Anna Samusionek: Kobieta jest piękna, kiedy kocha

Anna Samusionek, aktorka, absolwentka warszawskiej filmówki. Kobieta od nieoczywistych ról opowiada, jak zachować życiowy balans i mierzyć się z przeciwnościami losu, a także jak wiara pomaga w życiu i co sprawia, że kobieta jest piękna. Zdradza także, jak role wpływają na aktora, czy czuje się seksbombą oraz co w życiu jest najpiękniejsze.

 

Pani Anno, fani Pani talentu aktorskiego ucieszył fakt, iż już jesienią będą mogli oglądać Panią w serialu komediowym „Pod wspólnym niebem”. Jaka jest rola Bożenki Kapuleckiej i czy łatwo grać sceny komediowe?

– To jest jedna z głównych ról, osoba bardzo konserwatywna, o zasadniczych poglądach, co spowoduje wiele zabawnych sytuacji. Takiej roli nie grałam do tej pory. Postać Bożenki jest kompletnie inna ode mnie. Inaczej też wyglądam dzięki charakteryzacji i kostiumom. W serialu występują dwie rodziny, które zasadniczo się różnią, nie tylko pod względem poglądów politycznych, ale także mentalnie. I te dwie rodziny będą zmuszone do konfrontacji…pod wspólnym dachem i tytułowym niebem. Pojawi się także wątek romantyczny,jak z „Romea i Julii”. To dość szalona komedia, którą ciężko sklasyfikować i porównać do innych produkcji obecnych na rynku. Również sposobu pracy na planie nie doświadczyłam nigdy wcześniej. Bywa bardzo zabawnie, ale to ciężka praca wymagająca ogromnego skupienia i koncentracji. Reżyser często prowokuje nas do improwizacji poza scenariuszem,to duże wyzwanie.

Widzowie mogą Panią oglądać także w serialu „Na wspólnej”. Jak różnorodna rola Ilony Zdybickiej wpłynęła na Pani postrzeganie świata? Bo ta rola jest nieoczywista i wymyka się jednoznacznej ocenie.

– Nie ukrywam, że serial „Na wspólnej stał mi się bardzo bliski i dzięki roli i dzięki wspaniałej ekipie,którą pokochałam,a także sympatii widzów,której doświadczam. Ilona przeszła drogę od femme fatale i seksualnej harpii,poprzez matkę przeżywającą dramat porwania dziecka,walkę o ukochanego,aż w końcu kobietę mierzącą się ze śmiertelną chorobą,niemal żegnającą się z życiem. Jestem wdzięczna scenarzystom,że pozwolili mi się tak wszechstronnie wykazać. W codziennym serialu nie jest to takie oczywiste. Rola Ilony jest mi też bliska, chociażby z powodu przemian, jakie przechodzi i jak radzi sobie z życiowymi wyzwaniami. Ma również życiowy pazur,który się mi podoba,a mnie samej raczej go brak. To postać charakterna, walcząca z przeciwnościami losu i mimo różnych wad w wielu aspektach może być wzorem. W życiu codziennym często brakuje nam takiej determinacji,jaką ma Ilona.

W opinii publicznej krąży pogląd, iż Anna Samusionek to aktorka od mocnych ról. Nie tylko ze względu na talent aktorski, ale także warunki fizyczne i niezapomniane role, w których emanuje Pani seksapilem. O jakiej roli Pani marzy?

– Nigdy nie czułam się seksbombą, choć w moich rolach pojawiają się takie elementy,to wydaje mi się,że nie są i nie były w postaciach najważniejsze. Rzeczywiście odkąd pamiętam, wolałam grać silne osobowości. Już w szkole teatralnej wybierałam te mocno charakterystyczne, „połamane” wewnętrznie. Takimi rolami aktor może pokazać cały wachlarz emocji,a tego szukam  w sztuce i jako zawodowiec i jako widz. Chciałabym ról,które byłyby wyzwaniem dla mnie,a inspiracją dla widzów.

Wydarzenia ostatnich lat, z którymi musiała się Pani zmierzyć w życiu prywatnym, sprawiły, co niejednokrotnie podkreśla Pani w mediach, że stała się Pani silniejsza. Jak udało się zrównoważyć życie zawodowe z prywatnym? Co pomaga w życiu zachować balans?

– Praca od zawsze była dla mnie najlepszą terapią i takim specyficznym buforem. Mnogość emocji, z jakimi muszę zmierzyć się w danej roli,uspokaja te prywatne. Zdecydowanie najważniejsza jest dla mnie wiara i pewność Bożej miłości,która jest bezwarunkowa i niezmienna. Siłę czerpię także od bliskiej rodziny i przyjaciół, którzy od lat są lojalnymi towarzyszami mojego życia. Nie straciłam ich mimo zawirowań losu,a wręcz przeciwnie, zdobyłam nowych.

Wątek uduchowienia często pojawia się w Pani wypowiedziach. Nie ukrywa Pani, że wiara pomaga  i daje spokój w sercu. Jak duchowość pomaga z życiu?

– Pewna chrześcijańska autorka powiedziała:”Człowieka, który ma prawdziwą więź z Bogiem, nie można uczynić nieszczęśliwym.”… Najważniejsze, aby nie skupiać się na sobie,własnych problemach i nieszczęściach. Nauczyć się cieszyć tym co mamy i dodatkowo dzielić się tym z innymi,bo wtedy stajemy się uczestnikami cudów,które dzieją się na naszych oczach. Lepiej żyje się, kiedy jesteśmy otwarci na drugiego człowieka.

Udziela się Pani charytatywnie. Co ta szlachetna aktywność wnosi w Pani życie? Co daje najwięcej satysfakcji?

– Najpiękniejsze jest to, że coś się udaje, że można komuś poprawić jakość życia. Być świadkiem tej radości, jaką daje pomoc drugiemu człowiekowi. Uśmiech, mimo bólu fizycznego, który pojawia się na twarzy, to największa nagroda. Dawanie jest lepsze, niż branie. Może to wyświechtane powiedzenie,ale w 100% prawdziwe. Jestem za pomocą od początku do końca, taką dyskretną, systematyczną obecnością przy tych, którzy potrzebują naszej pomocy. Nie ma nic piękniejszego, niż odradzające się mimo choroby życie. Życie, które z jakimś malutkim naszym udziałem lub tylko zwykłą obecnością,dostało kolejną szansę. To wielki przywilej.

Czemu zawdzięcza Pani znakomity wygląd? Dieta cud, ćwiczenia, a może…miłość?

– Szczęśliwie mam dobre geny. Patrząc na moją mamę,mogę spać spokojnie(śmiech). Staram się po prostu sobie nie szkodzić. Od 14 lat jestem wegetarianką, od 16 lat nie piję alkoholu. Biegam po lesie, chodzę systematycznie na treningi. Sporadycznie zdarza się, że korzystam z nieinwazyjnych metod odmładzania skóry. Nie bez znaczenia jest moje pogodne usposobienie, lubię się śmiać – nawet wymyśliłam ćwiczenie „wewnętrzny uśmiech”- działa lepiej niż botoks,którego nie jestem fanką. Pozytywnie też patrzę na świat i ludzi…przebaczam…A miłość…oczywiście,że też ma znaczenie.

Co dodaje kobiecie piękna?

– Myślę, że akceptacja siebie, zdrowe poczucie, własnej wartości oraz świadomość, że jest kochana. To wszystko sprawia, że czujemy się piękne, bez względu na obwód w tali, wzrost i inne atrybuty lub ich brak. Kobieta jest piękna, kiedy kocha i nie mam na myśli wyłącznie miłości damsko-męskiej,bo kobieta po prostu JEST MIŁOŚCIĄ.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Magdalena Sarnecka

fot. Archiwum prywatne

 

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: