Ewa Żmijewska: Zobaczymy gdzie nas muzyka poniesie!

– Mój tata od zawsze bardzo kochał muzykę, właściwie to właśnie on wprowadził mnie w świat muzyki. Kiedy zobaczyłam jako małe dziecko, że tata czasem sięga po gitarę, postanowiłam, że ja będę się uczyć tego instrumentu. Odkąd pamiętam tata uwielbiał puszczać swoje ulubione płyty, od małego miałam szansę słuchać albumów wspaniałych artystów i zespołów takich jak Queen, Pink Floyd, czy Diana Ross, Louis Armstrong, John Coltrane, John McLaughin. To wspólne słuchanie muzyki w domu rodzinnym bardzo wyrzeźbiło mój gust muzyczny. Później, kiedy zaczęłam pisać swoje własne utwory, to oczywiście rodzice byli moją pierwszą publicznością i to że zaczęliśmy rozmawiać wspólnie o produkcji płyty przyszło całkiem naturalnie. – opowiada Imperium Kobiet Ewa Żmijewska z duetu Shandy & Eva. 

 

 

Ewo, skąd pomysł na Twoje artystyczne studia aż w Stanach Zjednoczonych?

Od zawsze marzyłam o podróżach, uwielbiam zwiedzać nowe miejsca, poznawać nowych ludzi, a Stany były moją fascynacją oraz odkąd pamiętam większość moich muzycznych inspiracji stamtąd pochodzi.

Czy miałaś od początku sprecyzowane plany, aby śpiewać?

Tak! Jak byłam mała to wszystkim mówiłam, że jak dorosnę, zostanę piosenkarką. Nawet pamiętam, jak bardzo lubiłam występować przed rodziną lub przyjaciółmi, śpiewałam moje wymyślone dziecinne piosenki lub próbowałam naśladować różnych artystów. Później moje zainteresowania się zmieniły, byłam bardziej skupiona na grze na gitarze, albo na trenowaniu tenisa, ale zawsze gdzieś ten śpiew był w moim życiu obecny. W końcu podczas liceum zaczęłam pisać własne szkice piosenek, wtedy już nie miałam dziecinnej odwagi, aby się przyznać, że moim marzeniem jest być muzykiem, ale przez cały ten czas ćwiczyłam, pisałam i parę lat później wylądowałam na studiach muzycznych w Los Angeles.

Jak doszło do powstania Waszego egzotycznego duetu razem z Shandy?

Shandy była jedną z pierwszych osób, które poznałam na nowej uczelni. Wspólnie zaczęłyśmy program wokalny, obydwie przyjechałyśmy z dalekich miejsc, miałyśmy o czym rozmawiać! Kiedy miałam zagrać mój pierwszy koncert w jednej z kawiarnii w Los Angeles, to poprosiłam Shandy oraz jeszcze jednego kolegę, aby ze mną zagrali. Nawiasem mówiąc ten kolega to gitarzysta, Seth Keul, którego możecie usłyszeć w piosence “Give It a Try”. Bardzo się nasza trójka wtedy zaprzyjaźniła, często wspólnie graliśmy w różnych składach, ale też często grałyśmy z Shandy tylko w duecie i to pozostało naszą bazą.

Koncertujecie w Stanach i w Polsce. Czy odbiór Waszej muzyki jest podobny na obydwu kontynentach?

Chyba tak, to jest ciężko porównać. Ale jedno wiem na pewno, zarówno publiczności w Polsce jak i w Stanach bardzo się podoba nasze egzotyczne polsko-karaibskie połączenie!

Shandy pochodzi z Curacao. Jak znalazła się w Stanach w Los Angeles College of Music?

Shandy również marzyła o studiach w Stanach i dostała się na tę samą uczelnię! Zaczęłyśmy naukę na tym samym roku i niedługo potem zaczęłyśmy wspólnie grać, śpiewać i koncertować.

Właśnie ukazuje się Wasz debiutancki album. Czy tylko w Polsce? Czy także poza granicami naszego kraju?

Ta płyta to współpraca międzynarodowa, miałyśmy zaszczyt pracować nad tym albumem ze wspaniałymi muzykami, naszymi przyjaciółmi w Polsce oraz w Stanach. Koncert premierowy odbędzie się w Polsce, 11 sierpnia w Teatrze im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie, ale tego samego dnia album będzie dostępny online również poza granicami naszego kraju.

Kto Was muzycznie inspiruje najbardziej? Ktoś z polskich artystów?

Obydwie czerpiemy inspiracje z wielu gatunków muzycznych oraz różnych kultur, stąd też zawsze ciężko nam odpowiedzieć na pytanie: W jakim stylu gracie? Dla mnie wielką inspiracją są Norah Jones, Joni Mitchel, czy Bonnie Raitt. Od zawsze też bardzo lubiłam muzykę brazylijską, Tom Jobim jest moim absolutnym idolem. Shandy wprowadziła mnie w świat muzyki afrokubńskiej, afrokaraibskiej oraz pokazała mi bogactwo instrumentów perkusyjnych pochodzących z Ameryki Południowej oraz Środkowej. Jeśli chodzi o Polską muzykę bardzo lubimy Mietka Szcześniaka, szczególnie jego płytę “Nierówni”, brazylijska muzyka do wierszy Jana Twardowskiego, świetny projekt!

Płytę współprodukował Twój tato, Ewo, jeden z najpopularniejszych polskich aktorów, Artur Żmijewski. Jak doszło do Waszej muzycznej współpracy? To trochę zaskakujące wsparcie.

Mój tata od zawsze bardzo kochał muzykę, właściwie to właśnie on wprowadził mnie w świat muzyki. Kiedy zobaczyłam jako małe dziecko, że tata czasem sięga po gitarę, postanowiłam, że ja będę się uczyć tego instrumentu. Odkąd pamiętam tata uwielbiał puszczać swoje ulubione płyty, od małego miałam szansę słuchać albumów wspaniałych artystów i zespołów takich jak Queen, Pink Floyd, czy Diana Ross, Louis Armstrong, John Coltrane, John McLaughin. To wspólne słuchanie muzyki w domu rodzinnym bardzo wyrzeźbiło mój gust muzyczny. Później, kiedy zaczęłam pisać swoje własne utwory, to oczywiście rodzice byli moją pierwszą publicznością i to że zaczęliśmy rozmawiać wspólnie o produkcji płyty przyszło całkiem naturalnie.

Czy planujecie jakiś wspólny duet wokalny?

To nie jest wykluczone, ale póki co nie mamy konkretnych planów.

Czy zamierzacie dalej kontynuować życie i twórczość w Los Angeles, czy może macie inne plany?

Szczerze mówiąc, jeszcze tego nie wiemy. Obydwie skończyłyśmy już studia w LA, niekoniecznie musimy tam zostać i mieszkać na stałe, po prostu zobaczymy gdzie nas muzyka poniesie!

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: