Natalia Moskal: Inspirują mnie historie kobiet

Natalia Moskal sama pisze, śpiewa, tłumaczy i wydaje we własnym wydawnictwie. W ten sposób na rynku pojawiła się płyta „Songs Of Myself” oraz przekład książki „Rodowód” Ester Kreitman. Ale to nie koniec aktywności tej młodej i ambitnej kobiety. Nam opowiedziała o tym swojej dotychczasowej działalności, feminizmie i planach na przyszłość.

 

MM: Wiem, że przy swoim debiucie muzycznym, czyli ep’ce „Anguana” pracowałaś z braćmi Markiem i Bartoszem Dziedzicami. Czemu zatem nie współpracowaliście także przy „Songs Of Myself” ?

NM: To wyszło dość naturalnie. Kiedy pracowaliśmy nad ep-ką, byłam na etapie poszukiwań. Wiedziałam, że koniecznie chcę śpiewać, ale nie wiedziałam co, z kim i dlaczego. W związku z tym na „Anguanie” jest wielki misz-masz, ponieważ zaangażowałam osoby z zupełnie różnych stylistyk muzycznych. Było to dość eksperymentalne i odnoszę wrażenie, że momentami się ze sobą gryzło. Kiedy poznałam Łukasza Marona, zaczęliśmy od zrobienia razem jednej piosenki, po czym pomysły zaczęły się sypać, jak z rękawa. Ta płyta powstała właściwie sama.

MM: Wiem, że na co dzień słuchasz jednak innej muzyki, niż ta, którą sama tworzysz. Co zatem pociąga Cię w stylistyce, w której się poruszasz?

NM: Pociąga mnie energia, która jest w niej zawarta. W tej muzyce tkwi siła, która na mnie działa. Dowodem niech będzie fakt, że na „Songs Of Myself” zdecydowaliśmy się z Łukaszem na nagranie żywych bębnów. Sekcja rytmiczna ma ogromne znaczenie. To nadało nowego polotu tej muzyce. Sporo się też dzieje w części elektronicznej, bo używamy oldschoolowych syntezatorów. Poza tym Łukasz ma sporo różnych efektów w studiu, gdzie również może wygenerować inne, niestandardowe brzmienia.

MM: W utworze „Another Life” śpiewasz, że szukasz innego życia. Jakiego?

NM: Chodziło mi o to, że człowiek podąża za różnymi rzeczami, ma jakieś ambicje, cele i bardzo chce je osiągnąć, ale niezwykle ciężko to zrealizować. Sama należę do takich osób, zwłaszcza, że nie obrałam drogi na skróty. Nie stoi za mną duża wytwórnia, agencja, czy menadżer. Wszystko muszę robić w większości sama, więc jest to naprawdę długa droga. Wiele osób mówi mi, że to zaprocentuje w przyszłości. Czy tak rzeczywiście będzie, tego nie wiem. Piosenka opowiada o tym, co będzie, jeśli nie osiągnę tego, co chcę, dlatego chciałabym jeszcze jedno życie, żeby mieć czas wszystko zrealizować.

MM: Wiem, że masz także na koncie jedną przetłumaczoną książkę. Jak doszło do tego, że zaczęłaś pracę jako tłumacz?

NM: Zaczęło się od tego, że jestem studentką filologii angielskiej na UW i pierwsze tłumaczenia zaczęłam właśnie w ramach studiów. Natomiast, jeśli chodzi o książkę, to odnalazłam informacje o Ester Kreitman, której dzieła przetłumaczyłam. Okazało się, że urodziła się w Polsce, a nikt nie przetłumaczył jej utworów na nasz język. Wcześniej były one tłumaczone fragmentami, ale tamci tłumacze nie posiadali praw autorskich do książek Kreitman. W związku z tym postarałam się, by otrzymać prawa do tłumaczenia tych dzieł. Napisałam do wydawcy brytyjskiego, który jest właścicielem praw do jej twórczości, a on mi je przekazał. Okazało się bowiem, że żadne wydawnictwo nie było zainteresowane tego typu inwestycją, dlatego założyliśmy własną oficynę – „Fame Art”. Płytę również w niej wydałam. Poza tym mam jeszcze w planach wydanie kolejnych dwóch książek Kreitman, nad których przekładami właśnie pracuję.

MM: Wiem, że literatura Ester zainteresowała Cię także dlatego, że ma charakter feministyczny. No właśnie – jesteś feministką?

NM: Jestem, ale w granicach rozsądku. Wierzę, że zarówno mężczyźni, jak i kobiety są na tym samym poziomie intelektualnym i nie powinno się to odbijać na przykład na wysokości otrzymywanego wynagrodzenia za pracę. Dzisiaj wróciliśmy trochę do punktu, gdzie musimy walczyć na ulicy o swoje prawa i swoich córek. To mnie bulwersuje. Czytam dość bezpośrednie komentarze w mediach, czy w Internecie, że kobiety są stworzone tylko do rodzenia dzieci i stania przy garach. Uważam, że to cofanie się. Staram się być apolityczna, natomiast tyle dziedzin naszego życia zaczyna ocierać się o politykę, że coraz trudniej od tego uciec. W pewnym momencie trzeba będzie się po prostu opowiedzieć za którąś ze stron. Bardzo inspirują mnie historie kobiet i ten temat akurat mnie fascynuje.

MM: Wracając do muzyki – planujesz specjalny teledysk do „Midnight”.

NM: Tak, przygotowuje niesamowity klip we współpracy z Fundacją Rak’n’Roll. Pokażemy w nim kobiety najsilniejsze ze wszystkich, bowiem takie, które walczą, bądź walczyły z nowotworem. Wciąż jednak szukamy wsparcia finansowego, ponieważ część funduszy już mamy, ale jeszcze trochę nam brakuje, by móc zrealizować to na dobrym poziomie. Szukamy nawet małych sum, bo pomoże nam to na przykład załatwić odpowiednie oświetlenie do teledysku. Cel jest szczytny i chcemy, by ten teledysk był też kampanią społeczną.

Rozmawiał: Maciej Majewski

fot. Robert Grablewski

 

Polecamy: 

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: