Ach, ci Wspaniali mężczyźni!!! – Magazyn Kobiet Spełnionych.

Ach, ci Wspaniali mężczyźni!!!

Felieton Krystyny Mazurówny

Ach, jacy oni są wspaniali, ci nasi Wspaniali Mężczyźni! Silni, wielcy, odważni… Odważni? No, jak tam który. Ale w zasadzie mężczyźni są przecież bardzo męscy, przynajmniej w naszej damskiej wyobraźni. W każdym razie tacy chyba być powinni – w odróżnieniu od nas, słabych, głupiutkich i bardzo kobiecych kobietek.

Ach, ci Wspaniali mężczyźni!!!
Taka kobietka jedna z drugą spotyka na swojej życiowej drodze wspaniałego (przynajmniej jej się takim on wydaje) mężczyznę. Jest kompletnie oszołomiona już samym jego wzrostem, siłą, owłosieniem (dosłownie, aż po dziurki w nosie!) i bierze go sobie za partnera, a dopiero potem dochodzi do niej, że zamiast opiekuna, sama ma dziecko do opieki…

Dziecko, czyli ten mężczyzna, jest rzeczywiście silny – daje tego dowody na każdym kroku. Na przykład, raptem postanawia coś ugotować. Silną dłonią szarpie władczo za uchwyt lodówki, który przyzwyczajony widać do naszej pieszczotliwej delikatności zostaje mu w ręku. Klnie i kontynuuje prace kucharskie. Po kilku godzinach walki zastajemy kuchnię całą obsypaną mąką, w zlewie stos przeróżnych utensyliów, podłogę usianą resztkami siekanych warzyw, a na kuchence przypalony na czarno gar, pełen jakiejś podejrzanej breji i ostro nadziany wszystkimi możliwymi przyprawami.

Taki mężczyzna (w moim przypadku były, właśnie wczoraj postanowił mi coś ugotować) czyli ofiara losu strasznie śmierdzi czosnkiem, płacze od cebuli, klnie jak dorożkarz i na pocieszenie trzeba go natychmiast zaprosić do restauracji.
W restauracji wyznał mi z dumą, że właśnie kupił sobie garaż.

–  Brawo! –  pochwaliłam. – To wspaniale, że udało ci się znaleźć garaż blisko domu, nie ma ich tak wiele w tej dzielnicy!
–  No tak..  –  stropił się ciuteczkę – znaczy, trzeba tylko pojechać tam metrem, potem przesiąść się na inną linię, no i kawałek pieszo…
Chyba powinien kupić drugi samochód, żeby dojeżdżać do tego garażu!

Któregoś dnia tej mój artysta udał się na własny koncert. Po czułych pożegnaniach, zrobiłam mu jeszcze przez okno – pa, pa. Ledwie zdążyłam je dobrze zamknąć, wparował z powrotem pokonując dziarsko sześć pięter bez windy. Zapomniał gitary, co dla gitarzysty mającego na niej za chwilę koncertować byłoby dość dużym nietaktem. Wybiegł powtórnie, z gitarą na plecach, ale po chwili wrócił, czerwony i zmachany po kostium, w który miał się przyodziać do tego koncertowania. Raz jeszcze czule go ucałowałam w policzek  i powtórnie musiałam odegrać panienkę z okienka zwabiona rykami byłego, bo zapomniał… zabrać tego prztyczka, którym  szarpie gitarę, żeby wydawała dźwięki. Rzuciłam mu prztyczek przez okno, wraz z kluczami, których też nie wziął i na pocieszenie pomachałam białą rączką.  

Dawniej, gdy wychodził z domu, powierzałam mu śmiecie do wyrzucenia. Ale ponieważ systematycznie przynosił je po paru godzinach z powrotem, nawet i tej misji został pozbawiony.

Skonsultowałam się z koleżankami. Czy to tylko ten mój, zresztą od lat już były, jest taką niedorajdą, ofiarą i dramatyczną niezgułą?
–  Skąd! – oświadczyła moja polsko-paryska przyjaciółka. – Mój wciąż się przewraca, bo chce dolecieć pierwszy do telefonu. Muszę mu potem opatrywać rany i potłuczenia, bo ląduje na meblach. Uwielbia też przyprowadzać bez uprzedzenia tłumy kolesiów na kolacje i zawsze czegoś zapomina. Gubi klucze, notesy i komórki. Portfele też, ale puste, bo mu nie daję pieniędzy, i tak by zaraz zgubił. Za to co rano napełnia sobie po brzegi wannę wrzątkiem, potem do niej włazi, zalewa pół łazienki i jeszcze szybciej wyskakuje z niej poparzony. Chodzi po domu w samej górze od piżamy. Już ci oszczędzę szczegółów, co sobie oparza w zupie, jak wstaje i pochyla się, sięgając po sól…
Aj, nieszczęście!

Moja młoda kuzyneczka znalazła sobie chłopaka o czwartej rano, w jakimś barze.
–  Istny cowboy, długi, rozwiany włos, stalowe spojrzenie i lekka nonszalancja w ruchach. Po prostu, ciociu, full wypas! – zawiadomiła mnie zachwycona.
Cowboy okazał się muzykiem, który od lat ćwiczy z kolegami, ale jeszcze nie mieli ani jednego występu. Sypiał w przyczepie. Teraz już od trzech lat mieszka i jada u kuzynki, i nadal spokojnie sobie ćwiczy tę swoją muzykę. Twierdzi, że umie żyć!
Rzeczywiście, chyba umie. Full wypas!
Przyjechała do mnie na weekend para przyjaciół ze Szwajcarii.
–  No, rozpakuj się szybciej, idź już sobie, głupolku! – szturcha swego małżonka zdesperowana jego powolnością energiczna kobieta.
Spostponowanemu, a niewinnemu małżonkowi ręce się trzęsą, wszystko mu z nich leci, zapomina, gdzie ma forsę, a gdzie klucze.
–  Dlaczego jesteś taka niedobra, przecież ja ci chyba nic złego nie zrobiłem? – No co, no co, no co ja ci zrobiłem? – za Gołasem papuguje smutny i roztrzęsiony samiec
–  Ojej, nie martw się, kochanie! –  zmartwiła z kolei się ona.
–  A ty wyrzuciłaś nasze bilety do śmieci! – rozradował się mąż triumfalnie
–  No to co, każdemu się może zdarzyć, a ty od razu się byś wyśmiewał, zadowolony! Idź już, bo mnie tak denerwujesz, żebym cię zabiła! Świnia!
–  Nie dość, że głupolek to jeszcze teraz świnia!  – doszedł nas skargliwy mruk ofiary zza drzwi…

Mężczyźni są na ogół niezgrabnymi fajtłapami, obibokami, nieudacznikami i mają po dwie lewe ręce. Ale …
Moim zdaniem to cudowne, że my, kobiety, jesteśmy tak różne od was, mężczyzn. Może to i dlatego, że my jesteśmy z Wenus, a wy z tego Marsa. Ale przecież przez te różnice tak nas chyba fascynujecie, zachwycacie i wzbudzacie w nas takie dzikie pożądanie, że aż serce rośnie, ba, serce się gotuje!

Niech żyją mężczyźni!!!
   

Krystyna Mazurówna

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: