Monika Dżuła-Radkiewicz od 14 lat wykłada w klasie gitary Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku. Postanowiła upamiętnić dzieła niektórych absolwentów uczelni, interpretując ich dzieła i gromadząc je na płycie „Guitar Moisaic”. Album zawiera kompozycje współczesne, klasyczne, mające w sobie elementy muzyki dawnej, a nawet jazzu i rocka. O tym specyficznym przedsięwzięciu jego autorka opowiedziała mi w poniższej rozmowie.
MM: Wydaje mi się, że “Guitar Mosaic” jest nie tylko hołdem dla absolwentów Akademii Muzycznej w Gdańsku, ale także swoistą reprezentacją ich stylów oraz ich własnych inspiracji.
MD-R: Tak, to prawda. Kompozytorzy, których utwory wybrałam, pochodzą z różnych generacji i każdy z nich reprezentuje inny, swoisty dla siebie język kompozytorski. Inspiracje do powstania tych utworów były różne, jednak myślę, że śmiało można powiedzieć, iż w większości przypadków to konkretni instrumentaliści byli tą inspiracją. Chciałabym się jeszcze odnieść do wspomnianego w pytaniu hołdu – celem tego projektu było uwiecznienie gdańskich utworów z gitarą, które – jak pokazuje doświadczenie – często wykonywane są jako premiery na koncertach, a potem chowane do przysłowiowej szuflady i zapomniane. Dzięki nagraniom i ukazaniu się na płycie mają szansę zostać niezapomniane, a być może stać się inspiracją do powstawania kolejnych!
MM: To o tyle ciekawe, że nie we wszystkich utworach na płycie gitara jest wiodącym instrumentem.
MD-R: Na płycie znajdują się 3 utwory na gitarę solo: medytacyjny „Song”, awangardowe „Dwie Miniatury” oraz w jazzowym klimacie – „Reminiscence”. Natomiast w pozostałych utworach gitara jest częścią kameralnych składów: z fortepianem, fletem, akordeonem, skrzypcami i fortepianem oraz niecodziennie – z wibrafonem i fletem, co pokazuje jej różne oblicza i fakt, jak dobrze sprawdza się w roli towarzysza innych instrumentów. Kompozytorom, którzy nie są gitarzystami i nie znają dokładnie specyfiki naszego instrumentu, zdecydowanie łatwiej jest umieścić gitarę w jakimś zespole z innymi instrumentami. Stąd myślę, bierze się różnorodność składów zespołów kameralnych z gitarą.
MM: W przypadku partii gitarowych korzystała Pani z oryginalnych tabulatorów/zapisów nutowych twórców?
MD-R: Grając na gitarze klasycznej, korzystamy z zapisu nutowego i w ten sposób również kompozytorzy zapisali partie wszystkich instrumentów – w tym gitary i z tych nut korzystam.
MM: Odnoszę wrażenie, że ta płyta mogłaby być jeszcze dłuższa, tudzież – może Pani przebierać w repertuarze absolwentów Akademii Muzycznej w Gdańsku?
MD-R: (śmiech) Na płycie nie znalazły się nagrywane już wcześniej kompozycje prof. Krzysztofa Olczaka, który umieścił gitarę w swoich dziełach kameralnych, a także napisał Koncert Gdański na gitarę i orkiestrę (również w wersji na trzy gitary i orkiestrę). Istnieje jeszcze m.in. również koncert na klarnet, gitarę, wiolonczelę i orkiestrę nieżyjącego Henryka Hubertusa Jabłońskiego. Jednak w przypadku gdańskiej twórczości kompozytorskiej z gitarą w składzie, nie mamy już dużo więcej utworów. Mam nadzieję, że to się zmieni . W przypadku innych instrumentów w przeróżnych kombinacjach rzeczywiście ich twórczość jest bogata.
MM: Czy któraś z kompozycji na płycie ma dla Pani szczególne znaczenie?
MD-R: Nie potrafiłabym wybrać jednej ulubionej kompozycji na płycie właśnie ze względu na tą różnorodność stylów i składów instrumentalnych: każda z nich ma swój urok, kolor i dzięki tej mozaice myślę, że każdy słuchacz znajdzie coś dla siebie. Ale po raz pierwszy zdecydowałam się na zamówienie utworu specjalnie dla mnie, specjalnie na tę płytę. Napisania nowej kompozycji podjął się Maciej Zakrzewski, kompozytor i organista z Akademii Muzycznej w Gdańsku i inspirując się japońską filozofią Zen stworzył 3-częściowy utwór „Mirrors” na gitarę i fortepian.
MM: Ta trzyczęściowa kompozycja brzmi niczym mini-opera
MD-R: Nigdy nie pomyślałabym o takim porównaniu! (śmiech) Jak podaje kompozytor, nazwy „Seijaku”, „Kanso” i „Fukinsei” są trzema lustrami: zapatrzenia, zasłuchania i tego, które jest wykrzywionym zwierciadłem . Myślę, że dwie pierwsze części mają dość relaksujący charakter, w przeciwieństwie do trzeciej, która ma momentami wręcz rockowy charakter!
MM: Takie odniosłem wrażenie po ich przesłuchaniu. Zresztą większość kompozycji na płycie składa się z kilku części. Rozumiem, że tak zostały zapisane w oryginale. Nie chciała Pani zagrać ich jako całości bez dzielenia na części?
MD-R: Tak jest, tak zostały napisane. Generalnie taka jest praktyka, że jeżeli utwór składa się z części, umieszczamy je jako oddzielne tracki. Jednak spis utworów na płycie wyraźnie pokazuje, że dane części należą do większej całości, są częściami cyklu.
MM: Od reszty materiału odstaje nieco ostatnia kompozycja „Reminescence” Marcina Wadołowskiego. Wydaje się najbardziej nośna i podszyta jazzem.
MD-R: Jest to młodzieńcza kompozycja Marcina Wądołowskiego, który obecnie zajmuje się muzyką jazzową, komponuje, nagrywa i koncertuje. Myślę, że to bardzo przyjemny i nostalgiczny utwór.
MM: Co będzie działo się z tym projektem dalej? Możliwe są koncerty z całym składem z płyty?
MD-R: Jest to moim marzeniem, być może uda je się zrealizować w przyszłości, choć na pewno nie będzie to łatwe. Natomiast ja na pewno będę mieć w repertuarze solowe utwory, które będę mogła wykorzystać na swoich recitalach.
Rozmawiał: Maciej Majewski