Pandemia i związana z nią izolacja, hejt, problemy w szkole i w domu… Współczesne dzieci i młodzież zmagają się z wieloma trudnymi doświadczeniami. „Bez naszego wsparcia ta droga może okazać się jeszcze bardziej wyboista”- przekonuje Adriana Król-Popiel, Dyrektor Zarządzająca warszawską Kliniką Zdrowia Psychicznego.
Z każdym rokiem zwiększa się liczba dzieci i młodzieży, które wymagają wsparcia psychologicznego czy psychiatrycznego. Młodzi pacjenci nie radzą sobie z otaczającą rzeczywistością, zwłaszcza z hejtem i problemami rodzinnymi. Najtrudniej zmagać się z tym ciężarem w sytuacji, gdy brak wsparcia najbliższych:
– Jesteśmy coraz bardziej słabi psychicznie. Dorosły człowiek narażony na stres może wypracować mechanizmy obronne, które pomagają mu chronić swój dobrostan. Dzieci i młodzież jeszcze tego nie potrafią. Dlatego tak ważne jest wsparcie uzyskane od najbliższych – mówi Adriana Król-Popiel, która chcąc przeciwdziałać takim sytuacjom, założyła Klinikę Zdrowia Psychicznego, podmiot leczniczy zajmujący się pomocą psychologiczną, psychoterapeutyczną i psychiatryczną dla dzieci, młodzieży oraz dla osób dorosłych.
Sygnały ostrzegawcze
Tymczasem rodzice często bagatelizują sygnały ostrzegawcze, które wysyła im dziecko lub analizują je przez pryzmat własnych doświadczeń życiowych. Ten mechanizm często rodzi komunikaty typu: „Za moich czasów nie było hejtu”, „Poza nauką nie masz żadnych obowiązków, a i tak narzekasz”, co wcale nie pomaga młodemu człowiekowi. Wręcz przeciwnie: sprawia, że coraz częściej zaczyna on chronić się we własnej skorupie, tracąc zaufanie u najbliższych i przekonanie, że w rodzinie można znaleźć wsparcie obliczu trudnych sytuacji.
Adriana Król-Popiel zwraca również uwagę na niepokojący aspekt dotyczący przedmiotowego traktowania młodych ludzi przez ich rodziców:
– Niestety, ale często zdarza się, że rodzice przyprowadzają swoje nastoletnie dziecko i od progu mówią: „Zróbcie coś z nim/nią, bo już nie można wytrzymać”. Taki komunikat budzi obawy, że będziemy mieć do czynienia z rodziną, w której nie ma żadnego dialogu, są tylko wymieniane polecenia, informacje.
Przesadna ochrona
Kolejnym, często nieświadomie popełnianym błędem przez rodziców jest izolowanie dziecka, przesadna ochrona, która nie daje możliwości wyćwiczenia umiejętności społecznych:
– Chciałabym przypomnieć w tym miejscu, że pandemia już się skończyła. Mimo to, niektórzy rodzice zachowują się tak, jakby trwała nadal – mówi Adriana Król-Popiel. – Świetnym tego przykładem są korepetycje online. Namawiam, by z nich zrezygnować; nie zmuszajmy dziecka do siedzenia przed monitorem komputera, zaprośmy korepetytora do naszego domu, lub wyślijmy pociechę na kursy doszkalające działające stacjonarnie, żeby nauczyciel mógł lepiej przekonać się, z jakim tematem dziecko ma problem. Komunikacja na tych dwóch polach działa zupełnie inaczej.
Inny przykład: na szkolnych korytarzach roi się od obrazków, gdzie młodzież nie rozmawia ze sobą, tylko wpatruje się w ekran smartfonu.
– Tą jednostką chorobową są już zakażone całe klasy. Zaczyna się w domu, gdzie nie ma kontaktu face to face, a rodzice nie rozmawiają ze swoim dzieckiem przy wspólnym posiłku, gdyż zamiast tego… nie odrywają wzroku od telefonu. Z kolei nauczyciele nie reagują, gminy nie przeznaczają odpowiednich środków na dofinansowanie pomocy psychologa czy pedagoga w szkołach. Warto też zaznaczyć, że w skrajnych przypadkach, gdy szkoła podejmuje działania i wzywa rodziców na spotkanie, potrafią oni zareagować agresywnie, a nawet… przysłać do placówki prawnika!
Kolejnym palącym problemem jest dostępność systemu opieki psychologicznej czy psychiatrycznej:
– Wciąż nie brak małych pacjentów z terminem wizyty w ramach NFZ, który jest wyznaczony 2-3 lata później. Dlatego część rodziców szuka pomocy w klinikach takich jak moja, gdzie są zatrudnieni doświadczeni specjaliści pracujący na co dzień m.in. w znanym stołecznym szpitalu, którzy znają stan młodych, a nieraz małych pacjentów – mówi Adriana Król-Popiel z Kliniki Zdrowia Psychicznego. – Długi czas oczekiwania na wizytę w ramach NFZ jest również problemem dorosłych pacjentów, którzy w mojej klinice również znajdą pomoc, zwłaszcza wtedy, gdy zależy im na dyskrecji z racji wykonywanego zawodu lub pozycji społecznej.
Nie leczyć, tylko wzmacniać
Dlatego tak ważne jest, aby rodzice zachowali czujność, nawet gdy wydaje im się, że ich dziecko nie ma żadnych problemów:
– Nie wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że jeśli w placówkach typu szkoła nie będzie dostępnej pomocy w ramach spotkań, warsztatów, takich jak „Nie hejtuję-motywuję” prowadzonych przez Ilonę Adamską, które mają na celu wzmocnienie pewności siebie, to będzie przybywać prób samobójczych wśród młodzieży. Powiem coś, co może zaskoczyć wiele osób: jako Dyrektor Zarządzająca Kliniką mam marzenie, żeby nie leczyć dzieci i młodzieży, tylko je wzmacniać – mówi Adriana Król-Popiel. – Na każdym etapie naszego życia potrzebujemy motywacji siły. Pracujący w naszej klinice psychoterapeuta mówi o swoim pacjencie: „Muszę go poskładać”. To jest proces, który zazwyczaj trwa kilka tygodni, a nawet kilka lat. Chciałabym za 2 lata zobaczyć takiego człowieka, bez względu na to, czy mówimy o pacjencie, który jest dorosły, czy nie, już „poskładanego”, a potem tylko co jakiś czas go wzmacniać, tak, żeby on sam mógł powiedzieć do swojego terapeuty: „Słuchaj, jestem silny, ale chcę z tą siłą iść dalej. Co mam czynić, żeby nie osłabnąć”. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości ten cel zostanie osiągnięty!
Motto życiowe Adriany Król-Popiel brzmi: „Człowiek nigdy nie przegrywa; raz wygrywa, raz się uczy”. Aby wykształcić w sobie takie spojrzenie, trzeba budować w młodym człowieku siłę. To zadanie dla wielu osób i instytucji, jednak wspólnie podjęty trud pozwoli zwiększyć samoświadomość wśród naszych dzieci i młodzieży!
Joanna Bielas