Fetysz we wsi

– Nie rozumiem, dlaczego wszyscy uparli się mówić, że to ja jestem kontrowersyjny, skandaliczny, wulgarny, że mam tupet, a nikt nie mówi, że to czasy, w których żyjemy są kontrowersyjne, skandaliczne i wulgarne, a ja je po prostu bez tupetu opisuje. – mówi w rozmowie z Imperium Kobiet Bartek Fetysz.

 

Napisałeś książkę “Obudziłem się trochę podły”. Obudziłeś się któregoś dnia “na wnerwie” i uznałeś, że dobrze, aby świat usłyszał co nieco na swój temat? Pytam, ponieważ w książce, podobnie jak w swoich felietonach, obrywają gwiazdy show biznesu, Kościół Katolicki, a nawet dziennikarze.

– Nie miałem tej książki w planach. W sierpniu, albo we wrześniu, tego roku zgłosiło się do mnie szczecińskie wydawnictwo Chatulim i zaproponowało wydanie zbioru moich felietonów. Krótki strzał. A życie jest jak tenis – albo odbijasz piłkę albo jesteś out. Ja zawsze podejmuję wyzwanie, lubię się mierzyć sam ze sobą, chociaż nie jest to łatwe. Książka powstała w dwa miesiące. Nie piszę, jak to mówisz na “wnerwie”. Piszę raczej sfrustrowany tym, co dzieje się dookoła, a potem czytam o sobie, że jestem frustratem. Jeśli ta rzeczywistość nie jest dla kogoś, kto pracuje w mediach frustrująca i jest powodem do radości to mogę być frustratem. To lepsze niż bycie milczącym dzbanem, dającym przyzwolenie na powolne odzieranie nas na żywca z wolności i kultury.

A propos dziennikarzy: uważasz, że dlaczego inni dziennikarze nie piszą o pewnych rzeczach, o których Ty piszesz?

– O jakich dziennikarzach mówisz? O tych z portali plotkarskich? To nie dziennikarstwo tylko komentowanie życia publicznego i nie wymaga specjalnego talentu. Każdy może to robić. Żadna sztuka. To tak jakby twierdzić, że do tworzenia internetowych memów potrzebna jest matura i wyższy poziom świadomości. Wystarczy kilka krzeseł, kamera i voila, grono ekspertów gotowe. Gdyby siedzieli tam eksperci w jakiś dziedzinach to kreowaliby opinie. Ci, którzy zaś tam często siedzą nie kreują nic, próbują wykreować siebie – swój własny wizerunek i rozpoznawalność. Dziennikarstwo to umiejętność opowiadania historii, grzebania w jakimś temacie, dzika pasja, a potem przedstawienie tej pasji tak, że jako widz wchodzisz w ten świat i chcesz zgłębiać go dalej. Plotkowanie to pieprzenie o rzeczach nieistotnych, aby zabić czas i wszyscy je uprawiamy. Czy zatem wszyscy jesteśmy dziennikarzami? Celebryci odpowiadają na zaczepki i uśmiechy tych “prezenterów”, bo bez tych “wywiadów” nic nie wnoszących do życia publicznego by nie istnieli. Ale jeśli ktoś nie ma na koncie sukcesów, ani talentu to trzeba mu ten talent wymyślić. I stad się biorą sexy mamy, Influencerki albo siostry karpie. Najnowszy trend w polskiej telewizji to “pomagajmy kobietom”. Uczeszemy, ubierzemy, wypełnimy zmarszczki, problemy rozwiązane. Teraz jesteś piękna, odkryłaś swoją kobiecość, możesz wrócić do męża alkoholika po kolejny wpierdol, za to w nowej garsonce. Kiedyś był taki program “Wybacz Mi” – teraz “Wybacz Mi” jest w każdej stacji na każdej kanapie – od fryzjera po stylistkę. Jak nie ma łzawej historii to program się w Polsce nie przyjmie. Musi być żałoba za kołnierzem i pod paznokciem to wtedy od razu jest Tap Madl i Rolnik Szuka Żony. Gdyby ktoś bez ckliwej historii przyszedł do jakiegokolwiek programu to natychmiast by z niego wyleciał – bo skoro tyle ma już szczęścia w życiu to nie zasługuje na więcej. Większość mediów plotkarskich w Polsce to wielka bieda – ludziom płaci się w kokosankach, stażystom często wcale, na nic nie ma budżetu, a nagle pod koniec roku bale, nagrody, cała defilada sponsorów. Zamiast płacić dziennikarzom lepiej dać darmowego żarcia kilku znanym mordom i jeszcze zapłacić im za przyjście, aby uświetniły imprezę i podkreśliły jej rangę. Ludzie zaś oglądają i wydaje im się, że to jakiś splendor. Pff, zwykłe piwniczne harce.

Podczas licytacji z okazji XVIII edycji Charytatywnego Balu Dziennikarzy, została wylicytowana sukienka Łukasza Jemioła za 24 tys. zł. Przez prawie rok projektant nie wywiązywał się z umowy i nie zaprojektował i nie oddał sukienki, za którą mu zapłacono. Ty napisałeś dosadnie o tej sytuacji, podczas gdy inni dziennikarze niby coś powiedzieli, ale nieśmiało, byleby nikogo nie urazić i nie narazić się. Dlaczego dziennikarze milczą w tej, czy w innych sytuacjach?

– Licytującą okazała się moja Czytelniczka. Opowiedziała mi o zajściu we wrześniu. Aukcja miała miejsce w lutym. Byłem pierwszym, który napisał o tej historii. Uważam bowiem, że takie zachowania powinny być piętnowane. Dlaczego zmiata się je pod dywan? Nie wiem. Polski show biznes to barter – ja Tobie ubrania, Ty mnie reklamę. Rączka rączkę myje. A ja uważam, że takie sprawy powinno się nagłaśniać. Dziwne, że od lutego projektant nie znalazł czasu na spotkanie z Licytującą, a kiedy tylko napisałem o tym na swoim FB prawie natychmiast się ze mną skontaktował skory do wyjaśnień i pytał czy może zadzwonić. Chciał mi zaoferować darmowe dresy? Nie wiem, ale ja dresów nie noszę. Temat podchwyciły tylko Kozaczek, WP i Super Express, a gdzie cała reszta? Część pisała wprost: Słuchaj, my o tym nie napiszemy, bo Łukasz zaprasza nas na pokazy, gdzie robimy wywiady, a my z tego żyjemy. Cool. Szanuję szczerość. Pudelek nie napisał o tym wcale, a to przecież skandal i gdyby odkrył to jakiś ich redakcyjny dziennikarz tak żądny skandali i braku majtek na ściankach to by trąbili o tym przez tydzień. No ale mnie się tam nie lubi, jestem autorem wyklętym, jak to pisali niektórzy pod moimi postami: “Ciszej nad tą trumną”. Albo “Nie tykaj, rynek i tak zweryfikuje”. Kiedy pisałem dla WP Kobieta cytowali jednak prawie każdy mój wywiad – chociażby te z Iloną Łepkowską, Cleo, Mandaryną – bo były klikane. Myślisz, że kiedykolwiek podpisali mnie z imienia i nazwiska? Nie, bo przecież nie będą tej trumny promować, ale zarabiać już na jej pracy im nie przeszkadzało. Taka arytmetyka.

Podobna sytuacja miała zresztą miejsce przy Rafalali: gdy nastolatka została pobita, zwyzywana i oblana kawą przez Rafalalę, media, które zazwyczaj interesują się sensacją i krytykują tego rodzaju zachowania, i tu przemilczały tę sytuację, ale Ty powiedziałeś Rafalali, co uważasz o tym zachowaniu.

– Powiem więcej – zadzwoniłem do Rafalali przed publikacją tego tekstu i powiedziałem wprost co napiszę. Zresztą pytałem co sama ma do powiedzenia. Zadzwoniłem po komentarz również do tych zazwyczaj najgłośniej krzyczących, broniących środowisk LGBTQ, którzy pierwsi zarzucają innym homofobię. Co usłyszałem? Szum w myślach. Nie mamy nic do powiedzenia. Nagle środowiskowe niemowy. Zbyto mnie milczeniem, a moje maile pozostały bez odpowiedzi. Temat w mediach plotkarskich oczywiście pominięto. Używanie miały tylko dzienniki prawicowe, skąd wylało się na homoseksualistów i transseksualistów tyle szamba, że czuć je było jak smog w powietrzu. Wsparcie? Dziennikarski support? Taaa, w marzeniach.

Zatem uważasz, że polski show-biznes to taka „bida 500+”? Buty od modnego projektanta, z których siano wystaje?

– Jak się pożycza, a nie kupuje to wiele z takich butów wystaje.

Ilona Łepkowska powiedziała o Tobie: “Jak ja chciałabym mieć takie pióro i tyle odwagi”. Twoja książka jest mocna, nie ma co ukrywać, a Twoje felietony jeszcze mocniejsze, jedziesz bez trzymanki. Zresztą – skoro już cytujemy – Manuela Gretkowska powiedziała: “Czytajcie Fetysza, czasem jedzie po bandzie, ale takie bandyckie czasy”. Skąd w Tobie tyle tupetu w pisaniu?

Nie rozumiem, dlaczego wszyscy uparli się mówić, że to ja jestem kontrowersyjny, skandaliczny, wulgarny, że mam tupet, a nikt nie mówi, że to czasy, w których żyjemy są kontrowersyjne, skandaliczne i wulgarne, a ja je po prostu bez tupetu opisuje. Używam też języka polskiego, takiego jakim posługuje się większość ulicy. Nie sile się na poezję wypowiedzi, bo dzisiaj poezji 90% społeczeństwa nie rozumie.

Ale mówisz, co myślisz, nie bojąc się, że nie dostaniesz tych kokosanek, o których mówisz, lub przyjaźni od projektanta.

– Ale ja przyjaźnię się z kilkoma projektantami i im bardzo kibicuje. W Polsce jest masa zdolnych ludzi z sukcesami na międzynarodowej arenie. Wystarczy wspomnieć Katarzynę Konieczkę – jej projekty są na zdjęciach samego Davida LaChapelle. Styliści Gagi zerżnęli od niej całą kolekcję. Przecież to jest najwyższa liga, ciężki kaliber talentu. Z naszego podwórka bardzo lubię Monikę Ptaszek, Konrada Parola, Haratyka, Tomka Ossolińskiego, Pilawskiego, Synthetic, cenię sobie Natalię Jaroszewską, szkoda, że nie robi nic dla mężczyzn. Poza tym ja nie mieszkam w Polsce więc te kokosanki mi latają koło kokosa…

Są osoby w Polsce, które nauczyłbyś tej odwagi w pisaniu?

– Pisanie jest jak kultura – nie można się go nauczyć. Można opanować, wyćwiczyć, poznać pewne zasady. To talent do opowiadania historii i albo go masz, albo nie masz. Ja, połowę tych redaktorów w ogóle bym zwolnił. To oni kreują dzisiejszy świat, mają na sobie odpowiedzialność, a uciekają od niej, mówiąc, że Czytelnicy tego chcą, że to się klika. Czytelnicy chcą tego, do czego się ich przyzwyczaiło. Za zalew celebryckiego i napompowanego wypełniaczami szamba nie obwiniam Czytelników tylko naczelnych. Przy jakiejś internetowej wymianie słownej jedna z tych naczelnych powiedziała mi, że ona i jej zespół nie promują patologii. Oplułem ekran ze śmiechu. A dzięki komu ludzie wiedzą, kto to jest Deynn & Majewski, Andżelika Mucha, Stifler czy inny Trybson? Co oni takiego wybitnego osiągnęli, żeby poświęcać im w ogóle jakąś uwagę i zapraszać na salony? Kiedyś na salonach promowało się kulturę wyższą, dzisiaj buractwo.

Swoim tekstem o “rozpładniaczach”, w którym krytykowałeś polskie WAGsy, zdenerwowałeś kilku dziennikarzy. Niektórzy zarzucili Ci przekroczenie granicy. Zgadzasz się z tym? Uważasz, że pewnych granic nie ma, czy nawet Fetysz wie, gdzie powiedzieć “stop”?

– Nazwałem rzeczy po imieniu. Większość partnerek piłkarzy to blogerki modowe, którym tamci sponsorują wycieczki, nagrywanie płyt i drogie torebki. Czy ktokolwiek słyszał o chociaż jednej z nich, zanim poślubiła piłkarza? Miały przed tym zasoby na takie wystawne życie? Chyba tylko Ania Lewandowska miała na swoim koncie sukcesy, a dzisiaj się na nią cały czas pluje, bo wciąż się rozwija i coś robi. Połowa z nich to typowe pasożyty żyjące w symbiozie z kartą kredytową męża. Takie z nich “niezależne kobiety”. To żaden szowinizm, to fakt. Szkoda, że te obrończynie kobiet milkną, kiedy ich własne portale zarzucają na przykład Weronice Rosati “brak klasy”, kiedy ta nazywa swojego obecnie eks partnera dzieciorobem, albo do dyskusji zaprasza innego blogera, który o Madonnie pisze per “stara rura”. Wystarczy poczytać tam teksty o innych kobietach – te zawsze są poniżane. Wyjaśnij mi proszę, dlaczego ci dziennikarze zawsze szydzą z ludzi, którym coś w życiu się udało? Czy kiedykolwiek trafiłaś na pozytywny tekst chociażby na Pudelku, o który pytasz? Jeśli ktoś odnosi sukces, trzeba go opluć, wywlec mu z przeszłości jakiegoś syfa, wypomnieć błędy, a jak do tego jest z kraju, to od razu zamienić w kamień. Jesteśmy narodem zazdrosnym i zawistnym. Nie umiemy się cieszyć z czyjegoś sukcesu, a przede wszystkim nie chcemy. Dlaczego dziennikarze milczą i kreują ameby? Bo im się to opłaca. Zacofanie emocjonalne zatacza coraz większe kręgi. Dzisiaj nie ma już obciachu przyznać się, że się nie czyta książek, nie chodzi do kina czy teatru, albo nie ma się hobby. Dzisiaj hobby to Internet, Facebook i kurs walenia selfie. Po co promować kogoś inteligentnego? Przegada, może zawstydzi brakiem wiedzy przed kamerą – a jak masz przed sobą równego siebie, mentalną szesnastolatkę uwiezioną w ciele trzydziestoletniej blogerki  – to sobie pogadasz. „Aaaaaa, beeee, yyyyyy, kanapka”. Nie zastanawiało Cię nigdy, dlaczego ci “prezenterzy” tak ochoczo lecą z tym mikrofonem do jakichś idiotek z Warsaw Shore, do Królowych Życia, a nikt na przykład nie uderza do Grażyny Torbickiej albo Małgorzaty Domagalik? Bo nie mieliby z nimi o czym rozmawiać. Torbicka i Domagalik to klasa i inteligencja – o co taki podmiot kulturalny miałaby je pytać? Ile kosztuje ich sukienka i kto ją zaprojektował? No to by sobie porozmawiali…

W książce w rozdziale “Dziwka” też poruszyłeś temat podwójnej moralności i hipokryzji. O tym, jak media – mówiąc kolokwialnie – gnoją, poniżają kobiety za ich zachowania w kwestii seksualności.

O równouprawnieniu tylko się mówi. Ono nie istnieje. Zatyka się kobietom gęby jakimiś przeterminowanymi konwenansami owiniętymi w sreberka, ale ich sytuacja wcale się nie zmienia, nadal nie mają dużo do powiedzenia. Przykład? Skoro jesteście takie wolne to spróbujcie zrobić sobie aborcje po gwałcie w kraju. Dlaczego na świecie damskie sutki są nielegalne – wystarczy wejść na Instagram – co drugi Adonis rozebrany prezentuje napięte cycki, a jak kobieta pokaże sutek to od razu ban. Czy gdyby wyciąć męski sutek i nakleić na kobiece piersi to nie byłoby skandalu czy tam zgorszenia? Naprawdę tego nie rozumiem. Zastanawia mnie też pewne podejście do sprawy gwałtów i przemocy domowej. Kiedy kobieta zostanie zgwałcona, albo pobita, to mówi się, że sama tego chciała, prowokowała, że to jej wina. Nigdy nie słyszałem o tym, aby to ofiara była winna przemocy. No ale w naszym kraju sam śp. Lepper twierdził przecież, że nie można zgwałcić prostytutki. Co mnie zastanawia to stanowisko ludzi w odwrotnym kontekście – kiedy to kobieta znęca się nad mężczyzną albo dopuszcza na nim gwałtu. Wtedy mówi się, że to niemożliwe i w ogóle wyklucza. Czy to jest sprawiedliwe, skoro już jesteśmy przy podwójnych standardach?  Wszystko na ten temat napisałem w książce – zachęcam do lektury.

Podwójne standardy i równouprawnienie: teraz również obrywa się Weronice Rosati za jej decyzję życiową. Uważasz, że słusznie aktorka zostaje skrytykowana? Ilona Łepkowska także ją skrytykowała.

– Każdy jej związek kończy się medialną katastrofą. Proszę pamiętać, że każda historia ma trzy wersje – moją wersję, Twoją wersję i tę prawdziwą. Nie słyszałem jeszcze o rozpadzie związku tylko z winy jednej osoby. Ludzie się rozchodzą, bo jest im ze sobą źle. Weronika niech nie udaje zaskoczenia takim obrotem sprawy. U jej boku zawsze ktoś starszy i wpływowy. Nie oceniam. Nie znam kulis – wypowiadam się tylko na podstawie wywiadów i historii w prasie. Z Żuławskim poszła medialnie do sądu, bo stwierdziła, że bohaterka jego “Nocnika”, Esterka, o której napisał “to szmata, w którą spuszczają się hollywoodzkie ch…” jest wzorowana na niej. Wyobrażasz sobie, co się działo tam na sali? Bo ona przecież musiała udowodnić, że to jest o niej… Prawdą jest, że kobiety mają ciężej.

Hola, hola, bo zaraz ktoś Cię oskarży o atakowanie kobiet, a przecież wiemy, że Ty ich bronisz i ich praw. Wystarczy poczytać – przede wszystkim – rozdział „Dziwka”, w którym o tym mówisz.

– Błagam! Gdzie ja niby atakuję kobiety? Kobiety same wzajemnie się w tym kraju atakują i atakowane są przez każdy urząd państwowy. Wystarczy spojrzeć na przeciętną rozwódkę, tak zwaną panią domu, która poświeciła się dla domu i męża: dostaje w sądzie jakieś ochłapy, bo przecież wychowywanie dzieci, sprzątanie i gotowanie to jej obowiązek, bankowo hobby. Czego oczekiwała, jak za mąż wychodziła, że to on będzie sprzątać i prać, a ona będzie robić karierę? Polska wieje sandałem. Podręcznikowe yaba-daba-doo. Z drugiej strony, wracając chociażby do Weroniki – czy niektóre kobiety są ślepe? Wzięła sobie dziecioroba, a teraz gorzkie żale. I pretensje, że spływa na nią krytyka. Jest pewna zasada: dopóki dupę trzymasz we własnej alkowie, to nikt o niej nie dyskutuje. Ona ze swojego życia zrobiła zaś manifestację narodową i chciała stanąć chyba na czele samotnych matek, a tu zamiast wiwatów poleciały kamienie. Bo co taka dziewczyna z rodowodem z bogatej rodziny, która sobie lata między Polską a Stanami na zawołanie, może wiedzieć o sytuacji samotnych matek w kraju? One na miesiąc mają często tyle, ile kosztuje jej bilet do Stanów w jedną stronę zatem oczywiste było, że wodzirejki raczej w niej nie zobaczą…

Mówisz o zaściankowej mentalności naszych rodaków, między innymi dlatego wyemigrowałeś… Uciekłeś z kraju! Ten temat też poruszasz w “Obudziłem się…”. Co najbardziej Ciebie z niego wypchnęło?

– Ileż ja się o tym już nasłuchałem! Uciekłem z kraju i jestem zdradziecką mordą. Nie radziłem sobie w Polsce, więc musiałem uciekać na Zachód i teraz nie mam żadnych praw, aby mówić, co się dzieje w kraju, bo w nim nie płacę podatków. Owszem, płacę, bo z każdego lichego wynagrodzenia za teksty są mi odciągane. Nikt mnie nie wyganiał, nikt nie zmuszał, chciałem to wyjechałem. Żyjemy w wolnej Europie, można jeździć, a jako że ja głodny jestem życia, to się spakowałem i wyjechałem. I zaczynam wszystko od nowa. Na emigracji jestem osiem lat, co oznacza, że tam mam lat osiem, bo wszystko sprzed wyjazdu się nie liczy. Emigracja wymaga odwagi. Ja ją miałem. Nadal mam. Kiedy emigrujesz raz, to już do końca życia zostajesz emigrantem. Nie ma odwrotu. Dzisiaj z Polską łączy mnie tylko język, jak to mówi moja przyjaciółka i pisarka Magdalena Parys. Mentalność wyemigrowała razem ze mną.

Zadam przebadane pytanie, ale muszę, inaczej się uduszę: następna Twoja książka? Masz zamiar wydać kolejną? I jeśli tak, to czego będzie dotyczyła?

– Nie lubię planować na zaś. Żyję tu i teraz. “Obudziłem się trochę podły” dopiero co się ukazała. To mój pierwszy wywiad w życiu, w którym to nie ja zadaję pytania. Mamy trochę ograniczony zasięg jako niezależne wydawnictwo, ale mało ludzi miałoby jaja, żeby taką książkę wydać – moi Wydawcy z Chatulim mieli. Oni zresztą wydają książki mocne – wspomnienia z Auschwitz w “Dziadko” czy “Nie bo rak” czyli jak rozmawiać z dzieckiem o chorobie nowotworowej to emocjonalnie ciężki kaliber. Przed nami najważniejszy czas: promocja i sprzedaż, spotkania autorskie, których ja osobiście się trochę boję. Wszystkim wydaje się, że ten Fetysz to taki do przodu, a ja jestem nieśmiały w tłumie. Chyba że to jakiś koncert… wtedy jestem pierwszy na scenie.

Rozmawiała: Marta Płusa

fot. Ariel Majtas

KSIĄŻKA DO NABYCIA NA https://sklep.chatulim.pl/

1 komentarz

Pozostaw odpowiedź na Miśka Anuluj odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: