Kasia Malinowska: Twoje życie jest w twoich rękach

– Weź 100% odpowiedzialności za swoje decyzje, czyny i wybory. Jesteś przecież dorosłą kobietą, wiec twoje życie jest w twoich rękach. Daj sobie czas. Zmiana to proces. Bądź cierpliwa. Gwarantuję ci – warto! – zachęca Kasia Malinowska, life&language coach, właścicielka INSPIRATION Centrum Językowo-Szkoleniowego, trenerka rozwoju osobistego oraz przedsiębiorca.

 

Jolanta Zwolińska, założycielka marki Soraya, Dermika i Yonelle, powiedziała w książce „Liderki Biznesu. Jak zwyciężać i zmieniać świat”, że biznes jest wyłącznie dla optymistów. Zgadzasz się z tym stwierdzeniem?

– Coś w tym jest. Optymiści to ludzie, którzy mają w sobie dużo pozytywnej energii, za którą idzie działanie. Kiedy napotykają trudności, nie poddają się łatwo, starają się w każdej sytuacji widzieć szansę. Prowadzenie własnego biznesu to wzloty i upadki, sukcesy i porażki. Powszechnie wiadomo, że optymiści szybciej podnoszą się po życiowych upadkach i ponownie wracają do gry. Chętniej też ryzykują, nie obawiają się odważnych decyzji, zmian i wyzwań. Biznes to także relacje, dobre relacje. Optymiści z niebywałą łatwością przyciągają do siebie ludzi, zjednują ich sobie otwartością, pogodną naturą i przyjaznym usposobieniem. To wszystko, bez wątpienia, przekłada się na ich sukcesy w prowadzeniu biznesu.

Nie pytałam przypadkowo o ten optymizm. Patrząc na Twoje zdjęcia na Facebooku czy Instagramie, spotykając się z Tobą na Akademiach Law Business Quality organizowanych przez mój magazyn, mam wrażenie, że Ty chyba nigdy nie płaczesz. Stwarzasz wrażenie osoby pewnej siebie, niezwykle ciepłej i pogodnej… Mogę wręcz powiedzieć, że jesteś chciwa na życie i jego różne smaki…

– Bardzo Ci dziękuję za te miłe słowa. Cieszę, że tak mnie postrzegasz. No cóż, myślę, że limit łez wyczerpałam już dawno temu. A tak zupełnie serio, pewnie, że zdarza mi się płakać od czasu do czasu, ale są to z reguły łzy wzruszenia. Nie płaczę ze zdenerwowania czy rozczarowania. Taki płacz niczego nie zmienia, sprawia jedynie, że czujemy się jeszcze gorzej. Ja wolę działać zamiast płakać, tak już mam. Jestem z natury pogodna i mam ogromy apetyt na życie, ale nie zawsze tak było. To wymagało długiej pracy nad sobą. Dziś napędza mnie miłość, radość, moje marzenia i plany. Jest jeszcze tyle do zrobienia!

Na co dzień wspierasz kobiety. Organizujesz warsztaty rozwojowe, coachingowe. Wierzysz w siłę kobiet? I co jest naszą największą siłą według Ciebie?

– Pewnie, że wierzę w siłę kobiet! Inaczej nie zajmowałabym się tym, czym się zajmuję. Myślę, że nasza ogromna siła tkwi w naszej złożonej, kobiecej naturze. Doskonale łączymy i wykorzystujemy nasze auty. Błyskawicznie i bardzo skutecznie potrafimy odnaleźć się i przystosować do nowych warunków. To nasza ogromna zaleta w dzisiejszych nieprzewidywalnych i szalenie zmiennych czasach. Jesteśmy bardzo silne psychicznie, co pozwala nam przejść niemal suchą stopą przez życiowe traumy i zawirowania. Kiedy sytuacja tego wymaga, stajemy się walecznymi wojowniczkami, jednocześnie potrafimy być empatyczne, czułe i troskliwe. We wszystko, co robimy, wkładamy dużo serca i zaangażowania. Pięknie dbamy o relacje, jak nikt inny łagodzimy spory i konflikty, dużo dobra dajemy z siebie innym. To nasza niezwykła moc i siła.

Z siłą, pozycją, charyzmą kojarzy mi się lider. Jaka jest Twoja definicja lidera?

– Dosyć podobna. Lider to ktoś, kto ma charyzmę, wizję, siłę; ktoś, kto potrafi pociągnąć za swoją ideą tłumy. Lider to osoba wierna swoim wartościom, ideałom i przekonaniom. To niebywały autorytet godny zaufania. Lider to także erudyta, mówca i dobry strateg. To genialny i niezastąpiony przywódca.

Myślisz, że każdy może być liderem? Pytam o to często znajomych, bo ja uważam, że liderem trzeba się urodzić… To znaczy mieć pewne cechy przywódcze, które rozwija się od urodzenia… 

– Też tak uważam. Pewnych rzeczy można się oczywiście nauczyć, a nawet doprowadzić do perfekcji (np. wystąpienia publiczne), ale to nie przesądza o sukcesie lidera. W moim przekonaniu lider to osoba, która poza wcześniej już wspomnianymi cechami ma również niebywałą energię. Tego nie można się w żaden sposób nauczyć. Albo się to ma, albo nie. Wystarczy popatrzeć, jak wielu mamy cenionych ekspertów, mówców, strategów. Ale czy to znaczy, że są oni doskonałymi liderami? Niestety nie, ponieważ zabrakło tego jednego, kluczowego elementu, z którym (moim zdaniem) się rodzimy.

Lider musi być ekspertem w tym, co robi? Czy jednak właściwym jest odróżnienie pozycji lidera od eksperta w danej dziedzinie?

– Na to pytanie już częściowo padła odpowiedź wcześniej. Nie wyobrażam sobie, żeby dobry lider nie był ekspertem w tym, o czym mówi, do czego nawołuje. Myślę, że taki brak spójności byłby natychmiast zauważalny i dyskredytujący lidera w oczach opinii publicznej. Lider, tak jak już wspominałam, to ktoś więcej niż ekspert. Każdy lider powinien być ekspertem, ale nie każdy ekspert będzie liderem.

Lider nieustannie się uczy. T. Harv Eker, powiedział kiedyś, że „ludzie sukcesu ciągle się uczą i rozwijają, ludzie przeciętni uważają, że już wszystko wiedzą”. Zgodzisz się z tym?

– Absolutnie. Świat idzie do przodu, zmienia się w każdego dnia. Jeśli się nie rozwijasz, nie uczysz, nie próbujesz być na bieżąco, zostajesz w tyle. Lider nie może sobie na to pozwolić. Lider wie, że sukces to efekt doskonalenia siebie, swoich umiejętności oraz kompetencji. Mądry lider nie tylko inwestuje w swój rozwój, ale także otacza się ludźmi, od których może czerpać wiedzę i doświadczenie.

Anna Sarnacka-Smith w książce „Everest lidera. O wartościach, silnym zespole i skutecznym przywództwie” powiedziała, że skuteczny lider jest wojownikiem, nie ofiarą. Ma odwagę stanąć oko w oko z rzeczywistością, wziąć pełną odpowiedzialność za swój zespół. Jak w życiu prywatnym, już niekoniecznie będąc liderem w biznesie, stać się z ofiary wojownikiem? Jak walczyć ze swoimi słabościami i uwierzyć w siebie?

– Przede wszystkim nie z każdą słabością należy walczyć. Są wśród nich takie, które wystarczy zaakceptować i już. Ja na przykład mam bardzo słabą orientację w terenie. Potrafię się zgubić na prostej ulicy. Kiedyś strasznie się tym irytowałam i miałam z tego powodu kompleksy. Teraz nauczyłam się akceptować swoją „ułomność”. Pomogła mi w tym szczypta ironii, która zawsze się sprawdza. Mówię sobie np.: „Nikt tak pięknie nie potrafi się zgubić jak ty, Malinowska” i od razu mi lepiej.

Wiara w siebie przychodzi z czasem i wymaga naszego systematycznego działania. Kiedy podejmujemy wyzwania i zaczynamy widzieć ich efekty, stajemy się coraz bardziej odważne i pewne siebie. Zaczynamy coraz lepiej o sobie myśleć, doceniamy siebie, jesteśmy z siebie dumne. Te myśli przekładają się na nasze emocje, które, jak wiemy, są motorem do działania, a działanie przynosi kolejne sukcesy. Tak to właśnie działa. Chcesz uwierzyć w siebie? Zacznij działać! Nie ma innej drogi. Nie ma drogi na skróty.

Podobnie jest z syndromem ofiary. Paradoksalnie, choć trudno być może w to uwierzyć, kobiety wchodzące w rolę ofiary, też coś zyskują. Zwracają na siebie uwagę, ludzie zaczynają im współczuć, czasami litują się. To daje ofierze chwilowe, iluzoryczne poczucie, że jest ważna. Ale każdy kij ma dwa końce. Będąc ofiarą, tracisz kontrolę nad swoim życiem, oddajesz je w czyjeś ręce, nie podejmujesz żadnych decyzji, nie bierzesz za nie odpowiedzialności. Jak to zmienić? Metodą małych kroków. Zacznij planować, realizować i konsekwentnie wdrażać kolejne zmiany. Weź 100% odpowiedzialności za swoje decyzje, czyny i wybory. Jesteś przecież dorosłą kobietą, wiec twoje życie jest w twoich rękach. Daj sobie czas. Zmiana to proces. Bądź cierpliwa. Gwarantuję ci – warto!

Co według Ciebie oznacza stwierdzenie „żyć mądrze”?

– Żyć mądrze to: nie żałować żadnej chwili; żyć w zgodzie ze sobą, ze swoimi wartościami i przekonaniami; kochać i szanować ludzi; nie obrażać się na los; czerpać z życia garściami, bo czas płynie szybciej, niż nam się zdaje; nie odkładać niczego na później; robić to, co się kocha, najlepiej jak potrafimy; akceptować, cieszyć się i doceniać to, co mamy, a mamy naprawdę sporo.

Jak myślisz, dlaczego ludzie nie potrafią cieszyć się z sukcesów innych?

– Przede wszystkim wiele osób nie potrafi dostrzec swoich osiągnięć. Prawda jest taka, że nie jesteśmy uczeni celebrowania sukcesów. Często obawiamy się, że nasza radość zostanie błędnie zinterpretowana jako przechwalanie, a my sami jako osoby wywyższające się. Co zatem robimy? Przemilczamy nasze dokonania z obawy przed krytyką, oceną i odrzuceniem.

Z tych samych powodów nie potrafimy cieszyć się z sukcesów innych. Co więcej, zdarza się, że pomniejszamy czyjeś osiągnięcia, bo tylko tak potrafimy przez chwilę poczuć się dobrze sami ze sobą. Sukcesy innych to często odzwierciedlenie naszych niespełnionych marzeń, niezrealizowanych planów, życiowych szans i wyzwań, które odpuściliśmy, bo zabrakło nam odwagi i determinacji.

Pogratulowanie komuś, powiedzenie: „Super! Jesteś genialny!” wymaga od nas wyjścia ze swoich emocji i skupienia się na drugiej osobie. To nie jest łatwe dla naszego ego, które niejednokrotnie cierpi w konfrontacji z sukcesami innych. Podświadomie doskonale wiemy, że sukcesy są wprost proporcjonalne do działań, jakie podejmujemy, a zatem pogratulowanie drugiej osobie to przyznanie przed samym sobą, że dostrzegamy i podziwiamy pracę, jaką ta osoba wykonała, by osiągnąć sukces.

Jak ważna w drodze do sukcesu jest dla Ciebie siła rodziny?

– Najpierw należałoby zdefiniować, co rozumiemy pod pojęciem „sukces”. Czy mówimy tu o sukcesie zawodowym? Nigdy nie ukrywałam, że jest on dla mnie ważny. Kiedy pracuję z kobietami, często zadaję im pytanie: „Co jest dla ciebie najważniejsze w życiu? Co jest twoją nadrzędną wartością?”. Wiesz, co odpowiadają? Oczywiście – rodzina! Dopiero później w trakcie rozmowy okazuje się, że dla rodziny, dla dzieci, męża mają bardzo niewiele czasu, żeby nie powiedzieć – prawie w ogóle. Innymi słowy, rodzina to wartość deklarowana, a nie realizowana. Ja mam duszę marynarza, uwielbiam zmiany, wyzwania, bycie w drodze. Szybko odnajduję się w nowych miejscach, wśród nowo poznanych ludzi. To mnie napędza, to daje mi siłę do działania. Rodzina to przystań, do której lubię czasami wracać. Doceniam jej siłę, ale nie przeceniam. Myślę, że to, co osiągnęłam do tej pory, jak również to, co mam w planach, zawdzięczam głównie sobie. Chociaż siłę, przedsiębiorczość i niezłomność mam ewidentnie po mamie.

Trzy cechy charakteru, które lubisz w sobie najbardziej?

– Optymizm, optymizm i jeszcze raz optymizm!

Czego życzyłabyś Czytelniczkom „Imperium Kobiet”?

– Dużo odwagi! Realizujcie się, spełniajcie swoje marzenia, żyjcie po swojemu. Nie przejmujcie się tym, co mówią inni. Doceniajcie siebie, bo każda z was jest wyjątkowa. Bądźcie szczęśliwe. Po prostu.

Rozmawiała: Ilona Adamska

 

Katarzyna Malinowska – właścicielka INSPIRATION Centrum Językowo-Szkoleniowego. Trener rozwoju osobistego i coach od 2014. Twórczyni projektu „Kobiety! Czas na kawę”, który otrzymał wyróżnienie w konkursie Prestiżowy Produkt Roku 2016 (organizowany przez magazyn Law Business Quality). Laureatka konkursu Polskie Lwice Biznesu 2016. Prelegentka na konferencjach: Coach, Trener, Doradca zawodami XXI wieku, Profectus, Creative Vibes oraz Festiwalu PROGRESSteron i Łódź Miastem Kobiet. Prywatnie mama 11-letniej Michaliny i wielka miłośniczka fotografii portretowej.

Nikt jeszcze nie skomentował

Pozostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

I.D. MEDIA AGENCJA WYDAWNICZO-PROMOCYJNA

info@idmedia.pl
tel. +48 609 225 829


redakcja@ikmag.pl

 

Magazyn kobiet spełnionych,

Śledź na: