Anowa: Mam poczucie, że odnalazłam swoją drogę, że spełniam swoje największe marzenie

Agnieszka Nowakowska kryjąca się pod pseudonimem ANOWA już niebawem zadebiutuje pełnowymiarową płytą. Jej repertuar to liryczne, poetyckie, ale jednocześnie bardzo osobiste kompozycje ubrane w anturaż szeroko pojętej muzyki rozrywkowej. O przemianach, obieraniu własnej drogi realizacji marzeń niezależnie od metryki, wokalistka opowiedziała mi w poniższej rozmowie.

 

 

 

MM: Kobiety zwykle starają się ukryć swój wiek. Ty zaś z okazji 44 urodzin opublikowałaś swój pierwszy singiel. Rozumiem, że było to zamierzone działanie?

ANOWA: Oczywiście! Chciałam w ten sposób zamanifestować, że wiek to tylko liczby, niewiele znaczące. Często nawet ograniczające, szczególnie w tej branży. Poza tym, chciałam zainspirować sobą wszystkie osoby, które wahają się i zastanawiają, czy na coś nie jest już za późno. Nigdy nie jest!

MM: To rzeczywiście jest Twój debiut muzyczny?

ANOWA: Jeśli nie liczyć występów w czasie liceum, to tak (śmiech). Dwa lata temu zaczęłam pisać piosenki i poczułam, że mam coś do powiedzenia. Wcześniej nie miałam w sobie odwagi, później wpadłam w wir pracy i zupełnie zakopałam marzenia o śpiewaniu. Pandemia była dla mnie takim czasem, w którym zyskałam więcej przestrzeni na siebie. Wykorzystałam ten moment. Wypuściłam parę pierwszych utworów, znalazłam producentkę i zaczęła się praca na poważnie.

MM: A śpiewania w domu dla własnej przyjemności nie uskuteczniałaś?

ANOWA: Śpiewanie w dzieciństwie i młodości było moim sposobem na wyrażanie mnóstwa emocji, które przeżywałam. Taka nadwrażliwa natura. Zaraziłam się tą pasją od mojego taty, który dodatkowo grał w zespole na gitarze. Dodatkowo moja babcia i jej siostra śpiewały przepięknie na głosy, co zostawiło we mnie ślad w postaci zamiłowania do melodyjnych utworów. Wtedy nie było zbyt wiele okazji do pokazywania się publiczności. Nie było tylu wokal coachów. Także jakoś się to rozmyło z czasem. Poszłam zwyczajnie na filologię romańską.

MM: A przez te wszystkie lata kształciłaś w jakikolwiek sposób swój śpiew?

ANOWA: W drugiej klasie liceum skręciłam w muzykę klasyczną i wtedy zaczęłam się uczyć śpiewu. Zupełnie nie wiem, skąd taki pomysł, ponieważ to nie do końca moja bajka. Miałam plan zdawać na Akademię Muzyczną na wydział operowy. Na egzamin poszłam jako widz. Chyba coś nade mną czuwało, ponieważ rozchorowałam się dwa dni przed na zapalenie krtani. Nie miałam szansy zaśpiewać. I chyba dobrze. Do nauki wróciłam parę lat temu. Uczę się na indywidualnych lekcjach, ale już w nurcie muzyki rozrywkowej. Z wiekiem niestety przyszło poczucie “świadomej niekompetencji”. Także potrzebowałam uzupełnić braki.

MM: Pytam, bo te kilka piosenek, które dotychczas opublikowałaś pokazują różne style wokalne.

ANOWA: Zgadza się. Będzie jeszcze bardziej różnorodnie. To wynika wprost z mojej autentyczności, która jest założeniem u podstaw. Każdy utwór opowiada historię. Prawie wszystko przeżyłam osobiście lub przeżyła to bliska mi osoba. Historie mają różne zabarwienie emocjonalne, więc tym samym muzyka, która powstała, niesie różny ładunek. Mam ten komfort, że cały materiał robię z własnych środków. Także mogłam sobie pozwolić na zabawę stylami. Natomiast wszystko łączy aranżacja, w której dominują żywe instrumenty. To sprawia, że te 14 utworów, które są przygotowane na płytę ma wspólny mianownik.

MM: A jak nawiązałaś współpracę z Karo Glazer?

ANOWA: To był zupełny przypadek. Moja “świadoma niekompetencja” nakłoniła mnie do zapisania się na warsztaty z pisania piosenek. Wychodzę z założenia, że zawsze warto się dokształcić. To były krótkie, ale niesamowicie intensywne warsztaty on-line. Zapytałam Karo, czy praktykuje konsultacje przy piosenkach. Zaprosiła mnie do siebie z całym moim materiałem. Nie miałam zarejestrowanych tych piosenek, więc musiałam jej wszystko zagrać i zaśpiewać. Bardzo intymne doświadczenie – taka opowieść przed jednym widzem. Spodobał jej się mój styl i tak się zaczęło. To jest ogromnie ważne, żeby trafić na kogoś, kto w ciebie wierzy i będzie tym zapalnikiem, który doprowadzi sprawy do realizacji. Może to zabrzmi jak laurka, ale nie mogłam trafić na lepszą producentkę niż Karo Glazer.

MM: Obrałaś też kilka stylistyk. “Hamak” jest utrzymany w klimacie reggae, a “Nie boję się już bać” to z kolei skrzypce i ukulele.

ANOWA: To właśnie była wspólna praca z Karo. Każdą piosenkę potraktowałyśmy, jak opowieść. “Hamak” jest o letnim, wirtualnym romansie, który nie dochodzi do skutku. Bujanie się ma tutaj podwójne znaczenie. Nie mogło być na poważnie. Aż się prosiło pójście w typowe letnie klimaty. To takie bujające reggae w kobiecym wydaniu. Z kolei kiedy śpiewam o moich najgłębszych uczuciach, o strachu, z którym walczyłam, idę w liryczność, którą oddają również instrumenty. To był pierwszy singiel zapowiadający płytę i przyznaję, że nie chciałam odkrywać wszystkich kart. Na całej płycie pojawiają się klawisze, instrumenty perkusyjne, gitara akustyczna, basowa i elektryczna oraz skrzypce, a nawet cały kwartet smyczkowy, który będzie wkrótce nagrywał swoje partie do kilku utworów. I pojawia się ukulele, na którym sama zagrałam. Mówię to ze śmiechem, bo ja w zasadzie brzdąkam. Brzdąkam na tyle, żeby komponować. Podobnie na klawiszach.

MM: Kiedy zatem ukaże się cała płyta?

ANOWA: Nie wcześniej niż w październiku, a najpóźniej na koniec roku. Nie mamy jeszcze wyznaczonej daty. Wynika to z tego, że może jednak będę szukać wsparcia jakiejś wytwórni. Włożyłam w to ogrom pracy i kapitału, natomiast dotarcie do publiczności to jest kluczowy element. W mojej muzyce kładę ogromny nacisk na teksty. Są to bardzo kobiece historie i mam nadzieję, że uda mi się zaprosić do mojego świata czytelniczki tego portalu.

MM: Wiem, że pojawi się jeszcze przynajmniej jeden singiel – “Niemiłość”.

ANOWA: “Niemiłość” pojawi się jesienią. Inspiracją do tej piosenki była książka “Czuła przewodniczka” Natalii de Barbaro. Po przeczytaniu dwóch jej rozdziałów sięgnęłam po zeszyt, dyktafon i ukulele i powstała piosenka, która ma dla mnie ogromny ładunek emocjonalny. “Najgłębsza niemiłość jest we mnie do mnie. Największa nieradość jest we mnie ze mnie.” Myślę, że ten tekst może być głosem wielu kobiet, które gubią siebie w dążeniu do perfekcji. Na płycie będzie ona jako bonus track, bo dość mocno odstaje aranżacją od reszty. Specjalnie są zagrane pewne nierówności i skrzypienia zrobione na perkusji. Jest bardzo oszczędna instrumentalnie, bez zbędnych dodatków.

MM: Jesteś szczęśliwa?

ANOWA: Bardzo! Mam poczucie, że odnalazłam swoją drogę, że spełniam swoje największe marzenie. To naprawdę nie jest takie oczywiste być szczęśliwym. Całe lata żyłam w poczuciu niezadowolenia, niespełnienia i szłam prostą drogą do zgorzknienia. Parę lat temu zaczęłam pracę nad sobą i niezależnie od tego, co mi się uda osiągnąć, mam poczucie, że się spełniam. Jak sama śpiewam: “jestem najbliżej siebie, jak umiem na teraz”.

Rozmawiał: Maciej Majewski 

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: