Ernesto Quadrato: Namawiam, żeby zacząć od małych pojedynczych kroków

– Namawiam, żeby zacząć od małych pojedynczych kroków, ale być konsekwentnym w nieustającej poprawie swojego życia. Specjalnie mówię życia, bo te wszystkie zachowania, które są dobre dla naszej wagi mają jednocześnie dobry wpływ na nasze zdrowie, mózg, witalność, kreatywność. – mówi Ernesto Quadrato. 

 

„Spadaj, Nadwago!” to jedna z jesiennych nowości wydawnictwa Papierowy Motyl. Wydawnictwo mocno stawia na książki rozwojowe, transformacyjne i przede wszystkim takie, których autorzy dzieląc się własnymi mocnymi przeżyciami, wspierają innych. Taka właśnie jest książka Ernesta Quadrato, który w książce „Spadaj, Nadwago!” zawarł swoją drogę do sukcesu w walce z nadprogramowymi kilogramami. Istotną rolę w tym procesie odgrywał stan umysłu. A to jest coś, co jest w naszych rękach!

 

Jaka jest najlepsza motywacja, by wreszcie zająć się swoją wagą?

Są dwie podstawowe motywacje, dobrze wyglądać i być zdrowym. Nadwaga i otyłość deformują nasze ciało oraz powodują docelowo szereg powikłań zdrowotnych. Dodatkowo już w starożytności zauważono, że w zdrowym ciele zdrowy duch. Nadwaga ma też zgubny wpływ na to jak się czujemy, poziom naszej energii i satysfakcję z życia. Nie znam osobiście nikogo, kto ma nadwagę i nie chciałby się jej pozbyć, ale nie jest to proste. Ja na swoim przykładzie pokazuję, że pozbycie się kilogramów może być procesem bezbolesnym i przyjaznym.

Często w próbach odchudzenia się ponosimy porażkę, jak sobie z tym poradzić? Od czego zacząć, gdy się po pierwszej i kolejnej porażce próbujemy podnieść?

Widziałem w przeszłości wielu znajomych, którzy aplikowali diety, chodzili wtedy wygłodniali, tracili na wadze, a potem znowu wracali do nadwagi i otyłości. Znam też osobę, która poddała się operacji zmniejszenia żołądka, ale po roku zaczęła ponownie tyć. Jeżeli ktoś ma kłopot z wagą to znaczy, że jego nawyki żywieniowe i tryb życia powodują te problemy. Nie można pozbyć się nadwagi czy otyłości bez zmiany nawyków, które do niej doprowadziły. Ja opisuję, które nawyki zmienić i jak. Namawiam, żeby zacząć od małych pojedynczych kroków, ale być konsekwentnym w nieustającej poprawie swojego życia. Specjalnie mówię życia, bo te wszystkie zachowania, które są dobre dla naszej wagi mają jednocześnie dobry wpływ na nasze zdrowie, mózg, witalność, kreatywność.

Bardzo istotnym elementem jest wiara w to, że się uda i wyobrażanie sobie swojej docelowej sylwetki. Wszystko zaczyna się od myśli i obrazów, a do tego dopasowują się nasze codzienne wybory i działania. Ja sobie wyobrażałem wymarzony płaski brzuch i to była dla mnie motywacja na co dzień. Wierzę, że każdemu może się to udać.

Czy jest jakaś genialna strategia, dzięki której będzie nam łatwiej w walce z otyłością?

Myślę, że podstawową strategią powinna być konsekwencja. Jeśli pragniemy schudnąć to nasze myśli, intencje, działania powinny się obracać wokół wizji swojego nowego szczupłego ciała. To sprawi, że zaczniemy poszukiwać i znajdować rozwiązania. Następnie trzeba wytrwale dążyć do celu. W przeszłości czytałem rożne poradniki i odkładałem je na półkę bez korzystania z porad w nich zawartych. Obecnie czytam mniej, ale za to te, które mnie naprawdę interesują i testuję porady tam zawarte. Ostatnio czytałem o tym, jak poprawić swój mózg i zastosowałem zaproponowany przez autora plan, co ma korzystny wpływ na moje życie. Bez podjęcia działania i konsekwencji w tym postanowieniu, nic się w naszym życiu nie zmieni.

Jaka była Pana pierwsza myśl, gdy się udało? Czuł Pan satysfakcję?

Satysfakcję, szczęście i wdzięczność czuję do tej pory. Dosłownie uciekłem cukrzycy w ostatnim momencie. Nie da się chyba wysłowić radości z tego, że czuję się i wyglądam nieporównywalnie lepiej niż w przeszłości, wyniki badań cukru i cholesterolu mam w normie. O takich dolegliwościach, które mnie kiedyś nękały jak zgaga, zaparcia, uczucie ciągłego zmęczenia, apatia – całkowicie już zdążyłem zapomnieć. Znajomy z biura mojej żony miał w przeszłości taką samą nadwagę jak ja. W przeciwieństwie do mnie, nic z tym nie robił i dalej przybierał na wadze. W tym roku miał zawał, na szczęście wyszedł z tego, ale musi obecnie zażywać dwanaście leków dziennie. Okazało się, że poziom złego cholesterolu miał przekroczony kilkukrotnie powyżej normy. Chcę, żeby mój poradnik dotarł między innymi do takich osób i żeby zainspirował je do pozytywnych zmian, stawka jest wysoka, chodzi o zdrowie, szczęście, a nawet życie.

Często najtrudniejsze przychodzi na końcu. Mam na myśli utrzymanie wagi – jak się Pan do tego zabrał?

Trzymam się po prostu pięciu elementów opisanych w książce. Im bardziej ugruntowanymi nawykami się one stają, tym bardziej są naturalną rutyną codziennego życia nie wymagającą wysiłku i uwagi. Trudne może być na początku wydostanie się ze starych nawyków i utartej strefy komfortu, ale gdy już uda się tego dokonać, to pozostaje tylko przyjemność i nowa zdrowa rutyna. Dla mnie jedzenie z wroga, który mi szkodzi, stało się przyjacielem, który mi służy. Uważnie wybierając to, co dobre i w ilościach jakie są dobre, odczuwam obecnie wielką przyjemność z jedzenia, delektowania się jego smakiem i korzystnym wpływem na zdrowie.

Jacy byli Pana sprzymierzeńcy w walce z nadmiernymi kilogramami?

Największym sprzymierzeńcem jest element pierwszy, który opisuję w książce, czyli sposób w jaki gryziemy i połykamy jedzenie. Jest to absolutna podstawa i jednocześnie chyba najprostsza zmiana w całym procesie. Zalecam dokładne wdrożenie tego punktu w życie, jest tak ważny, że według mnie powinien trafić do programu nauczania przedszkolnego.

Drugim cudownym sprzymierzeńcem jest woda (w zależności od preferencji gazowana lub nie), oraz napoje na bazie wody bez dodatku cukru (herbatki, lemoniady). Piszę o tym szerzej w książce, z wody jesteśmy po prostu w przeważającym udziale zbudowani i jej nam najbardziej potrzeba. Ja mam ją zawsze pod ręką, przy komputerze, w aucie, w podróży.

Trzecim sprzymierzeńcem był moment, kiedy pojawiały się zauważalne efekty, gdy spadły pierwsze kilogramy i już nie wracały. Zobaczyłem wtedy, że zmierzam w dobrym kierunku i to dodawało mi wiary. Zachęcam tutaj do cierpliwości. Opisuję w książce młodego otyłego chłopaka, który zaczął chodzić na długie spacery i wracał z nich cały spocony. Zrobił fantastyczną rzecz, podjął inicjatywę, nie starczyło mu jednak cierpliwości i przestał chodzić po kilku próbach. Jeśli chcemy schudnąć bez drakońskich metod i zadręczania swojego ciała, ale przez stopniową zmanię swoich nawyków na lepsze, to trzeba dać sobie czas i być dla siebie wyrozumiałym. Gdyby ten chłopak nie poddał się z chodzeniem na spacery, a do tego pracował nad innymi zaleceniami, o których piszę, po kilku miesiącach zobaczyłby pierwsze efekty. To uskrzydliłoby go do dalszych działań.

Czy pisanie swojej drodze do lepszego zdrowia i zdrowszego ciała było dla Pana czymś w rodzaju terapii po „przejściach”?

Decyzja o napisaniu tej książki była impulsem, który dokładnie opisałem w jednym z rozdziałów. Była też doskonałą okazją do uporządkowania i udokumentowania wszystkiego co pomogło mi osiągnąć sukces, cały czas stosuję się do zasad w niej opisanych. Podstawowym celem, dla którego ją napisałem to chęć podzielenia się doświadczeniem i dobrymi rozwiązaniami, które na sobie sprawdziłem oraz pomoc ludziom, którzy czują się bezradni i cierpią z powodu otyłości. Mam głęboką nadzieję, że da ona większą świadomość, wskaże alternatywną drogę, pozwoli uchronić się wielu osobom od operacji zmniejszania żołądka, cukrzyc, zawałów serca, wykluczenia i wielu innych powikłań.

Jakie wskazówki może Pan dać wszystkim tym, którzy bojąc się porażki nawet nie przystępują do zmiany swojego stylu życia, by w efekcie zgubić nadprogramowe kilogramy?

Zalecam zmienić zupełnie swoje podejście do tematu, przestać traktować zrzucanie nadwagi jako udrękę i wyrzeczenia, ale podejść do tego na luzie, a wręcz potraktować jak przygodę i zabawę. Bo taką może się stać, to zależy od nastawienia. Należy też zrozumieć, że kłopot z wagą wynika z tego jak obecnie żyjemy i jeśli chcemy zobaczyć efekty to trzeba będzie zmienić to jak i co jemy, oraz naszą aktywność fizyczną. Bez tego zrozumienia i podjęcia działania trudno będzie zobaczyć efekty. Jest też dobra wiadomość, naprawdę proces ten nie musi być głodzeniem się i walką ze sobą, można go przeprowadzić stopniowo pozostając w przyjaźni z ze swoim żołądkiem, do czego zachęcam w poradniku.

Jakie cele stawia Pan sobie po wielkiej wygranej w „kilogramy”?

To doświadczenie pomogło mi zrozumieć, że potrafiłem krytycznie na siebie spojrzeć, cierpliwie się obserwować niczym obiekt badań laboratoryjnych, trafnie wyciągać wnioski i wdrażać sukcesywnie działania naprawcze. W międzyczasie wybuchła pandemia, co wiązało się dla mnie ze znacznym zwolnieniem tempa zabieganego życia. Zdałem sobie wtedy sprawę, że podobnie jak w znanej piosence „Piękne są tylko chwile” – bywam szczęśliwy, ale niestety bardzo dużo w moim życiu jest obecnych frustracji i negatywnych emocji, związanych ze zmianami w życiu zawodowym, oczekiwaniami wobec członków rodziny, pragnieniem posiadania więcej i tak dalej. Ponieważ udało mi się rozprawić z kilogramami teraz wziąłem na warsztat swoje poczucie szczęścia. Postanowiłem po prostu, że mam być szczęśliwy przez większość czasu, a nie tylko w chwilami. Muszę przyznać, że efekty tej podróży w głąb samego siebie, bardzo mnie jak dotąd pozytywnie zaskoczyły. Zadałem sobie szereg pytań w tym podstawowe; co to w ogóle oznacza być szczęśliwym i jak to poznać? Zbieram skrupulatnie swoje doświadczenia z nadzieją, że staną się następnym poradnikiem, który będzie pomagał odkryć na nowo nasze powołanie do doświadczania szczęścia tu i teraz.

„Spadaj, Nadwago!”, Ernesto Quadrato, Wydawnictwo Papierowy Motyl, kupisz tu: https://bit.ly/3l4KeUd

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: