmieniając brzmienie, koloryt. Przed II wojną światową tango było uważane za muzykę jazzową. Schulhoff umieszczał je w zbiorach o tytułach jazzowych. Bardzo lubię ten utwór.

MM: Wyczuwalne są też inklinacje swingowe. I nie chodzi tylko o “Las Vegas Tango” Gila Evansa, ale także o Tango z “Loli”, które po prostu płynie.

AC: Dziękuję w imieniu Cup Of Time – to miłe. Jesteśmy zespołem z pogranicza jazzu i klasyki. Reprezentujemy tzw. trzeci nurt. Poszukujemy nieoczywistego, naszego repertuaru. To, że w zespole grają też muzycy jazzowi, ma zapewne wpływ na nasze brzmienie, artykulację. Stąd być może ten swing. Zarówno tango, jak i jazz mają odniesienie do tańca. Muzyka na płycie poprzez ruch i powtarzalność w wiolonczeli, jest w pewnym sensie taneczna, chociaż z założenia ma służyć do słuchania. Ja słyszę tam np. pewną transowość, taneczność i rytmikę. Mam nadzieję, że każdy uważny słuchacz, odkryje w naszej propozycji coś innego, własnego. O taki emocjonalny odbiór nam chodzi.

MM: Wybraliście utwory głownie kompozytorów europejskich, a tylko jeden – odstający słusznie od pozostałych – kompozytora argentyńskiego. Dlaczego?

AC: Skoro zdecydowaliśmy się na klasykę, to w XX wieku liczyła się w tym przypadku głównie muzyka europejska. Ginastera, to Argentyńczyk, ale przecież wykształcony w Paryżu. Świetnie czuł tango, ale komponował głównie dla publiczności europejskiej. To bardzo nieostre kryterium – mieli być klasycy, a to ówcześnie muzyka europejska wiodła prym. Na płycie jest też tango Gila Evansa, amerykańskiego aranżera i kompozytora! Ten jazzowy temat oparty jest tylko na dwóch funkcjach harmonicznych, jego forma bazuje na bluesie, zaś rytm na tangu. To swoista perełka na płycie. Jest też tango Ryszarda Borowskiego – naszego aranżera, kompozytora, flecisty. Jak widać, nie było to oczywiste kryterium przy doborze materiału.

MM: No właśnie. Tango Ryszarda brzmi najbardziej ‘współcześnie’. Napisał je specjalnie z myślą o tej płycie?

AC: Tak. “Tango Napięć” jak przewrotnie zatytułował je Ryszard, utrzymane jest w stałym pulsie na 5/4, liczy się na 5, a mimo to… pozostaje tangiem. Utwór powstał specjalnie na potrzeby tej płyty. Mamy w zespole taką praktykę, że Krzysztof Lenczowski i Ryszard Borowski dopełniają repertuar dla zespołu swoimi kompozycjami, pasującymi do tematu wybranego. A oryginalnego repertuaru, napisanego na taki skład jak nasz prawie nie ma. I o to nam chodziło, zakładając ponad 10 lat temu Cup Of Time – żeby grać własną, autorską lub aranżowaną muzykę… Jesteśmy kwartetem, złożonym z czterech wyrazistych, mocnych osobowości – tak w rozumieniu muzycznym, jak i ludzkim. Mamy lidera, ale na próbach każdy ma coś do powiedzenia – dyskutujemy, poszukujemy… Lubimy ze sobą grać, ale też przebywać. Poprzez charakterystyczny skład: flet, skrzypce, akordeon i wiolonczela, osiągamy inne, nasycone harmonią brzmienie. Gramy albo muzykę autorską, albo ciekawe aranżacje utworów, które nas zainspirowały. Nasza pierwsza płyta z utworami Namysłowskiego, była jazzem wykonanym klasycznie, a z kolei w utworach pozostałych, też  kolegów z zespołu, improwizację dodał sam Zbigniew Namysłowski. Natomiast wracając do Ryszarda Borowskiego – wyłącznie jego kompozycje znajdują się na dwóch naszych wcześniejszych płytach wcześniejszych: “Haiku” i “Baroque Revisited”.

MM: Braliście na warsztat jeszcze jakieś kompozycje z myślą o tej płycie?

AC: Wiesz, jak urodził się pomysł na płytę, braliśmy pod uwagę jeszcze jakieś tanga, które drogą naturalnej selekcji uległy eliminacji. Myślę tu np. o jeszcze jednym, krótkim tangu Strawińskiego z “Historii żołnierza” z 1918 roku, utrzymanym w metrum 2/4, czy utworze Erica Satie, francuskiego kompozytora. Zastanawialiśmy się też chwilę nad użyciem tanga Wojciecha Kilara z filmu “Salto”. Na koncertach grywamy też często tango Krzysztofa Lenczowskiego/Zbiegniewa Namysłowskiego, czy Gardela, ponieważ ta forma cieszy się dużym uznaniem u publiczności. Podjęliśmy tę tematykę na naszej najnowszej płycie.

MM: Ostatni koncert zagraliście zdaje się w grudniu. Planujecie zagrać ten materiał na żywo w najbliższym czasie?

AC: Tak, rzeczywiście – graliśmy w grudniu koncert na żywo, ale bez udziału publiczności i online na wspaniałym festiwalu w Stawisku. Oczywiście, planujemy grać materiał z płyty na żywo. Mało tego -marzymy o tym! Jesteśmy zespołem, który realizuje się na scenie, rozkwita przy publiczności… Niestety sytuacja pandemiczna, która nas tak zamknęła i ograniczyła, wpływa fatalnie na kondycje psychiczną muzyków koncertujących. Jest to bardzo trudny czas dla zespołu. Pozostajemy oczywiście w miłym kontakcie, myślimy o nowych wyzwaniach, ale bardzo brakuje nam normalnego, muzycznego życia. Mam nadzieję, że już niedługo będziemy mogli zapowiedzieć koncerty z materiałem z płyty „Modern Tangos”.

Rozmawiał:  Maciej Majewski

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: